HomeExtraPSG w końcu może wygrać Ligę Mistrzów! Francuzi mają wszystko, żeby to zrobić!

PSG w końcu może wygrać Ligę Mistrzów! Francuzi mają wszystko, żeby to zrobić!

Źródło: Kanał Sportowy

Aktualizacja:

PSG już w sobotę 31 maja zmierzy się z Interem Mediolan w finale Ligi Mistrzów. Nie będzie przesady w stwierdzeniu, że może to być jeden z najważniejszych meczów w historii francuskiego klubu. Tym bardziej, że drużyna Luisa Enrique ma wszystko, aby sięgnąć w końcu po upragnione trofeum.

PSG

FOT. ABACA/NEWSPIX.PL

PSG marzy o Lidze Mistrzów

PSG w swojej historii zdobyło każde możliwe trofeum na krajowym podwórku. 13 tytułów mistrzowskich, 16 Pucharów i 13 Superpucharów Francji, 9 Pucharów Ligi, a nawet triumf w Ligue 2 to pełny dorobek zespołu Les Parisiens na francuskiej ziemi. W sumie 52 laury. Nie można zapomnieć, że po zdecydowaną większość z nich paryżanie sięgnęli po przejęciu w 2011 roku klubu przez organizację powiązaną z katarskim rządem. Na jej czele stoi Nasser Al-Khelaifi. Były tenisista stał się niejako twarzą całego projektu. Zapanował nad futbolem w Paryżu, potem we Francji, a następnie w całej Europie. Krytycy Katarczyka zarzucają mu, że zarządza zbyt wieloma podmiotami w sportowym świecie. Oprócz prezesowania PSG, Al-Khelaifi pełni też identyczną funkcję w Europejskim Stowarzyszeniu Klubów (ECA), spółce medialnej “beIN” i Katarskim Związku Tenisowym. Niektórzy zastanawiają się, czy to nie najpotężniejsza postać we współczesnym sporcie.

Wśród wszystkich ambicji 51-latka wciąż nie udało się jednak zrealizować tej największej. Gdy Katarczyk obejmował klub, miał w głowie plan wprowadzenia PSG na sam szczyt. Żeby to zrobić, same zwycięstwa we Francji nie wystarczą. Paryski projekt zawsze byłby niepełny, niedokończony, jeśli Ligia Mistrzów pozostałaby niezdobyta.

W tym roku dopiero po raz drugi dla PSG nadarzy się okazja do wygrania najbardziej prestiżowych rozgrywek w Europie. Poprzednio paryżanie zameldowali się w finale w 2020 roku. Ekipa Thomasa Tuchela przegrała jednak decydujące starcie z Bayernem Monachium. Marzenia o triumfie trzeba było odłożyć aż o pięć lat. Teraz nikt w stolicy Francji nie bierze pod uwagę porażki. Prezes Nasser Al-Khelaifi zapłacił nawet za bilety na wielki mecz z Interem dla 600 pracowników klubu. Nad Sekwaną czuć wiatr sukcesu. Są ku temu naprawdę poważne powody.

Zbilansowany, mocny skład

Przede wszystkim, wydaje się, że PSG pierwszy raz od dłuższego czasu ma naprawdę zbalansowany skład. Być może nie ma w nim gwiazd światowego formatu jak w poprzednich latach. Może klubowy sklep nie pęka w szwach od turystów, chcących kupić koszulkę Messiego, Neymara czy Mbappe. W końcu jednak paryski zespół nie opiera swoich nadziei na sukces na kilku piłkarzach o magicznych nazwiskach. Drużyna Luisa Enrique to mieszanka zawodników o różnych profilach, różnych zadaniach i różnym stopniu piłkarskiego “nasycenia”. Wreszcie do stolicy Francji zawitała młodzież, której przez wiele lat brakowało, gdyż wyjściowa jedenastka była zdominowana przez bardziej doświadczonych graczy.

