Rok w futbolu to niemal epoka. O tym, jaki emocjonalny rollercoaster można przeżyć w ciągu 12 miesięcy, najlepiej wiedzą w Neapolu. W czerwcu 2023 roku drużyna Luciano Spallettiego w imponującym stylu zdobyła scudetto, na które Napoli czekało od 1990 roku, gdy jeszcze po włoskich murawach biegał Boski Diego.
I choć w sezonie 2023/24 skład Napoli nie przeszedł rewolucji (z kluczowych piłkarzy odszedł tylko Kim), to po drużynie Spallettiego zostało jedynie mgliste wspomnienie. Napoli zajęło dopiero – uwaga – 10. miejsce. Po 38 kolejkach miało na swoim koncie zaledwie 53 punkty, czyli aż o 37 mniej niż w mistrzowskim sezonie. Przepaść.
Błędy popełniono już podczas okienka transferowego, bo nie udało sprowadzić się godnego następcy Kima, a to właśnie obrona – po odejściu Koreańczyka do Bayernu – szwankowała najbardziej. Zresztą, o ile transfery przed mistrzowskim sezonem były perfekcyjne (Kim i Chwicza Kwaracchelia zostali gwiazdami Serie A), o tyle rok później zawiedli niemal wszyscy sprowadzeni.
Ani Jesper Lindstrom, ani Jens Cajuste, ani Natan, ani Hamed Junior Traore, ani Leander Dendoncker, ani Pasquale Mazzocchi, ani nawet Ciryl Ngonge – łagodnie pisząc – furory nie zrobili.
Hat-trick błędów De Laurentiisa
Mylił się nie tylko dyrektor sportowy, ale i prezes klubu Aurelio De Laurentiis, który trzykrotnie zmieniał trenera. Jako następcę Spallettiego wybrał Rudiego Garcię, a francuski szkoleniowiec stracił pracę po 16 meczach. Dwaj kolejny trenerzy (Walter Mazzarri i Francesco Calzona) też nie potrafili odmienić oblicza Napoli.
Odmienić ma je dopiero Antonio Conte. Jemu nie powinno przeszkadzać, że trafia do rozbitej drużyny, bo w przeszłości wielokrotnie wychodził z poważnych kryzysów. Conte już jako piłkarz Juventusu dał się poznać jako nieustępliwy i zawzięty walczak. Cechy z boiska przeniósł na ławkę trenerską.
W latach 2011-14 jako trener Juventusu zdobył trzy mistrzostwa Włoch z rzędu, choć przejmował zespół w rozsypce, który poprzednie rozgrywki skończył na 7. miejscu. Dużym sukcesem był też ćwierćfinał Euro 2016 z kadrą Włoch, która miała najsłabszą generację piłkarzy od wielu lat. A jednak Włosi pokonali wyżej notowanych Belgów oraz Hiszpanów, a z Niemcami odpadli dopiero po rzutach karnych.
Jeszcze większym skalpem Conte było mistrzostwo Anglii z Chelsea w 2017 roku. Mało kto stawiał wtedy na The Blues, bo Pep Guardiola prowadził Manchester City, Juergen Klopp Liverpool, Arsene Wenger Arsenal, a Jose Mourinho Manchester United. Dodajmy, że to był debiutancki sezon Włocha w Anglii, a rok wcześniej Chelsea zakończyła rozgrywki na… 10. miejscu.
Z Interem Mediolan Conte sięgnął po mistrzostwo w 2021 r. i było to pierwsze scudetto od ponad dekady. Tylko z Tottenhamem nie wygrał żadnego trofeum, ale awans do Ligi Mistrzów można jednak odebrać jako sukces.
– Istnieje coś takiego jak mentalność zwycięzców, którą niektórzy trenerzy po prostu mają. Wierzę, że w futbolu są urodzeni zwycięzcy – powiedział kiedyś Conte. I nie ma wątpliwości, że mówił o sobie.
Conte, który ma obsesje wygrywania, błyskawicznie poprawia jakość swoich drużyn i zdobywa trofea. To wiemy na pewno. Wątpliwości budzi jednak jego wybuchowy charakter, bo niemal zawsze odchodzi w nieprzyjemnej atmosferze, a już w trakcie pracy lubi narzekać na warunki pracy.
– Gdy mam w kieszeni 10 euro, to nie stać mnie, by jeść w restauracji, gdzie danie kosztuje sto euro – powiedział kiedyś Conte, gdy jego Juventus kolejny raz rozczarował w Europie. Włoch próbował wszystkim wmówić, że nie może rywalizować w LM bez odpowiednich transferów. Conte uwielbia narzekać zwłaszcza na brak transferów. Problem w tym, że np. jego następca w Turynie, czyli Massimiliano Allegri z kadrą o podobnej jakości jednak awansował do finału LM w 2015 r..
