Lechia Gdańsk przegrała w Kielcach. Czerwona kartka w końcówce
Lechia Gdańsk pojechała na mecz z Koroną Kielce niesiona ostatnimi trzema zwycięstwami (dwoma w lidze oraz jednym pucharowym). Spotkanie zapowiadało się niezwykle ciekawie, bo kielczanie są rewelacją ligi i przed startem 10. serii gier zajmowali piąte miejsce w tabeli. John Carver komplementował przed spotkaniem Jacka Zielińskiego, zresztą szkoleniowiec Korony to samo uczynił w kierunku Anglika. Co ciekawe, mecz Korony z Lechią był także starciem dwóch najstarszych trenerów pracujących w Ekstraklasie.
Lechia Gdańsk mogła bardzo dobrze zacząć mecz, bo w trzeciej minucie Tomasz Neugebauer uderzył w słupek. Kto wie, jak potoczyłby się ten mecz, gdyby padł gol dla Lechii. A tak kilkanaście minut później Korona wyszła na prowadzenie. Świetny mecz rozegrał Wiktor Długosz, który później strzelił też gola. W końcówce po faulu na nim właśnie Miłosz Kałahur obejrzał czerwoną kartkę. Ostatecznie kielczanie wygrali 3:0.
– Było kilko zdarzeń, które nam podcięło skrzydła. Nadal walczyliśmy, żeby wyrównać. Faktycznie ta czerwona kartka i to, że graliśmy jednego mniej przy stanie 0:2, sprawiła, że poczuliśmy, że będzie już bardzo trudno w tym meczu – mówił nam po końcowym gwizdku napastnik Lechii Dawid Kurminowski.
Lechia Gdańsk ma problem. Spore osłabienie przed kolejnym meczem
Porażka to nie jest jedyne zmartwienie Lechii po sobotnim meczu. Za tydzień gdańszczanie zagrają z Wisłą Płock, która jest wysoko w tabeli po świetnym starcie sezonu. Choć ostatnio zespół Mariusza Misiury jest w słabszej formie, to i tak zapowiada się to trudny mecz. Zwłaszcza że w starciu z “Nafciarzami” nie zagrają na pewno Miłosz Kałahur, który obejrzał z Koroną bezpośrednią czerwoną kartkę oraz Camilo Mena, który będzie pauzował z powodu czterech żółtych kartek.

Absencja Kałahura i Meny jest o tyle problematyczna, że sztab nie będzie miał do dyspozycji podstawowych zawodników z lewej i prawej strony boiska. Mena to podstawowy skrzydłowy i niezwykle ważna postać drużyny, z kolei Kałahur wskoczył do składu w obliczu kontuzji Matusa Vojtko. Słowak w meczu z GKS-em Katowice ukruszył sobie kość palca u nogi i wątpliwe, aby wykurował się na piątkowe starcie z Płockiem. Szanse na jego występ są minimalne.
Obsada tych dwóch pozycji będzie bólem głowy dla sztabu Lechii. Na lewej obronie zagrać może Tomasz Wójtowicz. Z kolei na skrzydle John Carver ma na ławce chociażby Mohameda Awada Allaha, Kacpra Sezonienko czy Aleksandara Cirkovicia. I to któryś z nich wskoczy najpewniej do składu.
Co z Iwanem Żelizko?
W Kielcach nie wystąpił kontuzjowany Iwan Żelizko. Ukrainiec w meczu Pucharu Polski podkręcił kostkę i sztab nie zdołał postawić go na nogi na starcie z Koroną. – On ma problem z tą kostką. Podkręcił ją minutę przed przerwą. To szalone, bo i tak w przerwie chcieliśmy go zmienić. Damy mu wszystko, co potrzebuje, aby jutro mógł zagrać. Zagra, jeśli będzie na sto procent gotowy. Kiedy gra się trzy mecze w sześć dni, to takie sytuacje się zdarzają – mówił John Carver dzień przed meczem. Ostatecznie Żelizko nie był nawet w kadrze meczowej.
Czy Ukrainiec będzie gotowy do gry w piątkowym meczu z Wisłą Płock? Z naszych informacji wynika, że jest taka szansa.
Mecz Lechia Gdańsk – Wisła Płock odbędzie się 3 października o 18.00.
Z Kielc, Karolina Jaskulska