Paris Saint-Germain – historia wpadek w Lidze Mistrzów
Nie od dziś wiadomo, że współczesnym futbolem rządzą pieniądze. Transfery za 10 czy 20 milionów euro nie robią już na nikim wrażenia. W ligach z europejskiej czołówki na nowych zawodników wydaje się kwoty, które przekraczają PKB niektórych państw. Największy wstrząs na rynku wywołało pojawienie się inwestorów z Bliskiego Wschodu.
Szejkowie szybko przekonali się, że piłka nożna nie jest – wbrew pozorom – grą „pay to win”. Widać to chociażby na przykładzie Manchesteru City, który został przejęty przez Abu Dhabi United Group ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich w roku 2008. Od tego czasu wygrał Ligę Mistrzów tylko raz. Na triumf czekali aż 15 lat.
Choć w ostatnich latach dużo mówiło się o klęskach Pepa Guardioli, szerokim echem odbiły się też kolejne porażki Nassera Al-Khelaifiego. Katarczyk został prezesem ekipy z Parc des Princes w 2011. Odkąd stanął na czele klubu, miał tylko jeden sportowy cel: zdobycie najbardziej prestiżowego trofeum w europejskim futbolu. Podczas jednej z konferencji prasowych Mauricio Pochettino nazwał to „obsesją”.

Biznesmen podejmował decyzje, które zapisały się w historii. W sierpniu 2017 zapłacił Barcelonie aż 222 milionów euro za Neymara, tym samym bijąc rekord transferowy na głowę. Rok później wydał 180 milionów euro za Kyliana Mbappe, który był wówczas nastolatkiem. Ofensywny tercet skompletował Lionel Messi, którego cudem udało się wyciągnąć z Barcelony.
Trio Neymar – Mbappe – Messi, wsparte jeszcze Sergio Ramosem i Achrafem Hakimim, miało spełnić marzenie Katarczyków. W sezonie 2021/22 paryżanie pożegnali się z rozgrywkami już w 1/16 finału. Musieli uznać wyższość Realu Madryt. W kolejnej edycji LM przegrali z Bayernem Monachium – i to na tym samym etapie. Bolesnych porażek było jednak więcej. Każdy pamięta „remontadę stulecia”, której dokonała Barcelona w 2017. W erze Katarczyków miały jednak miejsce trzy dwumecze, po których PSG odpadało z Ligi Mistrzów mimo zwycięstwa w pierwszym spotkaniu.
Można też powiedzieć, że gracze z Paryża mieli pecha. Choć dotarli do finału w dotkniętym przez pandemię sezonie 2020/21, ostatecznie okazali się gorsi od kapitalnego Bayernu Monachium, który najlepiej radził sobie w specyficznych warunkach. Piłkarze ze stolicy Francji musieli zadowolić się całkowitą dominacją Ligue 1.
Neymar i jego dziwaczny kontrakt
Z czasem PSG przestało być uznawane za jednego z faworytów Ligi Mistrzów. Dużo więcej mówiło się o tym, co dzieje się w szatni paryskiego klubu. Nie brakowało głosów o konfliktach z udziałem Neymara. Brazylijczyk pokłócił się z Edinsonem Cavanim o to, kto ma… wykonywać rzuty karne.
Kilka lat później sytuacja się powtórzyła. Tym razem urugwajskiego napastnika zastąpił Kylian Mbappe. Po końcowym gwizdku gwiazdy rozdzielać musiał Sergio Ramos. Był to jeden z wielu incydentów, który miał wpływ na relacje obu piłkarzy. Neymar miał czuć, że jego boiskowy kolega chce go wyrzucić z zespołu. Polubił też tweeta, który sugerował, że po podpisaniu nowej umowy reprezentant Francji będzie czuł się jak właściciel PSG.
Jeśli chodzi o kontrakty, francuskie media ujawniły szokujące informacje na temat Neymara. Okazało się, że reprezentanta Brazylii obowiązywała „klauzula etyczna”, według której miał unikać wypowiedzi uderzających w klub, oklaskiwać kibiców po każdym meczu i być punktualny. Za swoje dobre zachowanie miał dostać premię o wysokości 540 tysięcy euro brutto. Takie doniesienia sprawiały, że dla wielu kibiców PSG szybko stało się symbolem wszystkiego, co jest nie tak z futbolem.
Sam zainteresowany odniósł się m.in. do konfliktu z Mbappe w rozmowie ze słynnym Romario. Stwierdził, że ich relacje zmieniły się, gdy na Parc des Princes trafił Lionel Messi.