Tak naprawdę w składzie PSG znajduje się tylko jeden zawodnik powyżej 30. roku życia. To jednak niebagatelny piłkarz. Klubowa legenda, gracz związany z Paryżem prawie od początku ery katarskiej. Marquinhos, bo o nim mowa, jest dla mistrza Francji kimś więcej niż kapitanem. Poziom szacunku, jakim cieszy się w szatni i na trybunach Parc des Princes, jest niesamowity. Było to widać m.in. podczas ceremonii medalowej po zakończeniu sezonu Ligue 1. Najpierw spiker wyczytywał nazwiska poszczególnych zawodników. Gdy zajmował się obrońcami, specjalnie pominął Brazylijczyka. Wszystko po to, żeby przywitać go na murawie jako ostatniego. Zogniskować wokół niego uwagę. Cały stadion skandował wówczas dumnie godność środkowego obrońcy i okrasił jego wejście na boisko głośnymi brawami.

Młodzież wspierana doświadczeniem

Marquinhos, niejako w roli nestora w paryskiej ekipie, prowadzi drużynę złożoną z wielu piłkarzy, którzy urodzili się już w XXI wieku. Analiza ostatnich kilku ważnych meczów PSG pod kątem średniej arytmetycznej wieku wszystkich zawodników pozwala dostrzec parę ciekawych wniosków.

  • średnia wieku w pierwszym półfinale LM (1:0 z Arsenalem; 29.04.25) – 24,81
  • średnia wieku w drugim półfinale LM (2:1 z Arsenalem; 07.05.25) – 24,27
  • średnia wieku w ostatnim meczu ligowym (3:1 z Auxerre; 17.05.25) – 25,09
  • średnia wieku w finale Pucharu Francji (3:0 z Reims; 24.05.25) – 24,63

Po pierwsze, mistrz Francji posiada idealnie wręcz zbalansowany skład na płaszczyźnie wiekowej. Bardziej doświadczeni gracze, tacy jak właśnie Marquinhos, Fabian Ruiz, Achraf Hakimi, Gianluigi Donnarumma czy Ousmane Dembele, stanowią solidne wsparcie dla młodych zawodników. Desire Doue, Bradley Barcola czy Joao Neves dopiero wkraczają do świata wielkiego futbolu, choć już znaczą wiele.

Drugim ważnym spostrzeżeniem jest odwaga trenera Luisa Enrique do rotowania składem i dawania szansy różnym piłkarzom, szczególnie tym młodym. Najniższa średnia wieku w zaprezentowanym powyżej zestawieniu przypada na być może najważniejsze starcie, czyli rewanż z Arsenalem w półfinale Ligi Mistrzów. Szkoleniowiec Les Parisiens nie wahał się postawić od początku meczu na takich graczy jak 19-letni Doue czy 22-letni Barcola.

Wiek nie jest oczywiście jedyną zaletą składu PSG. Szeregi drużyny wypełniają gracze o mocnej pozycji w europejskim futbolu. Dembele, Kwaracchelia, Hakimi, Donnarumma, Vitinha, Ruiz czy Marquinhos to zawodnicy bardzo wysokiego – jeśli nie najwyższego –  europejskiego formatu. Wspierani przez młodzież, która za kilka lat sama może zdobyć futbolowe szczyty, są w stanie rzucić wyzwanie każdemu.

Doświadczenie w meczach z silnymi rywalami

W minionych miesiącach PSG musiało zresztą często stawać naprzeciw ekipom z piłkarskiej Góry Olimp. Niekiedy bywa tak, że drabinka do finału Ligi Mistrzów ułoży się dla danego zespołu na tyle szczęśliwie, że po drodze do ostatecznego pojedynku uniknie spotkań z najsilniejszymi przeciwnikami. Taki scenariusz nie dotyczy jednak mistrza Francji.

