HomeExtraPowołania z kebaba i piekarni. Borzęcki komentuje pełną niespodzianek kadrę Niemiec na Euro

Powołania z kebaba i piekarni. Borzęcki komentuje pełną niespodzianek kadrę Niemiec na Euro

Źródło: Własne

Aktualizacja:

Kompletując kadrę na zbliżające się Mistrzostwa Europy Julian Nagelsmann nie uniknął niespodzianek. Ale i tak bardziej zaskakujące dla kibiców było to, w jaki sposób lista powołanych została ogłoszona światu, niż kto się na niej rzeczywiście znalazł.

Nagelsmann

Sipa US / Alamy

W piekarni, kebabie i na koncercie

Zanim o samych nazwiskach, które znalazły się na liście niemieckiego selekcjonera, najpierw o sposobie ich ogłaszania. Przywykliśmy bowiem do dość sztampowych wystąpień trenerów, którzy na konferencjach prasowych wyczytują po prostu kolejne personalia, w ten sposób informując opinię publiczną o swoich wyborach. Nasi zachodni sąsiedzi odkrywali jednak karty już w ostatnich dniach – stopniowo ale jednak na tyle dynamicznie, by na przestrzeni kilkudziesięciu godzin zdradzić niemal wszystko. Uczyniono z tego sympatyczną akcję angażującą społeczność i w ten sposób wzniecającą jeszcze większe zainteresowanie zbliżającym się turniejem.

Powołanie na turniej Antonio Ruedigera ogłosił bowiem właściciel ulubionego lokalu z kebabem obrońcy Realu Madryt. O wyborze Chrisa Fuehricha dowiedzieli się klienci lokalnej piekarni spod Stuttgartu, którzy na torbach z zakupami mogli dostrzec informującą ich o tym naklejkę. Obecność w zespole Robina Kocha zapowiedział znany duet prezenterów, Joshuę Kimmicha przedstawił aktor Wolfgang Bahro, wizerunek Leroya Sane w koszulce reprezentacyjnej pojawił się we frankfurckiej galerii sztuki a twarz Ilkaya Guendogana – na banerach reklamowych pokrywających berliński Alexanderplatz. Decyzję o skorzystaniu z usług Roberta Andricha przekazano za pośrednictwem braci Kroosów w ich podcaście „Einfach mal luppen”, nazwisko Pascala Grossa wybrzmiało z ust prowadzącego „Milionerów” Guenthera Jaucha, a Maximiliana Mittelstaedta – dzięki wokaliście Peterze Schillingu. David Raum został wywołany przez obsługę lotniska w Lipsku, Deniz Undav z kolei wystąpił w klipie jednego ze studiów tatuażu, a o nominacji Floriana Wirtza dowiedzieli się uczestnicy koncertu piosenkarki Niny Chuby.

Deficyt szybkości profesora

W bramce niekwestionowanym numerem jeden jest oczywiście Manuel Neuer i to nawet przez chwilę nie podlegało jakiejkolwiek dyskusji. 38-latek ma za sobą paskudną kontuzję złamania kości udowej, o której nawet klubowi lekarze Bayernu mówili jako o najstraszniejszej jaką widzieli, ale od końcówki października znów jest w gazie. Wprawdzie przydarzył mu się koszmarny błąd w rewanżowym starciu z Realem Madryt, ale nie powinien on rzutować na ogólną ocenę jego dyspozycji – a ta od momentu powrotu do zdrowia była zwyczajnie świetna. Zestaw bramkarzy uzupełnią Marc-Andre ter Stegen (w pełni zrozumiałe) oraz Alexander Nuebel (nieco zaskakujące). Nie pojedzie na turniej Kevin Trapp, który długo uważany był za mocną reprezentacyjną „trójkę”, ale w tym sezonie przydarzyło mu się kilka błędów. Nagrodzony został za to zawodnik Stuttgartu, który ma za sobą bardzo udane miesiące i w dużej mierze przypomina Neuera i ter Stegena – dysponuje znakomity refleksem, świetnie radzi sobie na linii, a do tego jest zaawansowany technicznie. 27-latek w kadrze nie zagrał jednak ani razu. A czwórkę uzupełnił Oliver Baumann z Hoffenheim.