Europejskie rozgrywki to zmora Antonio. W latach 2012-2023 tylko raz dotarł do ćwierćfinału LM, a kilka razy zdarzyło mu się nie przebrnąć fazy grupowej! W europejskiej elicie zanotował 42 mecze, z których wygrał raptem 15.
Wybuchowa mieszanka charakterów
Jednak w Neapolu, przynajmniej w pierwszym sezonie, nie grożą mu europejskie puchary. Problemem mogą być jednak relacje z De Laurentiisem. Nie ma co robić wariata z prezesa Napoli, bo jest bardzo sprawnym biznesmenem, który przejął Napoli w ruinie, a po latach jego klub stał się włoską potęgą. Nie można jednak zaprzeczyć, że ekscentryczny prezes często podejmuje kontrowersyjne decyzje, gada głupoty i zawsze lubi być w centrum uwagi. Temperamenty obu panów mogą stworzyć wybuchową mieszankę. A nawet można być niemal pewnym, że koniec końców Conte pokłóci się z De Laurentiisem. Pytanie tylko: kiedy?
Ale choć De Laurentiis też uchodzi za wybuchową postać, to jednak w ostatnich latach kontraktował wielu uznanych trenerów, jak Rafę Beniteza, Carlo Ancelottiego czy Spallettiego. Fanom Napoli pozostaje liczyć, że dobra relacja Conte i De Laurentiisa przetrwa jak najdłużej. A jak już jesteśmy przy kibicach, to trzeba podkreślić, że wśród nich panuje powszechny optymizm przed nowym sezonem. Entuzjazm udziela się także dziennikarzom.
„Napoli zatrudniło trenera, który wygrałby w każdym kibicowskim referendum dotyczącym najbardziej pożądanego trenera. Conte, o którym mowa, uspokaja rozczarowanych fanów, bo z nim jutro będzie lepsze. Nikt tak jak on nie może dać takiej gwarancji. Obietnica dobrych wyników staje się poważna i wiarygodna” – pisze ”La Gazzetta dello Sport”.
A co Napoli czeka na boisku?
W Castel Volturno, ośrodku treningowym Napoli, od teraz trudno będzie usłyszeć śmiech. – Na moich treningach musisz zasuwać, trzeba wręcz cierpieć. Myślę, że gdy ciężko trenujesz, to się wiele nie uśmiechasz – mawia Conte. A kibicom od razu przypominają się nagrania Harry’ego Kane’a czy Sona, gwiazd Tottenhamu, które niemal mdlały po katorżniczych treningach. – To jest po prostu brutalne co robi Conte – pisał portal Football London.
U Conte nie ma świętych krów. Każdy zawodnik musi harować w defensywie, bo napastnik pełni u niego rolę pierwszego obrońcy, a każdy piłkarz jest tylko trybikiem w świetnie funkcjonującej machinie. Machinie, która ma kompaktowo bronić i kilkoma szybkimi podaniami przenieść się pod bramkę rywala.
Jego filozofia futbolu jest skuteczna, choć on sam nie jest elastycznym trenerem. Włoch zawsze stawia na formację z trzema stoperami. Lubi też grać wahadłowymi. Najczęściej decyduje się na taktykę 1-3-5-2, czasami od niej odchodzi na rzecz 1-3-4-1-2 lub 1-3-4-2-1. Być może w Napoli postara się przekwalifikować się na 1-3-4-3, które już serwował w Tottenhamie. Być może, bo na razie nie wiadomo, jaką kadrę przejmie Conte.
Z drużyną pożegnali się już: Pieruluigi Gollini, Dendonker, Traore, Diego Demme oraz Piotr Zieliński. Wszystko wskazuje, że odejdzie też Mario Rui i Victor Osimhen, a przecież wciąż niepewny jest los Kvaradony.
Za to do Neapolu mogliby trafić: obrońca reprezentacji Włoch Alessandro Boungiorno z Torino, oraz Romelu Lukaku (napastnik Chelsea, który spędził sezon na wypożyczeniu w Romie). Ale na razie odstawmy plotki na bok.
Trudno dziś przedstawić potencjalny skład Napoli na nowym sezon. Niezależnie jednak od tego, z jakimi piłkarzami Conte rozpocznie rozgrywki, to śmiało można napisać, że Napoli wraca na swoje miejsce, czyli do ścisłej czołówki Serie A. Cone wygrywanie ma we krwi.