Tragiczne położenie Śląska
Śląsk znajduje się na samym dnie PKO BP Ekstraklasy. Porażka 1:2 z Radomiakiem Radom przelała już zupełnie czarę goryczy we Wrocławiu. — Niestety jesteśmy teraz w takim momencie, że praktycznie każdy nasz błąd odbija się straconym golem. Na pewno bardzo ciężki czas przed nami. Wszyscy jesteśmy świadomi, w jakim miejscu jesteśmy i jaka jest sytuacja. Na pewno musimy zrobić bardzo dużo, żeby Śląsk był w tym miejscu, na który zasługuje. Nie jestem w stanie logicznie wytłumaczyć naszej sytuacji. Dla mnie to też jest ciężkie. Nie godzę się z tym — powiedział po końcowym gwizdku Serafin Szota.
25-latek zaznaczył, że przerwa może pozytywnie wpłynąć na zespół. Trójkolorowi mimo starań nie są teraz w stanie w żaden sposób podnieść się z kolan. — Uważam, że przerwa zimowa nam się przyda. Chcemy jak najlepiej wykorzystać wolny czas. Wiemy, co przed nami w nowej rundzie, ale z drugiej strony też chcemy odpocząć i po prostu zresetować głowy — dodał obrońca.
Szota odpowiedział też na pytania dotyczące braku liderów w szatni Wojskowych. — Ciężko w takich sytuacjach wyłonić lidera. Każdy musi wziąć odpowiedzialność na siebie. Sam w sobie muszę być liderem, bo trudno jest wychodzić na murawę w takich momentach. Każdy z nas podczas świąt powinien spojrzeć w lustro i porozmawiać z samym sobą. Musimy wrócić z nową energią. Chcę oddać serce dla drużyny — podkreślił.
Ciekawa była opinia piłkarza na temat zachowania kibiców. Fani wrocławskiej drużyny nie są w stanie zaakceptować tak okropnej sytuacji ukochanego klubu. — To jest ciężki temat. Jest wiele rzeczy, z którymi się nie zgodzę. Na przykład to, że według kibiców nie dajemy z siebie wszystkiego i się nie staramy. Ja szczerze mówiąc, nie widziałem zawodnika, który wychodzi na boisko i nie chce wygrać. Każdy musi wymagać więcej od siebie. Kibice reagują czasem emocjonalnie i to rozumiem, bo też jestem człowiekiem, więc nie mam o to pretensji, ale nie ze wszystkim się z nimi zgadzam. Wiem, że mają do nas pretensje, ale niezależnie od tego ile osób przyjdzie na stadion, my potrzebujemy ich wsparcia. Niech przyjdzie nawet sto osób, które w nas wierzą. Potrzebujemy tej wiary. My w to wierzymy — podsumował rozżalony Serafin Szota.