Pep Guardiola powiedział kiedyś, że mecz z Atalantą jest jak wizyta u dentysty. Po finale Ligi Europy Xabi Alonso mógłby dodać, że to wizyta bez znieczulenia, a w dodatku, po której traci się zęby. A już na pewno Hiszpan stracił szansę na szlifowanie niesamowitego rekordu, bo Bayer po 51 meczach bez porażki w końcu przegrał. Tylko Atalancie udało się w tym sezonie pokonać zespół z Leverkusen. I to w pięknym stylu, po niesamowitym występie Ademoli Lookmana, autora hat-tricka, który dał Atalancie drugie trofeum w historii, po Pucharze Włoch z 1963 roku.
Najpierw napastnik popisał się kapitalnym sprintem i efektowną finalizacją akcji:
Potem pokazał próbkę swoich umiejętności technicznych i mocny strzał:
A na koniec udowodnił, że potężnie uderza nie tylko prawą nogą:
Zazwyczaj kibice Atalanty mają problem ze wskazaniem jednego bohatera. Czasami podziwiają interwencje Giorgio Scalviniego, innym razem doceniają tych od czarnej roboty w środku pola, jak Ederson czy Marten de Roon (przesiedział cały finał na ławce). Najczęściej pochwały słyszą ofensywni gracze. Fani La Dei zachwycają się golami Gianluci Scamacci, kreatywnością Charlesa De Ketelaere czy lewą nogą Teuna Koopmeinersa. Tym razem wątpliwości nie było – największą gwiazdą wieczoru okazał się Ademola Lookman. 26-latek, który w życiu często miał pod górkę.
Ale to akurat nie odstrasza Gian Piero Gasperiniego. Atalantę podziwia się za ofensywny styl gry, dobrze funkcjonującą akademię, świetny skauting i właśnie za trenera, który uwielbia wskrzeszać do życia piłkarzy po przejściach. Czyli takich, którzy albo odbili się od wielkich klubów, albo nie dostali w nich szansy.
I pewnie dlatego Atalanta ma w sobie tyle uroku. Symbolami odbudowanych piłkarzy przez Gaspa, który pracuje w Bergamo od 2016 roku, stali się Josep Ilicić i Alejandro Papu Gomez. Słoweńca i Argentyńczyka już nie ma w Atalancie, ale w ich buty chce wejść Lookman, którego droga do hat-tricka w finale LE była bardzo kręta.
Pusta lodówka
Rodzice Ademoli pochodzą z Nigerii, ale piłkarz urodził się już w Wielkiej Brytanii, gdzie z matką zamieszkał w londyńskiej dzielnicy Peckham. To jedno z najbardziej zdeprawowanych miejsc angielskiej stolicy, gdzie sieją postrach miejscowe gangi.
– Miałem trudne dzieciństwo, bo lodówka zawsze była pusta. Najczęściej jadłem w domu kolegów. Wiem jednak, że moja mama robiła, co mogła, żebyśmy przeżyli. Ciężko pracowała całymi dniami, a ja zostawałem samemu z siostrą w mieszkaniu. Mama nigdy nie narzekała, ani nie okazywała słabości – wspomina Lookman.
Ale pusty żołądek nie był jedynym jego problemem. Gdy miał 14 lat, to tragicznie zmarł jego najlepszy przyjaciel Anwalu. Po latach Lookman twierdzi, że to wydarzenie tylko umocniło jego wiarę w boga, a religia ma dziś dla niego fundamentalne znaczenie.
Pani Lookman bardzo dbała o edukację syna i marzyła, by został prawnikiem. Ten jednak wybrał piłkę, choć aż do 16. roku życia grał amatorsko w tzw. Sunday League. Dopiero wtedy zauważyli go skauci Charltonu, skąd po dwóch latach wykupił go Everton.
Wymarzony debiut a później męczarnie
I tak zaczęła się jego długa tułaczka po różnych klubach i różnych ligach. Był styczeń 2017 roku, gdy zadebiutował w Premier League. Z kibicami Evertonu przywitał się golem, a Manchester City Pepa Guardioli został rozbity 4:0. Trudno o lepszy start, prawda?
A jednak pobytu w Evertonie nie zaliczy do udanych. Zagrał blisko 50 meczów, a strzelił raptem cztery gole. Bez żalu został oddany do RB Lipsk, które najpierw wypożyczyło napastnika, a później wykupiło za 18 mln euro.
I znowu pierwsze wrażenie było świetne, bo Lookman zdobył pięć bramek i zanotował cztery asysty, choć w debiutanckim sezonie spędził na murawie tylko 574 minuty. Wszystko zmieniło się, gdy trenera Ralpha Hasenhuettla zastąpił Julian Nagelsmann, z którym Nigeryjczyk nie złapał dobrego kontaktu.
Nagelsmann twierdził, że Lookman nie pasuje mu do koncepcji. To zastanawiające, bo jest on przecież niezwykle uniwersalnym piłkarzem. W trakcie kariery grał już jako środkowy napastnik, ”10”, a także biegał na prawym i lewym skrzydle.
– Został zapamiętany w Niemczech jako brzydkie kaczątko. Dziś się zorientowali, że stał się łabędziem – pisała o nim niedawno ”La Gazzetta dello Sport”
Lookman wrócił do Anglii, ale rozczarował w Evertonie i Fulham, a nie podbił także Leicester. W sezonie 2021/22 strzelił co prawda dla Lisów sześć goli, ale grał mało, więc zgłosiła się Atalanta.
– Nigdy nie trafiłem na lepszego trenera niż Gasperini – uważa Lookman, który ma spore doświadczenie, bo przed włoską przygodą zwiedził pięć klubów w siedem lat.
W zeszłym sezonie wszedł z buta do Serie A, bo zdobył 13 bramek w Serie A i miał osiem asyst. No i miał też dwa trafienia w Coppa Italia. W obecnym sezonie – licząc wszystkie rozgrywki – powtórzył ten wynik.
Ale dorzucił do statystyk kilka rekordów. Jego środowy hat-trick był dopiero piątym w historii finałów europejskich pucharów, a przy okazji pierwszym od 55 lat, gdy Pierino Prati dał Milanowi triumf nad Ajaksem.
Wróćmy jednak do Lookmana, bo jeszcze nigdy w historii afrykański piłkarz nie zdobył hat-trick w finale europejskiego pucharu. I tu warto otworzyć nawias, bo Lookman ma dwa paszporty. Z Anglikami wygrał nawet mundial do lat 20, ale ostatecznie zdecydował się grać dla Nigerii, z którą w lutym wywalczył srebro na Pucharze Narodów Afryki. Nie ma jednak wątpliwości dla kogo jego serce bije.
– To niebywałe, jakie wsparcie i miłość otrzymuje od moich rodaków z Nigerii. Oni są po prostu niewiarygodni i stanowią dla mnie motywację, bym wciąż się rozwijał. Dzięki nim wskoczył na jeszcze wyższy poziom – mówił po finale LE.
Śmiało można przypuszczać, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Przekonać mogą się też o tym polscy kibice, bo już w sierpniu na PGE Narodowym Atalanta zagra o Superpuchar Europy.