HomeExtraJak obiecał, tak zrobił. Przeszedł ponad 100 km na mecz Radomiaka. “Akcja charytatywna dodała mi motywacji”

Jak obiecał, tak zrobił. Przeszedł ponad 100 km na mecz Radomiaka. “Akcja charytatywna dodała mi motywacji”

Źródło: Własne/Twitter

Aktualizacja:

Po ponad 100 kilometrach pieszej wędrówki, Jan Jurek dotarł na mecz Radomiaka Radom, a przy tym pomógł w zebraniu kilkunastu tysięcy złotych na chorego chłopca. – Dodało mi to motywacji – opowiada w rozmowie z Kanałem Sportowym fanatyk Ekstraklasy, którego “podróż” odbiła się w mediach społecznościowych szerokim echem.

Radomiak

Adam Starszynski / PressFocus | Twitter

Nietypowa deklaracja kibica

Jak jakiś bramkarz zdobędzie bramkę w tej rundzie to idę na piechotę na stadion jego klubu – tak brzmiał wpis, jaki na początku lutego na X/Twitterze opublikował Jan Jurek, opisujący się jako “Fanatyk Ekstraklasy”. Wówczas z pewnością nie spodziewał się, że niespełna kilka tygodni później przyjdzie mu zrealizować tę obietnicę.

1 kwietnia Gabriel Kobylak, bramkarz Radomiaka Radom zapewnił swojej drużynie jeden punkt w starciu z Puszczą Niepołomice (1:1), trafiając do siatki po wykopaniu piłki z około 80 metrów. Wnikliwi internauci pamiętali wpis kibica i przypomnieli mu o “challengu”. Ten nie zamierzał się z niego wypisywać.

To była raczej deklaracja niż zakład, bo nie miałem nic do wygrania w razie braku gola. To był żart pod postem. Nie spodziewałem się, że dwa lata po ostatniej bramce padnie kolejny gol i to z 80 metrów – opowiada w rozmowie z Kanałem Sportowym bohater wpisu, który odbił się w sieci dużym echem.

Piękne zwieńczenie ponad 100-kilometrowej trasy

Wyzwanie nie było łatwe – Janek startował z Sandomierza i zgodnie z obietnicą, obrał kierunek na Radom. Do pokonania miał zatem 107 kilometrów, ale dystans go nie zniechęcił. Wręcz przeciwnie – uznał, że skoro akcja zyskała taki rozgłos, to postanowi dodatkowo przyczynić się do pomocy choremu dziecku (zbiórka cały czas trwa – link TUTAJ).

Myśl o połączeniu mojej drogi z akcją charytatywną pojawiła się od razu gdy zobaczyłem, że ludziom się to spodobało i zdobyło to taki zasięg. Wtedy już wiedziałem, że jak dołączę do tego akcje charytatywną, to też dostanę dodatkowej motywacji – opowiada nam Jurek. Wspomniana motywacja była mu potrzebna m.in. po około 45 kilometrach trasy. – Trzy dni przed wyjściem mieliśmy także problem z noclegiem w Ostrowcu Świętokrzyskim, ale dzięki Restauracji Bolek i Lolek w Radomiu udało się wszystko dopiąć. Chciałbym podziękować za to całej Restauracji – mówi.

Cała akcja zakończyła się sukcesem. Jurek dotarł na miejsce, a poza aspektem sportowo-charytatywnym, zaliczył także niezwykle ciekawą wycieczkę krajoznawczą. – Trasa była bardzo ciekawa i różnorodna, najlepsza trasa była z Ostrowca do Iłży. Połowa drogi do Iłży to był piękny las, w którym miałem również największy kryzys i miałem ochotę położyć się ze zmęczenia wśród drzew – opowiada.

Pokonał ponad 100 kilometrów pieszo, przyczynił się do zbiórki na chorego Krzysia (na ten moment stan zbiórki wynosi 14,8 tys. zł), a na koniec obejrzał mecz Radomiaka z Zagłębiem Lubin z wysokości trybun i zrobił sobie zdjęcie z Gabrielem Kobylakiem. Tak powinna wyglądać każda tego typu akcja – od początkowo żartobliwej, ale koniec końców poważnej deklaracji, po spełnienie obietnicy i pomoc potrzebującym. Redakcja Kanału Sportowego ogromnie gratuluje Jankowi!

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Marcin Matysiak: Zagraliśmy dwie różne połowy
Piłkarz przymierzany do reprezentacji Polski dostał powołanie do młodzieżowej kadry innego kraju
Ależ comeback Juventusu – z 0:3 do 3:3 z Bologną! Cudowny gol Milika [WIDEO]
Mohamed Salah wygadał się na temat swojej przyszłości. Wymowny wpis Egipcjanina
Wielki mecz Ewy Pajor. Hat-trick i tytuł królowej strzelczyń na pożegnanie z Wolfsburgiem
Nowe szczegóły w sprawie przyszłości Modricia. Chorwat zostanie w Madrycie?
Oficjalnie: Hellas Werona zostaje w Serie A. Polacy pomogli w kluczowym meczu
Sancho może zostać w Borussii, ale… musi spełnić jeden warunek!
Minimalna wygrana Zagłębia na koniec kolejki. Kolejny gol Kurminowskiego [WIDEO]
Łukasz Piszczek szczerze o Sancho: To, co działo się w Manchesterze w ogóle mnie nie dziwiło