Drużyna Luisa Enrique, jako że zajęła w fazie ligowej dopiero 15. miejsce, musiała rozpocząć zmagania w fazie pucharowej od 1/16 finału. Tam czekał na nią Brest, rywal z krajowego podwórka, który stanowił bardziej rozgrzewkę przed prawdziwymi wyzwaniami niż faktyczną przeszkodę. Po rozprawieniu się z nim 10:0 w dwumeczu paryżanie spotkali się z Liverpoolem. Wielu kibiców wieszczyło, że na tym etapie zakończy się już przygoda Francuzów w Champions League. Drużyna The Reds w tamtym czasie szaleńczo wręcz mknęła w kierunku mistrzostwa Anglii, a niektórzy typowali ją również jako kandydata do triumfu w Lidze Mistrzów. Już po pierwszym akcie dwumeczu piłkarze Arne Slota wygrywali 1:0. Wydawało się, że PSG znów zostanie boleśnie zweryfikowane przez swoje największe marzenie.

W rewanżu natomiast zespół Les Parisiens dał świadectwo niesamowitej siły charakteru. Doprowadził do dogrywki, a następnie do rzutów karnych, gdzie okazał się lepszy od Liverpoolu. Kapitał, przede wszystkim psychologiczny, zbudowany na tym meczu mógł stać się kamieniem węgielnym w drodze PSG do ewentualnego triumfu w Lidze Mistrzów.

Trudna droga PSG

W kolejnej rundzie przeciwnikiem PSG była Aston Villa. Nikt nie lekceważy zespołu Unaia Emeriego, choć nie ma wątpliwości, że Inter na etapie ćwierćfinału mierzył się ze znacznie trudniejszym rywalem – Bayernem Monachium. Wygrali w dwumeczu 5:4 i awansowali dalej. W rywalizacji półfinałowej paryżanie trafili jednak na następną bardzo niewygodną przeszkodę. Ku zaskoczeniu wielu kibiców, o finał nie rywalizowali z Realem Madryt, lecz z Arsenalem, który w wielkim stylu odprawił Królewskich z kwitkiem. Kanonierzy, zachęceni pokonaniem Los Blancos, ostrzyli sobie zęby również na mistrza Francji. PSG zwyciężyło jednak w obu aktach półfinału i pewnie zapewniło sobie miejsce w finale.

Analizując przeciwników, których mieli pokonać tegoroczni finaliści Champions League, można dojść do wniosku, że poziom trudności był w zasadzie porównywalny. Inter w końcu musiał wyeliminować kolejno Feyenoord, Bayern i Barcelonę. Styl, w jakim PSG przechodziło kolejne etapy, pozwala jednak sądzić, iż zespół wyrobił się, jeśli chodzi o rywalizację z mocnymi rywalami. Brest został zmiażdżony. Dwumecz z Liverpoolem był tak naprawdę jedynym, w którym losy awansu ważyły się do ostatnich chwil. W starciach z Aston Villą i Arsenalem podopieczni Luisa Enrique zaprezentowali już spokojniejszy futbol. Pewny, mocny i skuteczny. Przy tym naprawdę ładny dla oka.

Inter natomiast podczas rywalizowania z Bayernem i Barceloną nie był tak przekonujący. Owszem, Nerazzurri grali w sposób diabelsko niewygodny dla rywala, potrafili błyskawicznie go zaskoczyć, choć często dawali się też sami zapędzić do koziego rogu. Kwintesencją tego był dwumecz z mistrzem Hiszpanii. Obfitował on w przeróżne zwroty akcji. Tak naprawdę minuty dzieliły Inter od pożegnania się z Ligą Mistrzów. Ostatecznie to Włosi zameldowali się w finale Champions League, pokonanie Barcy na pewno wzmocniło ich mentalnie, choć PSG zapewniło sobie przepustkę do decydującej potyczki z sposób znacznie pewniejszy.

