Polacy na krawędzi
Sebastian Walukiewicz, Bartosz Bereszyński i Szymon Żurkowski – wszyscy niedzielę powitali w Serie A, ale mogą zakończyć ją w Serie B. Empoli, znajduje się na osiemnastym miejscu w tabeli, mając punkt straty do Udinese oraz dwa do Frosinone, które rozegrają ze sobą mecz bezpośredni.
Sprawa wygląda zatem „prosto” – jeśli toskański zespół pokona na swoim terenie Romę, bez względu na wynik spotkania rywali utrzyma się w najwyższej klasie rozgrywkowej. W przypadku remisu Empoli musi liczyć na porażkę Udinese – wówczas doszłoby do dodatkowego dwumeczu barażowego o utrzymanie pomiędzy tymi ekipami. Jeśli natomiast Azzurri ulegną rzymianom, pożegnają się z Serie A.
Byłaby to degradacja pomimo zatrudnienia prawdziwego specjalisty od walki o życie we Włoszech. Davide Nicola, bo o nim mowa, objął Empoli w styczniu, gdy to traciło pięć punktów do bezpiecznej strefy. Pracę rozpoczął w wielkim stylu, bo od zanotowania trzech zwycięstw i trzech remisów. Później jednak zespół złapał gorszą serię, a w efekcie ponownie wylądował w strefie spadkowej, choć i tak pozostał zależny wyłącznie od siebie.
Losy drużyny z Toskanii są istotne także z polskiego punktu widzenia. O ile narzekamy, że populacja Polaków w Serie A spadła i biało-czerwoni nie piszą już tak ciekawych historii na Półwyspie Apenińskim jak jeszcze kilka lat temu, o tyle wkrótce może być jeszcze gorzej.
Drugie życie Walukiewicza
Zacznijmy od Sebastiana Walukiewicza. Kiedy pod koniec 2020 roku byłego zawodnika Pogoni Szczecin, zaczęto łączyć z transferem z Cagliari do większych włoskich klubów, nikt nie spodziewał się, że jego kariera potoczy się tak, jak to wyglądało przez ostatnie lata. Problemy ze zdrowiem i trudności z powrotem do składu spowodowały, że sam Polak odgrywał na Sardynii coraz bardziej epizodyczną rolę, a latem 2022 roku musiał przełknąć gorzką pigułkę w postaci spadku.
Zespół z wyspy, wylądował w Serie B pieczętując swój los, właśnie w ostatniej kolejce, mimo że miał wszystko w swoich rękach. Salernitana – swoją drogą prowadzona właśnie przez Nicolę – przegrała u siebie z Udinese i wystarczyło „tylko” pokonać na wyjeździe zdegradowaną już Venezię, ale tego i tak nie udało się uczynić.
Po spadku Cagliari polski defensor pozostał w Serie A, trafiając do Empoli najpierw na wypożyczenie, a później – w zeszłym roku – na zasadzie transferu definitywnego. W ostatnich miesiącach wreszcie na nowo ustabilizował swoją pozycję we Włoszech. Zaczął grać regularnie i często zbierał dobre recenzje, co w jednej z najsłabszych drużyn w stawce – z natury narażonej na utratę wielu goli – z pewnością nie było łatwe.
Na “Beresia” można liczyć
Nieco inną drogą podążył Bartosz Bereszyński. On również ma wpisany do CV spadek z Serie A, chociaż… tylko połowicznie. W styczniu zeszłego roku zdecydował się opuścić tonącą Sampdorię, by przez pół roku występować w Napoli i zamiast przeżywać gorycz degradacji, odebrał złoty medal za mistrzostwo Włoch. W spadkowym sezonie Blucerchiatich jednak występował i wrócił w szeregi tej drużyny, jednak szybko został wypożyczony z opcją wykupu do Empoli.
Dzięki swojemu doświadczeniu nie miał większych problemów, by wywalczyć sobie miejsce w składzie. Na początku występował na prawej stronie boiska w zależności do systemu, który preferowali kolejni szkoleniowcy Toskańczyków. Od kwietnia „Bereś” regularnie występuje w bloku złożonym z trójki środkowych obrońców. Zalicza 90-minutowe występy i nie inaczej ma być także w meczu z Romą, który może przesądzić o losach utrzymania Empoli.
Żurkowski rozbłysł i zgasł
Polskie trio w Empoli uzupełnia Szymon Żurkowski, który w styczniu zdecydował się na powrót do Toskanii po nieudanym okresie w Fiorentinie i Spezii. Do nowego-starego klubu wszedł z drzwiami i futryną, bo najpierw zdobył bramkę w spotkaniu z Hellasem, a następnie strzelił hat-tricka Monzy stając się pierwszym polskim piłkarzem, który w meczu Serie A trafił do siatki trzy razy.
Z czasem jednak było tylko gorzej. Od kwietnia pomocnik nie cieszy się już takim zaufaniem Nicoli jak wcześniej i wygląda na to, że padł jedną z ofiar poszukiwania recepty na lepsze wyniki Toskańczyków. Decydujące o utrzymaniu starcie prawdopodobnie również rozpocznie na ławce rezerwowych.
I dla Żurkowskiego spadek nie byłby żadną nowością. W zeszłym roku pożegnał się z Serie A w barwach Spezii, która przegrała baraż o utrzymanie z Hellasem. Wraz z byłym zawodnikiem Górnika Zabrze ramię w ramię spadli także Bartłomiej Drągowski, Arkadiusz Reca oraz Przemysław Wiśniewski. A do stycznia w poprzednim sezonie w liguryjskiej drużynie występował przecież także Jakub Kiwior…
Biało-Czerwona walka o życie
Optymiści powiedzą zatem, że tym razem na pewno spadnie mniej Polaków niż w zeszłym roku i będzie to fakt, nawet jeżeli dołożymy Mateusza Łęgowskiego z Salernitany. Smutniejszą stroną tego wszystkiego z polskiej perspektywy, będzie jednak wizja pożegnania się z Serie A kilku kolejnych polskich piłkarzy, którzy przecież nie występują już w niej tak licznie jak jeszcze kilka lat temu.
Początek meczów Empoli – Roma i Frosinone – Udinese, które rozstrzygną sytuację na granicy strefy spadkowej, zaplanowano na niedzielę o 20:45. Jeżeli Toskańczycy zremisują, a ekipa z Udine przegra, wówczas w przyszłym tygodniu rozegrany zostanie pomiędzy nimi dodatkowy dwumecz barażowy. Pierwsze spotkanie odbyłoby się na terenie drużyny z polskimi piłkarzami w składzie, rewanż na stadionie ekipy z Friuli.
Bilans Polaków z Empoli w obecnym sezonie:
Sebastian Walukiewicz: 26 meczów, 6 żółtych kartek.
Bartosz Bereszyński: 23 mecze, 1 asysta, 3 żółte kartki.
Szymon Żurkowski: 13 meczów, 4 bramki, 4 żółte kartki