Oyedele miał trudne wejście do kadry
Powołanie Maxiego Oyedele na październikowe zgrupowanie reprezentacji Polski wygenerowało spore zamieszanie. Nikt naturalnie nie kwestionował talentu 19-latka – zastanawiano się jednak, czy zaledwie cztery mecze w Legii Warszawa to wystarczająca próbka na takie wyróżnienie. Michał Probierz postanowił pójść krok dalej w sprawie wychowanka Manchesteru United, bo wystawił go w wyjściowym składzie już na pierwszy mecz, z Portugalią.
Nawet jeśli to tylko mecz Ligi Narodów, to ciężar tego starcia dalej był spory. W spotkaniu na wypełnionym Narodowym przeciwko tak renomowanemu rywalowi nawet doświadczonym zawodnikom potrafiły mięknąć nogi. Już w pierwszych minutach gry Oyedele było widać, że przede wszystkim nie chce on niczego zepsuć.
Choć pokazywał się do gry – często nawet w niekomfortowych warunkach, przy grze tyłem do bramki i z rywalem na plecach – to decydował się na najprostsze rozwiązania. Zazwyczaj było to odegranie z pierwszej piłki do tyłu. Bardzo rzadko obserwowaliśmy u niego obroty z futbolówką, czy ogólnie próbę generowania przewagi.
System gry reprezentacji Polski bez piłki się nie zmienił. Podobnie jak podczas wrześniowego zgrupowania, Michał Probierz korzystał z formacji 5-3-2. Oyedele był najgłębiej ustawionym pomocnikiem – gdy na bokach, jako ósemki, operował Szymański z Zielińskim. Maxi będąc defensywnym pomocnikiem najczęściej odpowiadał za krycie Bruno Fernandesa.
W wielu fragmentach meczu Oyedele trzymał się swojego byłego kolegi z Manchesteru niczym cień. Momentami wymieniał się kryciem odpowiadając także za Bernardo Silvę, czy nawet schodzącego głębiej Cristiano, choć domyślnie odpowiadał właśnie za Fernandesa.
Niefortunna w tym kontekście była pierwsza akcja bramkowa Portugalii. Bruno Fernandes urwał się naszym pomocnikom akurat w momencie, w którym Oyedele stracił go z radaru zakładając, że odpowiada za niego Zieliński. “Zielu” z kolei najprawdopodobniej założył (co sugeruje także wskazywanie przez niego, że Bruno się urywa), że Maxi przejmie krycie “jego” zawodnika, przez co w efekcie obaj stali na skraju pola karnego, gdy Fernandes wystawiał futbolówkę Bernardo Silvie. Wyszedł tutaj brak zgrania naszych pomocników, jak i ich kiepska orientacja w terenie.
Oyedele problem z kryciem swojego gracza jak i rozeznaniem z sytuacją miał także przy stałych fragmentach gry. Najgorzej zachował się przy rzucie wolnym z 13. minuty, gdy Ruben Neves posłał długie dośrodkowanie na zamykającego akcję Pedro Neto. Oyedele kompletnie nie kontrolował swoich pleców, dając rywalowi całkowity komfort w oddaniu strzału.
Kilkukrotnie Oyedele miał także problem z zatrzymaniem rozpędzonego rywala. Leao po wygenerowaniu pierwszej przewagi, zazwyczaj minięciem Frankowskiego, z łatwością ruszał dalej. Trudno mieć zastrzeżenia do Maxiego, że nie odbierał futbolówki komuś tak genialnemu jak skrzydłowy Milanu – można było jednak odnieść wrażenie, że jego obecność niespecjalnie w ogóle przeszkadzała rywalowi.
Mimo braku odbioru zawsze dobrze jest choć trochę wybić przeciwnika z rytmu, tutaj emanowała różnica klas pod względem fizycznym i często brak zdecydowania gracza Legii. Warto też zauważyć, że Oyedele nie popełnił w tym meczu ani jednego przewinienia, choć przynajmniej kilka razy miał możliwość zatrzymania akcji faulem taktycznym.
Zaskakująco rzadko jak na defensywnego pomocnika decydował się na wślizgi, na grę na większym ryzyku. Przynajmniej do czasu pierwszej żółtej kartki można było nieco podostrzyć – emanował od 19-latka jednak brak pewności siebie przy grze w destrukcji, w bliskim kontakcie z rywalem.
Oyedele zanotował 24 podania w meczu z Portugalią – 11 z nich celnie pokierowało akcję do przodu. Widać było u 19-latka spory respekt przed rywalami, podejście nakierunkowane na niepopełnianie błędów. Trudno jest się dziwić takiej postawie, szczególnie przy agresywnym i zorganizowanym pressingu rywali. W rozegraniu ciężko jednak mieć większe pretensje do wychowanka Manchesteru United. Mimo bezpiecznych rozwiązań i tremy, widać było u niego, że samo wyjście do podania jest dla niego czymś naturalnym, co jest solidną podstawą do budowania czegoś więcej.
Ma on na pewno dobry pierwszy kontakt, jak i potrafi trzymać futbolówkę bardzo blisko nogi. Szczególnie kwestia prowadzenia piłki budzi optymizm. Bazujemy tutaj oczywiście bardziej na jego dotychczasowej grze w Legii Warszawa, niż konkretnie spotkaniu z Portugalczykami, choć nawet i w tym starciu Oyedele pokazał próbkę swoich umiejętności. W 38. minucie efektownie nawinął rywala zwodem na małej przestrzeni, by następnie oddać piłkę do Szymańskiego, który mógł napędzić akcje.
Przy stosunkowo nisko położonym środku ciężkości, odpowiednim przyśpieszeniu, kierunkowym przyjęciu i technice prowadzenia piłki otrzymujemy zawodnika, który w teorii powinien za jakiś czas stanowić mocny punkt zespołu w kontekście wychodzenia z pressingu. Jeśli umożliwiłoby to reprezentacji Polski korzystanie z Piotra Zielińskiego na bardziej ofensywnej pozycji bez notowania ogromnego regresu w grze futbolówką u defensywnego pomocnika, to z pewnością Michał Probierz byłby zachwycony.
Debiut był trudny, ale najlepsze przed nami
Będąc uczciwym trzeba przyznać, że mecz z Portugalią w wykonaniu Oyedele był po prostu kiepski. Biorąc jednak pod uwagę szerszy kontekst, ciężko mieć do 19-latka pretensje. Chłopak dostał solidną dawkę materiału do przepracowania i nawet jeśli jego pierwsze zetknięcie się z reprezentacyjnym futbolem było brutalne, to prędzej czy później musiało ono nadejść. Jest tu piłkarsko z czego rzeźbić, więc pozostaje nam zachować optymizm i wierzyć, że Michał Probierz ma na niego większy plan.