Norwegowie “manipulowali” przy kombinezonach. Pierwszy ujawnił to polski dziennikarz
Choć sobota początkowo zapowiadała się spokojnie na skoczni w Trondheim, to z upływem godzin temperatura wzrastała. I nie chodziło wcale o temperaturę powietrza. Zamiast spokojnego ostatniego konkursu mistrzostw świata, mieliśmy do czynienia z niemałym skandalem. Być może największym w historii dyscypliny. A w rolach głównych gospodarze – Norwegowie. Ale po kolei.
Była dokładnie 14.54, kiedy dziennikarz Sport.pl Jakub Balcerski udostępnił na platformie X nagrania, na których widać, jak osoby ze sztabu norweskiej reprezentacji doszywają coś przy kombinezonach. – Tak Norwegowie przeszywali kombinezony i wprasowywali w nie zduplikowane czipy. Skandal, jakiego w skokach jeszcze nie było – napisał dziennikarz. Wideo błyskawicznie obiegło sieć i dotarło nawet do Trondheim. A wszystko to niespełna godzinę przed konkursem.
Jeszcze przed startem rywalizacji do sprawy odniósł się kontroler sprzętu Christian Kathol. – Widziałem te filmy i chciałbym zaznaczyć, że nie jest zakazanym przeszywać kombinezony i poprawiać szwy. Ja zajmuję się ustawianiem chipów. Kombinezony są dopasowane do ciała. To normalna procedura – mówił przed kamerami Eurosportu. – Najważniejsze jest to, żeby nikt nie manipulował kombinezonami. Ja sprawdzam wszystkie kombinezony. Widziałem swoje oznaczenia, też drugą warstwę zabezpieczeń, które mamy w chipach. Także ja bym rozpoznał podróbki – dodawał. Jak się później okazało, był to dopiero początek afery.
Lindvik wywalczył srebro. 10 minut mu je odebrano. Masowe dyskwalifikacje Norwegów. W tle protesty!
Same kwalifikacje i konkurs główny przebiegły bez większych problemów. Dopisywała pogoda, ale też forma skoczków. Kibice w Trondheim byli świadkami pasjonującego widowiska. A role główne odgrywali także Norwegowie! Na półmetku zmagań drugie miejsce zajmował Marius Lindvik, a czwarte Johann Andre Forfang. Ich straty odpowiednio do lidera i podium były niewielkie. W serii finałowej obaj zawodnicy ponownie oddali kapitalne próby. Forfang skoczył 135,5 metra i wydawało się, że zaaktakuje podium. Z kolei Lindvik uzyskał 139,5 metra i przez moment wiele wskazywało na to, że może zdobyć nawet drugie złoto! Ostatecznie mistrzem świata został Domen Prevc, Lindvik zajął drugie, a Jan Hoerl trzecie miejsce. Johann Andre Forfang skończył poza podium.
Jeszcze w trakcie konkursu przedstawiciele kilku ekip, również polskiej, zaczęli składać protesty do FIS-u ws. strojów Norwegów. Sprzeciw wyrazili m.in. Niemcy i Japończycy. O 17.00 Jakub Balcerski poinformował, że protesty zostały odrzucone. Z kolei Horst Huttel z niemieckiej ekipy mówił cytowany przez Eurosport: – Także złożyliśmy protest, oczekujemy pełnego dochodzenia do wieczora. Później kończą się mistrzostwa świata i wnioski w poniedziałek lub wtorek nie będą miały sensu.
Dziennikarz TVN i Eurosport Sebastian Szczęsny wyjawił, że Polacy złożyli drugi protest. – Sytuacja rozwojowa! Jak się okazuje (info od Adama Małysza) został złożony drugi protest przez Polaków i Austriaków. Poszło o … wszyte w norweskie kombinezony sznurki dzięki którym naciągali stroje. To jest dopiero historia!!!! Ten protest został uznany! – poinformował.
Presja wywarta na działaczach miała sens. Tuż po konkursie Norwegowie zostali wezwani na kontrole sprzętowe. A kilkanaście minut później poinformowano o dyskwalifikacji Mariusa Lindvika i Johanna Andre Forfanga! Z kolei jeszcze w pierwszej serii zdyskwalifikowano Kristoffera Eriksena Sundala.
Sandro Pertile przemówił. Mówi o “jednym z najczarniejszych dni”
Norwegowie swoją postawą narazili się całemu środowisku skoków narciarskich. Do sprawy odniósł się już dyrektor Pucharu Świata Sandro Pertile, który nie ukrywał rozczarowania całą sytuacją. – Musieliśmy otworzyć kombinezony Norwegów, żeby przekonać się że oszukiwali. Nie mogliśmy tego zrobić w trakcie konkursu. To jeden z najczarniejszych dni dla skoków narciarskich, będziemy zastanawiali się nad dalszymi konsekwencjami – powiedział cytowany przez Kacpra Merka.
Dyskwalifikacje to pewnie nie koniec konsekwencji dla Norwegów. Marius Lindvik tydzień temu został mistrzem świata i nie wiadomo, czy już nie skakał w nielegalnym stroju. Eksperci od skoków narciarskich są przekonani, że FIS powinien anulować wszystkie norweskie osiągnięcia na tych mistrzostwach i odebrać medale. Także w kombinacji norweskiej. Mamy bowiem do czynienia z ogromnym skandalem. Być może jednym z większych w świecie sportu. Teraz pałeczka po stronie FIS-u. Jakie kary spotkają Norwegię? Wszyscy jednogłośnie twierdzą, że powinny być drakońskie.
Norwegowie oszukali świat. I jeszcze się wykręcają!
Co na to wszystko sami zainteresowani zamieszaniem, a więc Norwegowie? – To nie oszustwo, a naruszenie zasad – to słowa trenera norweskiej kadry Magnusa Breviga. Tymi słowami szkoleniowiec potwierdził, że jego zespół świadomie dopuszczał się sprzętowych manipulacji. Również Johann Andre Forfang, a więc jeden z dyskwalifikowanych zawodników był niezadowolony z decyzji. – Wyczuwam silną wściekłość. Zachowują się diabelnie niesportowo – mówił na łamach NRK.
Do sprawy na antenie norweskiej telewizji odniósł się także ekspert Johann Remen Evensen, nota bene były rekordzista świata w długości lotu. – Trudno powiedzieć, w jakim stopniu doszło do manipulacji. To cios dla Norwegii. Powinni byli złożyć protest. Jestem pewien, że mają niezbite dowody na to, że inne nacje robią to samo – powiedział.
Słowa Norwegów powodują jeszcze większe zniesmaczenie wśród kibiców i ekspertów. O sprawie świat sportu i skoków pewnie szybko nie zapomni.