WYGRANI
Kacper Urbański
Po znakomitej drugiej części sezonu w Bolonii i premierowym powołaniu do reprezentacji Polski, 19-latek zadebiutował już przy pierwszej możliwej okazji. Zapewne nie spodziewał się jednak, że dojdzie do tego w takich okolicznościach. Wszedł na boisko już w 4. minucie i przebywał na murawie do 61. minuty. To w zupełności mu wystarczyło, aby zaskarbić sobie sympatię kibiców i wzbudzić niemały zachwyt.
Nastolatek zagrał bez jakichkolwiek kompleksów – świetnie rozrzucał piłki w boczne strefy boiska, chętnie pokazywał się do gry, a w dwóch akcjach wykazał się finezją i polotem. Nie bał się wchodzić w pojedynki i wykazywał się walecznością o każdą piłkę. Już przed meczem można było zakładać, że finalnie i tak znajdzie się w kadrze na Euro, ale występem przeciwko Ukrainie tylko potwierdził, że znajduje się w świetnej formie.
Piotr Zieliński
O problemach pomocnika Napoli w ostatnich miesiącach słyszeliśmy dość często. Im bliżej było końca sezonu, tym jego pozycja w klubie stawała się coraz słabsza. Nie pomagały spekulacje o jego przenosinach do Interu Mediolan, które finalnie doczekały się potwierdzenia. Można było się zastanawiać, w jakiej dyspozycji 30-latek przyjedzie na zgrupowanie.
Mecz z Ukrainą pokazał, że mniej regularna gra nie przeszkodziła Zielińskiemu. Nie tylko strzelił bramkę, ale zagrał tak, jak na kapitana przystało – wykazywał się pewnością siebie, celnie podawał i tworzył przestrzenie w środku boiska. Innymi słowy, pokazał to, czego właściwie się od niego wymaga w reprezentacji Polski. Pokazał też, że będzie w stanie ciągnąć grę reprezentacji na Euro 2024.
Taras Romanczuk
Wielu zastanawiało się, czy świeżo upieczony mistrz Polski powinien znaleźć się na liście powołanych na Euro 2024. O ile na samo powołanie do kadry niewątpliwie zasłużył, to niektórzy byli zdania, że Michał Probierz nie powinien go zabierać do Niemiec na turniej. 32-latek pokazał jednak, że miejsce w kadrze nie było przypadkiem.
Romanczuk strzelił debiutancką bramkę w kadrze w wyjątkowym dla siebie meczu – wszak urodził się w Kowelu. Sam występ może i nie należał do najlepszych, głównie z uwagi na kilka strat w środku boiska, ale całościowo piłkarza Jagiellonii należy uznać za wygranego ostatnich dni. Nie dość, że pojedzie na Euro 2024, to w dodatku otworzył konto bramkowe w reprezentacji w starciu z drużyną z tak bliskiego jego sercu kraju.
PRZEGRANI
Michał Skóraś
Wahadłowy Club Brugge w pewnym sensie jest podobnym przypadkiem do Kacpra Kozłowskiego. Po niespecjalnie udanej pierwszej części sezonu, w drugiej radził sobie znacznie lepiej. Przebicie się do pierwszego składu spuentował sięgnięciem po mistrzostwo Belgii, do którego w dużym stopniu się dołożył. Można było więc mieć nadzieję, że przełoży dyspozycję na reprezentację.
Tak się jednak nie stało. Skóraś był jednym ze słabszych piłkarzy w starciu z Ukrainą, choć zaliczył asystę przy trafieniu Romanczuka. Okej, nie był to występ, który można byłoby zaliczyć do kategorii “tragicznych”, ale po tym, co pokazywał w klubie, oczekiwania wobec niego były znacznie większe.
Adam Buksa
Wystawienie napastnika Antalyasporu w ataku najpewniej należałoby traktować jako ostatnia szansa na przekonanie Michała Probierza. Wraz z Milikiem mieli powalczyć o to, który z nich ostatecznie znajdzie się wśród powołanych. Kontuzja napastnika Juventusu niejako rozwiązała ten problem, przez co Buksa sam musiał odpowiadać za walkę z obrońcami Ukrainy.
Przypisanie mu miana “przegranego” jest w istocie wzięte w cudzysłów – w końcu dobrze radził sobie w grze plecami do bramki i wygrał sporo pojedynków z rywalami. Zabrakło mu jednak skuteczności, a miał co najmniej dwie dogodne sytuacje. Występem przeciwko Ukrainie raczej nie przybliżył się do tego, aby zachował miejsce w wyjściowym składzie na Euro 2024.