HomeExtraJakub Lewicki zdradził dlaczego odszedł z Jagiellonii. To było kluczowe [WYWIAD]

Jakub Lewicki zdradził dlaczego odszedł z Jagiellonii. To było kluczowe [WYWIAD]

Źródło: Kanał Sportowy

Aktualizacja:

Jakub Lewicki we wrześniu odszedł z Jagiellonii Białystok do Piasta Gliwice. 19-latek opowiedział na łamach “Kanału Sportowego” o nowym klubie oraz zdobytym mistrzostwie Polski w sezonie 2023/2024.

Zuma Press / Alamy

Jakub Lewicki o dołączeniu do Piasta Gliwice

Dołączyłeś we wrześniu do Piasta Gliwice. Jak się czujesz w nowym klubie?

– Znakomicie. Od pierwszego treningu czułem pozytywne wsparcie ze strony trenera, chłopaków z drużyny, a także ze strony całego sztabu i osób związanych z klubem. Każda zmiana rodzi pewne obawy, jest nowym doświadczeniem dla młodego zawodnika, więc jeszcze raz dziękuję wszystkim z Gliwic za bardzo ciepłe przyjęcie. Myślę, że to był dobry ruch z mojej strony, że opuściłem Jagiellonię w tym momencie. Z optymizmem patrzę w przyszłość.


Czym się kierowałeś przy wyborze nowego klubu?

– To była nagła decyzja. Wszystko wydarzyło się w ostatnim dniu okienka transferowego a właściwie to w ostatnich godzinach, więc to była bardzo szybka decyzja. Dostałem propozycję dołączenia do walczącego, solidnego, zespołu z charakterem, bo za taki uważam zespół Piasta, w którym młodzi zawodnicy tacy jak ja mają szansę gry, a co za tym idzie na rozwój sportowy. Równie ważny przy mojej decyzji był trener Vuković, który jest charyzmatyczny oraz lubiący zawodników walczących i z charakterem, nieodstawiających nogi na boisku. W mojej ocenie mój profil zawodnika chyba właśnie taki jest bądź jest bardzo zbliżony. Tym właśnie się kierowałem. Intuicja mi podpowiedziała, żeby po prostu dać sobie szansę.

Czy to, że odszedłeś z Jagiellonii było spowodowane tylko tym, że nie grałeś, czy były też inne powody?

– Przede wszystkim granie. Oczywiście mistrzowski sezon był wspaniały. Najlepszy w mojej ścieżce piłkarskiej, ale też Jagiellonii. Niesamowite uczucie, jako wychowanek klubu zdobyć mistrza Polski. Coś wspaniałego. Aczkolwiek wiadomo, jaką spełniałem rolę. Wtedy byłem bardziej zmiennikiem. Zaliczyłem 20 występów. Dwa mecze od pierwszej minuty. Powiedziałem sobie, że potrzebuję grania i myślę, że Piast Gliwice to jest  bardzo dobry klub, żeby po prostu pokazać siebie z jak najlepszej strony i być podstawowym zawodnikiem. Naturalnie wszystko poparte ciężką pracą na treningach, sparingach, a na końcu dobrą grą w meczach ligowych. Mam za sobą pewien bagaż doświadczeń: dwa turnieje finałowe Mistrzostw Europy U-17 i U-19, ok. 30 występów w kadrach młodzieżowych reprezentacji Polski w kategoriach od U-17 do U-21, ponad 40 występów w Ekstraklasie. Wiem jednak, że każdy mecz to nowe doświadczenie i zawodnik ciągle grając, staje się dojrzalszy i pewniejszy siebie w poczynaniach na boisku, a co za tym idzie, rozwija się piłkarsko.

Rozmawiałeś z trenerem Siemieńcem o twojej roli w Jagiellonii po sezonie mistrzowskim?