Największą niespodzianką w formacji defensywnej jest brak Matsa Hummelsa, który na finiszu swojej pięknej kariery wspiął się na wyżyny i rozegrał może nawet najlepszą rundę w życiu. Wiosną 35-latek był fenomenalny i w Bundeslidze, i na arenie europejskiej. Wielokrotnie ratował Borussię Dortmund, po profesorku rozbijając ataki rywali i popisując się niezwykle efektownymi interwencjami. Wydawało się, że takimi występami zasłużył na pożegnanie się z drużyną narodową przed swoją publicznością, ale Nagelsmann nie uwzględnił go w swojej drużynie. Przyczyny doszukiwać można się w możliwościach szybkościowych Hummelsa. Błyszczał on bowiem w nisko ustawionym bloku defensywnym BVB, gdzie mógł panować w szesnastce, ale mógłby mieć z kolei trudności, kiedy trzeba byłoby się zacząć ganiać z przeciwnikami na całej połówce – a Niemcy będą chcieli grać jednak nieco bardziej odważnie. Choć można się oczywiście zastanawiać, czy nie pojawią w trakcie turnieju momenty, gdy gospodarze zostaną zepchnięci do defensywy, co pozwoliłoby uwypuklić atuty tego zawodnika.

Wirtuozi i rzemieślnicy

Poza tym wśród obrońców większych zaskoczeń nie ma, no może poza obecnością Robina Kocha z Eintrachtu Frankfurt. Wprawdzie rozegrał on bardzo dobrą jesień w barwach „Orłów”, ale wiosną obniżył loty i nie był tak mocnym punktem defensywy. Był on już jednak w kadrze na marcowe mecze towarzyskie z Francją i Holandią, więc śmiało można uznać, że wówczas przekonał selekcjonera. Poza nim Nagelsmann postawił w defensywie na Joshuę Kimmicha, który odżył po przesunięciu w klubie na prawą stronę bloku defensywnego i – jak zapowiedział już selekcjoner – tam ma też grać na Mistrzostwach Europy. Kapitalny sezon mają za sobą obaj lewi obrońcy, czyli Max Mittelstaedt ze Stuttgartu i David Raum z Lipska, przy czym obaj oferują nieco inny sposób grania. Wprawdzie łączy ich chęć do akcji ofensywnych, ale jednak ten pierwszy nieco lepiej czuje się w piłce kombinacyjnej, z kolei drugi – bazuje na szybkości i dośrodkowaniach w biegu. Nico Schlotterbeck z kolei zaprezentował wysoką formę w ostatnim czasie jako zawodnik BVB, Waldemar Anton był jednym z filarów wracającego do LM Stuttgartu, podobnie jak Jonathan Tah w Bayerze Leverkusen. Obecności Ruedigera również tłumaczyć nie trzeba, za to ciekawym przypadkiem jest Benjamin Henrichs. To bowiem piłkarz idealny na wielki turniej – może bowiem z powodzeniem zagrać na prawej obronie, na lewej, na obu wahadłach, ale też w środku pola. I wszędzie co najmniej przyzwoicie.