– Gdy przyszedł Messi, Mbappe stał się zazdrosny. Nie chciał się mną z nikim dzielić. Wtedy zaczęły się problemy, zmiany w zachowaniu – opowiadał Neymar.
Sam Argentyńczyk nie był zadowolony ze swojej przygody w Paris Saint-Germain. Do dziś twierdzi, że dwa lata spędzone w Paryżu były najgorszym okresem w jego karierze. Zresztą, to on opuścił Francję jako pierwszy.
Mbappe, Neymar i Messi mieli być jak słynne trio „MSN” w Barcelonie, albo znane z Realu Madryt „BBC”. Nasser Al-Khelaifi dostał jednak kolejną lekcję futbolu.
Luis Enrique na ratunek
Nad paryskim chaosem próbowało zapanować wielu szkoleniowców. Można powiedzieć, że władze klubu próbowały wszystkiego. Unai Emery miał skorzystać ze swojego doświadczenia w europejskich pucharach, a został zapamiętany jako ten, który przegrał z Barceloną. To jednak nic w porównaniu z Mauricio Pochettino, który wypuścił z rąk nawet triumf w Ligue 1. Na Parc des Princes przychodzili trenerzy dający wolność zawodnikom (Carlo Ancelotti), obsesyjni perfekcjoniści (Thomas Tuchel) i ci, którzy dopiero uczyli się pracy w wielkim klubie (Christophe Galtier). Nic nie działało.
W oczach kibiców PSG stało się miejscem przeklętym – zwłaszcza, że wielu z tych szkoleniowców radziło sobie w innych klubach. Emery dotarł do półfinału Ligi Mistrzów z Villarrealem. Tuchel wygrał rozgrywki z Chelsea. Carlo Ancelotti wrócił do Realu Madryt i odbudował swoją karierę po krótkich przygodach z Napoli i Evertonem.
Wydawało się, że Luis Enrique będzie kolejnym trenerem, który nie da sobie rady. 54-latek miał za sobą trudne rozstanie z reprezentacją Hiszpanii. Podczas Mistrzostw Świata 2022 prowadzona przez niego La Roja została wyrzucona z turnieju przez Maroko w 1/8 finału. Jakby tego było mało, w swoim pierwszym sezonie na ławce trenerskiej PSG Hiszpan nie mógł liczyć na Neymara i Lionela Messiego. Rok później stolicę Francji opuścił Kylian Mbappe, który zrealizował swoje marzenie i trafił do Realu Madryt.
Kibice i eksperci byli przekonani, że bez swoich gwiazd PSG już nie wróci do walki o najwyższe cele. Kolejny raz okazało się jednak, że futbol to nie matematyka. 1+1 to nie zawsze 2. We współczesnej piłce indywidualności coraz rzadziej decydują o losach meczu. Wygrywają ekipy, które atakują i bronią jako jeden organizm. PSG stało się takim zespołem dopiero po odejściu wielkich nazwisk. Architektem nowego projektu Katarczyków stał się właśnie Luis Enrique.
Enrique stworzył swoje PSG
57-latek to człowiek znany ze swojej szczerości i bezpośredniości. Jego barwne wypowiedzi przeszły do historii hiszpańskiego futbolu, podobnie zresztą jak słowne utarczki z dziennikarzami. W ludzi piszących o piłce nożnej uderzał nawet w swoim filmie dokumentalnym, który nosi tytuł „Wy nie macie pojęcia”.
Hiszpan nie boi się trudnych i szokujących decyzji. W Barcelonie posadził na ławkę rezerwowych Xaviego. W Romie zrobił to samo z Francesco Tottim. W Paryżu starł się z Kylianem Mbappe. Miał do niego pretensje m.in. o brak zaangażowania w grę defensywną. Rozmowę nagrała hiszpańska stacja telewizyjna „Movistar+”. Klip od razu stał się wiralem.
– Słyszałem, że lubisz Michaela Jordana. Jordan trzymał kolegów za jaja i bronił jak sk****syn. Masz dać przykład jako osoba i zawodnik, aby pressować Cubarsiego i ter Stegena. Dlaczego? Bo w ten sposób staniesz się liderem. Myślisz, że twoim zadaniem jest tylko strzelanie goli? Jasne, jesteś piłkarzem klasy światowej, ale dla mnie to za mało – tłumaczył swojemu podopiecznemu Luis Enrique.