– Nie, nie rozmawiałem, przyjęte było w drużynie, że to trener decyduje z kim i o czym rozmawia. Uważam, że gdyby trener widział mnie w swoim projekcie w bardziej znaczącej roli na pewno zainicjowałby rozmowę.  Ja dawałem w Jagiellonii z siebie maksa na treningach, na sparingach, ale myślę, że to po prostu czasami tak jest. Nie zdobyłem u trenera dostatecznego zaufania. 


Jak oceniasz Adriana Siemieńca jako trenera?


– To bardzo dobry trener, co udowadnia w swojej pracy w Jagiellonii, z którą zdobył mistrzostwo, a teraz jest w czołówce ligi i gra z powodzeniem w europejskich pucharach. Nie chcę jednak wchodzić w szczegóły, bo teraz skupiam się na ciężkiej pracy i treningach, aby każdy z trenerów, z którymi współpracuję, oceniał mnie jak najlepiej jako  zawodnika i człowieka. Za kilkanaście lat, jeśli będzie mi dane grać na najwyższym poziomie rozgrywek w Polsce czy Europie, będę mógł się pokusić o swoją ocenę poszczególnych trenerów, z którymi współpracowałem.

A jak byś go porównał do Aleksandara Vukovicia?


– Obaj są bardzo dobrymi szkoleniowcami, ale jak wspomniałem poprzednio – nie chcę szczegółowo oceniać i porównywać moich dotychczasowych trenerów. Mogę powiedzieć, że trener Vuković ma za sobą potężne doświadczenie jako zawodnik i to w dużym stopniu na pewno pomaga mu w pracy trenerskiej. Jako trener może obiektywnie i racjonalnie oceniać zawodników, pewne sytuacje i zachowania na boisku, ma dobry kontakt nie tylko w relacji trener – zawodnik, ale również w relacji  człowiek – człowiek. A to jest bardzo ważne. Poza tym uwierzył we mnie jako zawodnika i widzi mnie w swoim projekcie  i jestem bardzo wdzięczny, że mogę pod skrzydłami trenera Vukovicia się rozwijać.

Masz dopiero 19 lat, a już zdobyłeś mistrzostwo Polski. Spodziewałeś się przed sezonem, że tak się to wszystko może potoczyć i osiągniecie historyczny sukces?

– W pierwszej kolejce przegraliśmy z Rakowem Częstochowa 0:3. Myślę, że nikt się nie spodziewał, że ten sezon będzie tak wyglądać. Uważam, że to jest dobry przykład sezonu dla wielu drużyn, który pokazał, że jak dajesz z siebie maksa na treningach, na meczach to można wiele osiągnąć. Oczywiście wyniki nam bardzo pomagały w atmosferze, bo to też jest bardzo ważne. Przed sezonem mało kto się tego spodziewał. Żyliśmy od meczu do meczu.

Rozegrałeś 20 meczów w Ekstraklasie, strzeliłeś 2 gole, ale głównie wchodziłeś na końcówki spotkań. Jak indywidualnie wspominasz minione rozgrywki?