Nagelsmann w ciekawy sposób odświeżył też drugą linię, choć trudno mówić o wielkich zaskoczeniach. Szok wywołały raczej marcowe powołania na mecze towarzyskie, które tłumaczyliśmy tutaj. Teraz selekcjoner po prostu poszedł obraną drogą i znów sięgnął po największe gwiazdy (jak Kroos, Guendogan, Musiala, Wirtz, Mueller, Sane), uzupełniając ten zestaw zawodnikami, których nazwiska może i nie robią wrażenia, ale pod kątem piłkarskim będą znakomicie ten zestaw uzupełniać. Zagra więc na turnieju Robert Andrich, który będzie nosił fortepian, by inni mogli na nim grać. Selekcjoner niemieckiej drużyny narodowej już dawno zapowiedział, że w zespole jest za dużo wirtuozów, a za mało rzemieślników z charakterem, więc teraz wyrównuje te proporcje (a w ten klucz wpisuje się też choćby obrońca Waldemar Anton). Do dyspozycji będzie miał też „szóstki” o nieco innych walorach – Aleksandar Pavlović jest równie skuteczny w defensywie, choć może nie tak zadziorny, ale za to sprawniejszy z piłką przy nodze. Pascal Gross z kolei potrafi świetnie regulować tempo gry z głębi pola. Co jednak zdumiewające – wśród wybrańców zabrakło Leona Goretzki, który choć w tym sezonie był nierówny, to jednak długimi fragmentami był mocnym punktem Bayernu Monachium.

Wysyp napastników

Jeszcze rok temu Niemcy zżymali się na brak napastników, dziś ten wybór jest znacznie szerszy. Wprawdzie wciąż nie doczekali się „dziewiątki” klasy światowej, ale mają jednak zestaw piłkarzy, który wyróżnia się na polu bundesligowym. Zalicza się więc do tej grupy typowy król pola karnego w osobie Niclasa Fuellkruga, autor 12 goli i 8 asyst w tym sezonie ligowym oraz aż 11 trafień w 15 występach w kadrze. Wspierać będzie go lubiący grać tuż za plecami snajpera Deniz Undav, który na wypożyczeniu w Stuttgarcie zgromadził aż 18 bramek i 10 ostatnich podań. Innym zawodnikiem lubiącym operować na skraju szesnastki jest Maximilian Beier (15 goli i 4 asysty w Hoffenheim), ale on jednak – w przeciwieństwie do Undava – bazuje na dynamice i rajdach, a nie na grze kombinacyjnej i szukaniu miejsca do strzału z dystansu. Całość domknie Kai Havertz, którego Nagelsmann testował wprawdzie na lewym wahadle, ale ostatecznie będzie wykorzystywał w roli „fałszywej dziewiątki”.

Kadra Niemiec na Euro na papierze może więc i nie rzuca na kolana. Dla wielu kibiców, którzy nie śledzą regularnie Bundesligi, nazwiska Antona, Mittelstaedta, Beiera czy Henrichsa mogą więc wydawać się anonimowe. Trudno jednak odmówić Nagelsmannowi tego, że powołał po prostu piłkarzy w bardzo dobrej formie o różnych charakterystykach. Dzięki temu właściwie na każdej pozycji będzie mógł sięgnąć po inny zestaw umiejętności i – w zależności od potrzeb – reagować na wydarzenia boiskowe. To nie jest na pewno najbardziej ekskluzywna kadra w dziejach tego zespołu, ale niewykluczone że jest najbardziej uniwersalna. I nie ma w niej – jak to bywało na poprzednich turniejach – zawodników nagrodzonych wyłącznie za zasługi.

MARCIN BORZĘCKI

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Miał być niewypał, a będzie jedenastka sezonu? Życiowa forma Moisesa Caicedo
Mourinho skontaktował się z Amorimem! Chodzi o pracę w Manchesterze United
Piast Gliwice nad przepaścią! Los klubu w rękach radnych
Papszun ocenił grę reprezentacji Polski. Odniósł się do słów Probierza
Leonardo Rocha ma w czym wybierać. Chętni tłumnie pojawią się w Radomiu
Flick odpowiedział na słowa Messiego. Szybka reakcja
Lechia Gdańsk w końcu wygra? “Zrobimy wszystko, aby wygrać”
Pogoń czeka na pierwszą wyjazdową wygraną. Wracają ważny zawodnicy
Ruben Vinagre był namawiany na Ekstraklasę już wcześniej. Rodak ujawnia
Barcelona bez Yamala. Co zrobi Flick?