Trener doświadczony w zdobywaniu trofeów

Drużyna ze stolicy Francji może mieć również przewagę na ławce trenerskiej. Opinia na temat Luisa Enrique w świecie piłki jest mocno zróżnicowana. Niektórzy kibice nie uważają Hiszpana za nadzwyczajnego fachowca wśród szkoleniowców. Udany pobyt w Barcelonie czy rozwój PSG niekiedy nie przekonują gorliwych sceptyków. W jednym elemencie sternik Les Parisiens prezentuje jednak większy kapitał niż jego odpowiednik z Interu. Zasmakował już zwycięstwa w Lidze Mistrzów.

W sporcie powiada się, że “finałów się nie gra, finały się wygrywa”. Mecze o trofeum, tym bardziej tak prestiżowe, rządzą się swoimi prawami. Być może to wyświechtany bon mot, lecz nie można odmówić mu chociaż ociupiny prawdy. Spotkania o największą stawkę są nie do zestawienia ze spotkaniami niższej rangi.

Luis Enrique spał w siedzibie klubu

Z tego powodu doświadczenie Enrique może być kluczowe. W 2015 roku Hiszpan poprowadził Barcę do zwycięstwa w Champions League po pokonaniu w finale Juventusu 3:1. Wynik zdaje się wysoki, choć po 60 minutach gry rezultat był remisowy. Dopiero końcówka spotkania rozstrzygnęła losy finałowej potyczki. Pomny tego wydarzenia, Enrique może w krytycznym momencie dysponować jakimś asem z rękawa. Niekonwencjonalną myślą, kluczową zmianą, oryginalnym pomysłem czy ryzykowną decyzją. Przed pierwszym gwizdkiem podobne gdybania nie wydają się istotne, ale w trakcie zawodów wszystko się zmienia.

Warto jeszcze dodać, że w tym roku mija dekada od pierwszego w karierze Enrique triumfu w Lidze Mistrzów. Dla hiszpańskiego szkoleniowca byłaby to więc piękna, iście romantyczna historia, gdyby po 10 latach ponownie wzniósł puchar Champions League. Tym razem jednak z inną drużyną, która o zdobyciu tego trofeum marzy jak nikt inny.

Luis Enrique poświęcił zresztą przed laty mnóstwo czasu, aby stworzyć z PSG zespół mający poważne argumenty w walce o Ligę Mistrzów. Jak napisało “L’Equipe”, gdy Hiszpan przyszedł do klubu, to nawet spał w jego siedzibie, ponieważ chciał jak najbardziej oddać się swojej pracy i wsiąknąć w atmosferę drużyny. Przynosi to oczekiwane wyniki, a także coraz większe zaufanie władz. Nie jest bowiem tajemnicą, że szkoleniowiec Les Parisiens ma pełną swobodę w zarządzaniu drużyną. Francuscy dziennikarze nazywają go nawet czasem “szefem sportu” PSG.

Pozytywne morale po lidze

Na koniec warto wspomnieć, że sobotni finał Ligi Mistrzów będzie pojedynkiem mistrza Francji z… wicemistrzem Włoch. Pierwsza myśl może nie dopuszczać wielkiej wagi do tego, że piłkarze Luisa Enrique wygrali Ligue 1, a zawodnicy Interu zakończyli rozgrywki ligowe na drugiej pozycji. Jeśli jednak przeanalizuje się sposób, w jaki oba zespoły rywalizowały o złoty medal w swoich krajach, powstały obraz może dać inne wnioski.

PSG – jak to ma już w zwyczaju – zdominowało krajowe rozgrywki. Na koniec sezonu ligowego paryżanie uzbierali aż 19 punktową przewagę nad wicemistrzem z Marsylii. Ponieśli jedynie dwie porażki. Zdobyli najwięcej bramek i najmniej stracili. Podsumowując, całkowicie podporządkowali sobie Ligue 1. Nie pierwszy raz zresztą. Tegoroczny tytuł mistrzowski był ich 13. w historii. W minionej dekadzie zdobyli aż osiem takich wyróżnień.

