HomeExtraBerlin nie służy kolejnemu Polakowi. Zadyszka Michała Karbownika

Berlin nie służy kolejnemu Polakowi. Zadyszka Michała Karbownika

Źródło: Własne

Aktualizacja:

Zagraniczna kariera Michała Karbownika nie jest usłana różami. Tak jak jednak rok temu można było uwierzyć, że niemieckie powietrze mu służy, tak teraz warto doprecyzować aspekt atmosferyczny – to w Duesseldorfie rzeczywiście służyło, w Berlinie już zdecydowanie nie.

Michał Karbownik

dpa picture alliance / Alamy

POSZUKIWANIE POZYCJI

Wszyscy doskonale pamiętamy, jak wielkie wrażenie wywierał na nas Karbownik w swoim debiutanckim sezonie w Ekstraklasie. Chociaż dopiero co miał za sobą 18. urodziny i wyglądał raczej na drobnego, niepozornego i grzecznego chłopca, wizerunek ten porzucał, gdy dostawał piłkę. Wtedy puszczał wodzę fantazji, szarżował z wielką śmiałością i brawurą, popisując się przy tym i panowaniem nad futbolówką, i spokojem pasującym raczej do wytrawnego ligowca. Potrafił ośmieszać przeciwników, zdobywać teren, asystować i bawić się piłką, jak gdyby grał na podwórku.

Już po kilku jego tygodniach wśród seniorów jasne więc stało się, że kto jak kto, ale on akurat za długo przy Łazienkowskiej nie pogra, bo za chwilę pewnie zwróci na siebie uwagę większych klubów. I zwrócił – przede wszystkim Brighton które zapłaciło za niego kilka milionów i od razu umieściło na wypożyczeniu w Legii. I choć kolejne miesiące w Warszawie już tak udane nie były, Karbownik do Anglii wyjeżdżał jednak niezmiennie z łatką ogromnego talentu i piłkarza wyglądającego raczej na urodzonego pod Lizboną czy inną Sevillą a niekoniecznie pod Radomiem.

Poza ojczyzną szybko jednak zderzył się z rzeczywistością. W Anglii nie miał szans na grę i na dłuższy czas kompletnie przepadł. Jeśli już pojawiała się okazja do tego, by porozmawiać o tym zawodniku, to nie w kontekście udanych spotkań, a w kontekście poszukiwania mu boiskowej pozycji. Wraz ze swoim środowiskiem starał się przekonywać otoczenie, że najlepiej czuje się w środku pola i tam chciałby występować, podczas gdy wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że większy pożytek będzie z niego w bocznym sektorze.

Żeby złapać oddech trafił na wypożyczenie do greckiego Olympiakosu, gdzie jednak pogrążył się w marazmie i dopiero przeprowadzka do Duesseldorfu pozwoliła mu wrócić na właściwe tory. W barwach walczącej o awans do Bundesligi Fortuny Karbownik szybko wywalczył sobie miejsce na boku, stając się jedną z gwiazd. Znów imponował tym co w Polsce – przebojowością, zuchwałością, techniką. Po jego wycieczkach z piłką przy nodze kibice zaczęli nazywać go „polskim Joao Cancelo” i jakkolwiek na wyrost byłby ten pseudonim – 23-latka oglądało się po prostu świetnie. A gol i pięć asyst zgromadzonych tylko potwierdzały, że ten chłopak w piłkę rzeczywiście grać potrafi. I to nie byle jak:

ZAPOROWA CENA

Udany sezon na zapleczu Bundesligi nie przekonał jednak szefów Brighton do tego, by na Polaka postawić i w niego dalej inwestować. Trafił więc na listę transferową i pewnie chętnie zatrzymaliby go nawet w samym Duesseldorfie, gdyby nie żądania finansowe Anglików. Karbownikiem interesowały się też inne kluby z drugiego poziomu rozgrywkowego, bo oprócz Herthy – do której ostatecznie trafił – przebąkiwało się również o Schalke i Hamburgerze SV. Mało kogo było jednak stać na wydatek sięgający trzech milionów euro. Inna sprawa że możliwości klubów to jedno, a chłodna kalkulacja i planowanie kariery samego zawodnika – drugie.