– Na pewno jest to dobre doświadczenie na przyszłość, bo grałem drugi sezon na seniorskim poziomie i zdobyłem mistrzostwo Polski. Każdy zawodnik miał wkład w ten sukces, ja również. Cieszę się, bo zawodnik, nawet jeśli jest zmiennikiem i daje małe cegiełki do mistrzostwa, to czuje się potrzebny, powinien się cieszyć nawet z takich małych rzeczy.  To buduje drużynę. To był też trudny czas dla mnie. Po pierwszym sezonie, w którym dostawałem więcej minut  czułem się pewnie na boisku, w sezonie mistrzowskim sytuacja się trochę zmieniła. Wiedziałem, że muszę ciężko pracować, aby powalczyć o pierwszy skład. Dodatkowo nie byłem na  obozie letnim i praktycznie na całym okresie przygotowawczym, gdyż pojechałem na finały Mistrzostw Europy U-19 na Maltę i gdy wróciłem była prawie połowa lipca i tydzień do rozgrywek, więc wiedziałem, że zacznę sezon jako zmiennik. Aczkolwiek chciałem się bardziej skupić na sobie i gdy dostawałem od trenera 5-10 minut albo nawet dwie minuty jak z Puszczą i strzeliłem wtedy bramkę po 41 sekundach od wejścia na boisko. Zawsze dawałem z siebie maksa po to, aby pokazywać dla trenera, że chcę być, grać, napierać na kolegów i walczyć o ten skład. Ogólnie jestem zadowolony z ubiegłych rozgrywek, bo nie każdy osiemnastolatek zalicza 20 występów w mistrzowskim sezonie i strzela jeszcze dwa gole, także to jest  na pewno na plus. Dobrze, że byłem zdrowy i omijały mnie kontuzje. Dostałem też wtedy bardzo dużo wsparcia i szacunku od lokalnych kibiców, co jest dla mnie bardzo ważne i budujące, bo pochodzę i mieszkam w Białymstoku, w Jagiellonii też grał mój tata, dlatego tak ważne jest to dla mnie i z chęcią wracam do domu. Bardzo też szanuję całą społeczność Jagiellonii.


W którym momencie sezonu poczuliście, że możecie być mistrzami?


– Po pierwszej rundzie było takie miłe zaskoczenie. Czuliśmy, że może być coś z tego. Widać było w nas potencjał, dobrze graliśmy w piłkę. Czuliśmy, że gdy to podtrzymamy, to możemy zrobić coś wielkiego dla miasta i klubu. Tak na poważnie pomyśleliśmy o tym w kwietniu. Najważniejszy był mecz z Piastem Gliwice, kiedy zremisowaliśmy na wyjeździe 1:1. Tak naprawdę ten mecz pokazał, że jesteśmy bardzo blisko. Wszystko było w naszych rękach, a raczej nogach. Wystarczyło już tylko wygrać z Wartą Poznań.

Za kadencji trenera Stolarczyka graliście zupełnie inną taktyką niż w erze Adriana Siemieńca. Drużyna była oparta na trzech stoperach i wahadłowych. Czy wy jako piłkarze dobrze się czuliście w tym systemie? Dlaczego to ustawienie nie zafunkcjonował tak, jak wszyscy by tego oczekiwali?


– Mogę odpowiedzieć za siebie. Czułem się bardzo dobrze w tym systemie. Mieliśmy dobrą serię meczów bez porażki i wtedy nikt jakoś nie mówił, że ten system trenera Stolarczyka był zły. Dodatkowo trener Stolarczyk nie bał się młodych graczy, postawił na mnie i tak rozpocząłem grę w Ekstraklasie, więc nie mogę się zgodzić, że to ustawienie źle funkcjonowało. Rozpocząłem grę w Ekstraklasie w pierwszym składzie  z serią  siedmiu lub ośmiu meczów bez porażki. Prawda jest taka, że to wyniki warunkują skuteczność danego systemu gry.


Wracając do twojej pozycji na boisku. Gdzie czujesz się najlepiej?

– Moją podstawową pozycją jest lewa obrona plus lewe wahadło. Mogę grać w systemie z 4 obrońcami i 3 obrońcami plus wahadła jako wahadłowy. Wiadomo, jestem bardziej ofensywnym lewym obrońcą i  współczesna piłka tego wymaga, natomiast defensywy cały czas się uczę. Chcę być kompletny z tyłu i z przodu. Przede mną piłkarska pokora na każdym treningu i ciężka praca. 


W juniorach było podobnie. Też byłeś rzucany na różne pozycje.