Zgoła inaczej wyglądała walka Interu o mistrzostwo kraju. W Serie A kwestia tytułu jest zdecydowanie bardziej wyrównana niż we Francji. Tak naprawdę co roku kibice typują przynajmniej kilka ekip, które będą w stanie rywalizować o scudetto. Ambicje mistrzowskie wykazuje jeszcze więcej kandydatów.

W tym sezonie do ostatniej kolejki warzyły się losy przyszłego mistrza. W 38. serii gier wciąż w grze o ligowy triumf były Inter oraz Napoli. Azzurri zajmowali pozycję lidera, lecz mieli jedynie punkt przewagi nad finalistą Ligi Mistrzów. Dosłownie jeden gol mógł zdecydować, do kogo powędruje scudetto.

Inter przegrał walkę o scudetto

Mimo że Nerazzurri wygrali swoje spotkanie z Como (2:0), musieli obejść się smakiem, jeśli chodzi o rywalizację o mistrzostwo. Napoli również zdobyło trzy punkty, dzięki czemu pewnie sięgnęło po złoty medal. Podopieczni Simone Inzaghiego muszą zadowolić się więc wicemistrzostwem, choć już po ostatnim akcencie sezonu było widać, że jest to dla nich spore rozczarowanie. Potwierdził to też Nicola Zalewski w wywiadzie dla Eleven Sports.

Przegraliśmy scudetto. Mamy jeszcze przed sobą jeszcze jeden dobry finał (Ligi Mistrzów przyp. red.) i na nim się skupiamy. Scudetto jest jednak skończone – mówił gorzko reprezentant Polski.

Ktoś może zapytać – co ma walka o krajowe mistrzostwo do finału Ligi Mistrzów? Nie jest tajemnicą, że w sporcie aspekt mentalny jest kluczowy. Jeśli piłkarze są w dobrych nastrojach, czują się mocni, mają dobrą passę, gra może iść im łatwiej. Drużyna, która niedawno poniosła ważną i bardzo bolesną porażkę, będzie na pewno maksymalnie zmobilizowana. Zawodnicy jednak będą musieli przed finałem odbyć jeden z być może najważniejszych treningów – próbę wyrzucenia z głowy przegranej batalii o scudetto.

Marzenia na wyciągnięcie ręki

Wydaje się więc, że minimalnym faworytem sobotniego meczu jest PSG. Klasa obu ekip oraz liczba zalet drużyny Interu sprawia jednak, że żadnego rezultatu nie można być pewnym. Kibice będą mieli fantastyczny piłkarski przysmak na zakończenie sezonu. Dla zawodników biegających po Allianz Arenie w Monachium będzie on albo niezapomnianym rarytasem, albo niewdzięczną niestrawnością. W Paryżu – stolicy smaku – liczą na ucztę!

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

A co jeśli będą rzuty karne w finale? Wiadomo, kiedy strzelać będą Zalewski i Zieliński!
Simone Inzaghi zabrał głos przed finałem Ligi Mistrzów. Tak musi zagrać Inter
PSG – Inter, czyli zderzenie dwóch światów! Zalewski przed historyczną szansą!
Trener Interu Mediolan podjął decyzję w sprawie przyszłości. Szokujące wieści!
Stworzyli ranking najlepszych piłkarzy na świecie. Lewandowski poza ścisłą czołówką!
Zbigniew Boniek przemówił. Zaskakujące słowa przed finałem Ligi Mistrzów!
Mikulec już po operacji. Wisła zdradziła również, co z Baeną i Poletanoviciem
Reprezentantki Polski rozgromiły rywalki. Pajor lepsza od Lewandowskiego! [WIDEO]
Śląsk Wrocław zarobi na sprzedaży Klimali. Pozostało załatwić formalności
Barcelona wciąż pracuje nad hitowym transferem. Katalończycy zdradzają kulisy!