Były selekcjoner reprezentacji Hiszpanii doskonale wiedział, że żaden piłkarz nie wejdzie w buty Mbappe, jeśli chodzi o grę ofensywną. Dlatego też gwiazdę Realu Madryt zastąpiło kilku piłkarzy. Luis Enrique znalazł pomysł na Ousmane Dembele, o którym mówiło się głównie w kontekście niewykorzystanego potencjału. Doświadczony trener postanowił przesunąć 27-latka na środek ataku. Ryzykowny ruch się opłacił. Bilans byłego gracza Barcelony w sezonie 2024/25 to 32 gole i 11 asyst w 43 meczach. Nie brakuje głosów, że Dembele ma szansę nawet na Złotą Piłkę.
Reprezentanta Francji wspiera młody duet Bradley Barcola – Desire Doue, a także Chwicza Kwaracchelia, który zimą zamienił Napoli na PSG. W środku pola rządzi Vitinha, Fabian Ruiz i Joao Neves. Jeśli chodzi o defensywę, partnerem zaprawionego w bojach Marquinhosa został Willian Pacho, który jest obecnie jednym z najlepszych stoperów w Europie. A to nie wszystko. Brazylijczyk i Ekwadorczyk mają koło siebie bocznych obrońców, których może pozazdrościć im niemal każdy klub na świecie. Chodzi oczywiście o Nuno Mendesa i Achrafa Hakimiego.
Zmiany tak naprawdę objęły cały zespół. Luis Enrique zdołał przekonać swoich piłkarzy do intensywnego pressingu, który jest stałym elementem gry jego drużyn. Filozofię Hiszpana pokazuje statystyka PPDA, która mówi o tym, ile podań pozwala się wymienić przeciwnikowi przed pierwszą próbą odbioru piłki. Za kadencji Luisa Enrique jest to ok. siedmiu podań (dane za understat.com – red). W ligach z europejskiej czołówki z paryżanami równać się może jedynie Barcelona i Bologna.
PSG ma przed sobą dwa mecze do finału LM
W sezonie 2024/25 PSG nie dało rywalom większych szans. Zespół z Parc des Princes zdobył tytuł mistrza Francji już na początku kwietnia. Podopieczni Luisa Enrique dokonali tej sztuki na sześć kolejek przed końcem kampanii. Co więcej, gigant nie zaznał jeszcze goryczy porażki w meczach Ligue 1. Jeśli uda się im zakończyć sezon bez straty punktów, wejdą do elitarnego grona, do którego należy też… Widzew Łódź.
Przez pewien czas można było mieć wrażenie, że paryżanie nie są w stanie przenieść doskonałej formy na mecze Ligi Mistrzów. Zespół ze stolicy Francji zakończył fazę ligową na 15. miejscu w tabeli. W fazie pucharowej z łatwością ograł Stade Brest, a następnie sprawił absolutną sensację. Po serii rzutów karnych piłkarze PSG wyeliminowali Liverpool, który po ośmiu kolejkach fazy ligowej był najlepszą drużyną Premier League. Przed rewanżowym starciem 1/8 finału francuskim gigantem zachwycał się Arne Slot.
– Dużo mówiłem o PSG po tym, jak z nimi graliśmy. To, że ludzie byli pod wrażeniem ich występu było jasne. Podzielam ten podziw, lecz nas to nie zaskoczyło. Analiza wykonana podczas okresu przygotowawczego wskazywała, że to najlepszy zespół w Europie – powiedział trener „The Reds” podczas konferencji prasowej.
Po wyrzuceniu Liverpoolu z rozgrywek Paris Saint-Germain pokonało Aston Villę, choć trzeba przyznać, że ekipa Unaia Emerego napsuła krwi mistrzom kraju. Teraz na drodze paryżan stanie kolejny zespół z Anglii, a więc Arsenal. Ekipa Luisa Enrique może zemścić się na Kanonierach. W fazie ligowej wicelider Premier League wygrał 2:0.
Najnowsza edycja Ligi Mistrzów pokazuje, że ekipę z Paryża da się pokonać. Algorytm statystyczny Opta daje większe szanse na zdobycie trofeum Interowi Mediolan i Arsenalowi. Luis Enrique i tak może być jednak dumny z tego sezonu. Hiszpan po raz kolejny postawił na swoim. Pokazał światu, że wcale nie potrzebuje Kyliana Mbappe i innych wielkich nazwisk.
Sam Francuz może być zresztą rozczarowany. Jako jeden z najlepszych piłkarzy na świecie przeszedł do klubu, który wygrał Ligę Mistrzów. Wydawało się, że z Mbappe Królewscy będą jeszcze mocniejsi. Tymczasem ekipa Carlo Ancelottiego pożegnała się już z europejskimi pucharami. Z kolei Paris Saint-Germain wciąż gra o pełną pulę. Bogowie futbolu zrobili sobie tym samym żart z gwiazdy Realu. Czas pokaże, kto będzie się śmiał ostatni.