– W juniorach młodszych grałem ofensywnie na obu skrzydłach. To powodowało, że grałem  dużo pojedynków jeden na  jeden, miałem  chęć ciągłego zdobywania bramek i dogrywania piłek do kolegów. Potem wieku 16-17 lat po analizie moich predyspozycji trenerzy zdecydowali i zacząłem grać tylko na lewej obronie. Polubiłem tę pozycję. Czułem się na niej dobrze, szczególnie że jestem tak jak mój tata lewonożny, a godziny dodatkowych indywidualnych treningów z tatą przynosiły małymi kroczkami rezultaty na tej pozycji. Wiedziałem, że gdy byłem w dobrej formie, to mogłem bardzo pomóc drużynie. 

Jako bardzo młody chłopak wchodziłeś do seniorskiej szatni Jagiellonii. Co było dla ciebie najtrudniejsze, gdy stawiałeś pierwsze kroki w dorosłej drużynie?

– Moje pierwsze zetknięcie się z piłką seniorską to był wyjazd jako 16-latek na pierwszy obóz przygotowawczy za trenera Piotra Nowaka. Było to dla mnie ogromne doświadczenie, bo po tym zgrupowaniu w Turcji widziałem i czułem swój progres. Szybkość grania, operowanie piłką, to był inny poziom dla mnie, chociaż od kiedy pamiętam w młodzikach, zawsze grałem ze starszymi zawodnikami, zawsze byłem tym najmłodszym i zawsze musiałem gonić i dawać z siebie więcej od innych, starszych o 2-3 lata kolegów, dlatego było to też tak ważne i cenne dla mnie doświadczenie. To jest proste albo nadążasz za tym graniem, albo w pewnej chwili odpadasz, bo tak naprawdę to, że jesteś młodzieżowcem to jeszcze nie wszystko, musisz udowodnić, że zasługujesz na grę w Ekstraklasie. Musisz dawać coś więcej z siebie na boisku. Myślę, że to jest podstawa, żeby przejść ten próg z juniora do seniora. Moje pierwsze zetknięcie z piłką seniorską nie było kolorowe. Nie ukrywam, że na początku nie mogłem się odnaleźć na boisku. Pół roku później po zmianie trenera, znów pojechałem na obóz, ale wtedy już czułem się jak u siebie, bo znałem też już kolegów z drużyny. Wiedziałem, że w tamtym momencie mogę walczyć o swoją przyszłość. Skupiałem się na sobie i to dawało rezultaty w postaci dawania mi szans w lidze. Trener Stolarczyk, którego bardzo cenię jako trenera i człowieka zobaczył moje zaangażowanie, ciężką pracę, nieraz zostawałem po treningach, chciałem więcej i więcej, wciąż jestem głodny piłki, wszystko podporządkowałem pod nią, bo wiem, że tylko pokora i ciężka praca przynosi rezultaty.

Czy ten pierwszy wyjazd na obóz z Piotrem Nowakiem sprawił, że poczułeś, że możesz być w przyszłości profesjonalnym piłkarzem?


– Oj nie (śmiech). Nie myślałem w ten sposób. Bardziej czułem dumę z tego, że jako 16-latek zostałem zauważony i pojechałem na ten obóz, a kilka miesięcy wcześniej oglądałem tę drużynę z krzesełka na stadionie miejskim, bo to moje rodzinne miasto to mój rodzinny klub. To była wielka duma reprezentować barwy klubu, w którym jeszcze mój tato grał a później, jak tylko zacząłem stawiać pierwsze kroki, od najmłodszych lat pojawiałem się na trybunach jako wierny kibic, dlatego tak było to dla mnie ważne. To był dla mnie wielki szok, że jadę z piłkarzami. Myślałem wtedy bardziej o szkole. To był dla mnie zaszczyt, żeby tam pojechać i każdy w tamtym momencie by powiedział, że wróży mi ciekawą przyszłość, ale nie czułem jeszcze tego, że mogę profesjonalnie grać w piłkę.

Interesujesz się piłką?


– Lubię oglądać mecze Ekstraklasy i dobre zachowania poszczególnych zawodników, gdyż są to nasi przeciwnicy w lidze.  Śledzę również  rozgrywki La Liga i Premier League. Tam jest zupełnie inny styl grania i tempo.