Wszyscy doskonale znali atuty Karbownika i wiedzieli, że jeśli ma się spisywać dobrze, to w drużynie grającej ofensywnie, bazującej na posiadaniu piłki, w otoczeniu piłkarzy ruchliwych, którzy będą mu tworzyli przestrzeń do rajdów. Już wtedy było jednak wiadomo, że trenerem berlińczyków pozostanie Pal Dardai, którego filozofia piłkarska jest zaprzeczeniem potrzeb polskiego zawodnika. Być może jednak koniec końców opcji na transfer był tak niewiele, że otoczenie piłkarza zdecydowało się zaryzykować i umieścić go w stolicy Niemiec.

W barwach „Starej Damy” od początku nie było mu jednak łatwo. W pierwszych tygodniach był rzucany raz na lewą, a raz na prawą obronę, poza tym drużyna – mimo kilku niezłych spotkań – szybko zaczęła grać to, czego można się było po niej spodziewać. Męczyła się w ataku pozycyjnym, wolała raczej bazować na kontrach i oddawaniu posiadania rywalowi. Z tygodnia na tydzień wątpliwości wokół Dardaia narastały, ale ostatecznie zakończył on sezon w roli szkoleniowca Herthy. Sezon rozczarowujący – bo zakończony dopiero na dziewiątej lokacie ze stratą aż 20 punktów do miejsca dającego bezpośredni awans.

NADZIEJA W ZMIANIE TRENERA

O samym Karbowniku trudno powiedzieć wiele dobrego. Można pewnie docenić to, że nieco poprawił się w defensywie, bo spora liczba okazji do tego, by wykazać się w tej fazie gry, pomogła mu podnieść kwalifikacje. Przede wszystkim jednak blado wypadał w ataku, co przecież dotychczas było jego najmocniejszą stroną. Już same liczby są niepokojące (zero goli, jedna asysta), a niestety tylko potwierdzają obraz płynący z kolejnych spotkań.

Brawurowe szarże, które charakteryzowały jego występy w barwach Legii czy Fortuny, oglądać można było niezwykle rzadko. Za to na pewno sam zawodnik może mieć do siebie pretensje, ale trzeba też uczciwie przyznać, że i system gry zespołu był kompletnie niedopasowany do takiego profilu lewego obrońcy. W środku pola Herthy nierzadko bowiem węgierski szkoleniowiec stawiał na niezbyt mobilnych zawodników, którzy nie potrafili otwierać korytarzy do ataków dla Karbownika i nie byli też w stanie dorównać mu na płaszczyźnie technicznej.

Trudno jednak teraz przewidzieć, jak potoczy się jego przygoda z klubem. 23-latek ma jeszcze ważną przez dwa lata umowę ze stołecznymi i wątpliwe, by już teraz szukał zmiany klubu. W końcu to, co jest mu teraz najpotrzebniejsze, to stabilizacja. Zawirowania, zmiany adresów i przeprowadzki ma już za sobą, teraz w końcu powinien zagrzać miejsce w jakimś klubie na dłużej i złapać odpowiedni rytm. Nadzieją na jego lepsze występy są przede wszystkim informacje płynące z gabinetów. Klub już wcześniej ogłosił, że wraz z końcem sezonu funkcję trenera przestanie pełnić Dardai, więc pozostaje już tylko czekać na nazwisko następcy. Czekać i trzymać kciuki, by był to trener o ofensywnym usposobieniu, który będzie potrafił z uwypuklić możliwości w ataku Karbownika.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Moder zagrał i… podzielił kibiców Brighton. Rozbieżne noty
Skorupski bohaterem. Włoska prasa chwali Polaka
Piotr Zieliński potrafił błyszczeć na tle Manchesteru City. Dobry występ Polaka
Girona może sobie pluć w brodę po meczu z PSG! Co zrobił ich bramkarz?! [WIDEO]
Sytuacje były, zabrakło jedynie bramek. Hit w Manchesterze rozczarował
Borussia Dortmund ma nowego bohatera. Anglik pogromił Club Brugge
Szykuje się wielki powrót na ławkę trenerską w Serie A? To byłby hit!
Skorupski najlepszy w Europie! Wybitne osiągnięcie Polaka
Angel Rodado apeluje do kibiców Wisły: Musimy być razem
Skorupski bohaterem Bolonii! Urbański z debiutem w Lidze Mistrzów!