Masz jakiś ulubiony zespół?

– Moimi ulubionymi klubami z Premier League są Liverpool i Brighton, a w La Liga kibicuję Realowi Madryt, ale też lubię oglądać Atletico.

Drużyną Brighton inspirował się Adrian Siemieniec. To dzięki niemu polubiłeś tę drużynę?

– Ten zespół zacząłem śledzić od transferu Jakuba Modera. Spodobał mi się ich styl grania i też lubiłem zawodników, jakich mieli w swoich zasobach,  natomiast każdy trener inspiruje się na dobrych przykładach wielu drużyn, więc tu nie doszukiwałbym się żądnego związku.


Co lubisz robić poza piłką? Masz jakieś hobby?


– Teraz jak jestem w Gliwicach, to poza piłką skupiam się na studiach. Studiuję AWF w Katowicach. Wymaga to ode mnie dużej samodyscypliny, ale wiem, że nie mogę spocząć  na “laurach”, bo tylko ciężka praca przynosi efekty. Nie jestem wielkim fanem uczenia się (śmiech), ale wiem, że muszę to ogarnąć, chociaż nie jest łatwo pogodzić treningi z zajęciami na uczelni. Lubię też pograć na konsoli. Czasami z chłopakami z drużyny gramy w Fifę lub Call of Duty. Kiedy pozwala mi na to czas i obowiązki to z chęcią wracam do Białegostoku, do domu rodzinnego no i do Oli…(śmiech).

Wracając jeszcze do piłki. Jaki piłkarz zrobił na tobie naprawdę duże wrażenie?

– Kibicuję Jankowi Faberskiemu i Kacprowi Urbańskiemu. To są tacy zawodnicy, którzy technikę mają na bardzo wysokim poziomie. Mają przed sobą świetlaną przyszłość. Kacper gra w reprezentacji a Janek przebija się do drużyny seniorów w Ajaxie, zarówno z jednym, jak i z drugim nie raz grałem na jednym boisku, co prawda więcej z Kacprem w kadrze reprezentacji Polski z racji wieku, ale szczerze im obu kibicuję.

Czy Jan Faberski jak pierwszy raz przyszedł do was na trening w Jagiellonii, to też robił takie wrażenie na starszych piłkarzach?

– Akurat z Jankiem wchodziliśmy w tym samym momencie do pierwszej drużyny. Byliśmy czasami razem w pokoju na wyjazdach.  Z piłką nawet w seniorach nie bał się pokazywać tego, co robił w akademii. 


Jaki masz cel na kolejne lata kariery?

– Nie skupiam się tak bardzo na planowaniu przyszłości, bo życie pokazało nie raz, że jest przewrotne. Patrzę na to, co jest tu i teraz. Chciałbym być zdrowy i rozegrać jak najwięcej meczów w Piaście Gliwice, bo tak jak każdy młody chłopak chciałbym kiedyś wyjechać za granicę i spróbować czegoś nowego, na innym poziomie, ale na początku trzeba pokazać w Ekstraklasie, że umiesz grać w piłkę i stać cię na udowodnienie swojej wartości w jeszcze lepszej lidze.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Juventus tych napastników ma na liście. Milik będzie miał trudno o grę
Guardiola został zapytany o transfery. Nie zastanawiał się sekundy
Gwiazda Manchesteru United chce odejść. Pojawiły się dwa problemy
Real Madryt drastycznie zmienił plany. Wyjawiono szczegóły
Oto minuty młodzieżowców w klubach Ekstraklasy. W Legii nie jest dobrze
Tyle zarobi nowy transfer Barcelony. Padły dokładne kwoty
Jens Gustafsson wraca do pracy. Wraca do ojczyzny
Makuch nie dla Turków. Oficjalny komunikat
Cezary Miszta doceniony! Znalazł się w prestiżowym rankingu
Mohamed Salah deklasuje konkurencje! Największe szanse na Złotą Piłkę?