Jakub Kiwior został w Arsenalu
Na początku lutego zakończyło się zimowe okienko transferowe w najsilniejszych ligach Europy. Ostatnie tygodnie były decydujące dla wielu reprezentantów Polski. Jakub Moder, który praktycznie w ogóle nie grał w Brighton, odszedł do Feyenoordu. Karol Świderski opuścił definitywnie MLS i zasilił szeregi Panathinaikosu. Mateusz Bogusz, dzięki dobrej formie z zeszłego sezonu, przeszedł do jednego z najlepszych klubów w Meksyku, Cruz Azul. Nawet Kacper Urbański czy Nicola Zalewski zdecydowali się na zmianę pracodawców. Piłkarze ważni z perspektywy drużyny narodowej podjęli decyzję o zmianie klubu, żeby poprawić swoją sytuację sportową.
W ich ślady nie poszedł za to Jakub Kiwior. Oprócz Modera, stoper Arsenalu był najrzadziej grającym Polakiem w Premier League. 24-letni obrońca w 8 występach zgromadził łącznie 323 minuty, co daje tylko 3,5 pełnego rozegranego meczu. Jedynie w dwóch spotkaniach nasz rodak przebywał na murawie od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego. Przegrał rywalizację nie tylko na środku defensywy, gdzie królują bezapelacyjnie Gabriel Magalhaes i William Saliba, ale również na jej lewej stronie, gdzie wygryzł go 18-letni Myles Lewis-Skelly. Wychowanek The Gunners w niedawnym pojedynku z Manchesterem City zdobył bramkę, pokazując tym samym, kto obecnie rządzi na lewej obronie w ekipie Kanonierów.
Jeszcze dalej w hierarchii jest Riccardo Calafiori. Objawienie Euro 2024 również dostarcza szkoleniowcowi powody do stawiania na jego osobę. Włoch strzelił decydującego gola w meczu Premier League z Wolverhampton, w którym Arsenal długo grał w osłabieniu. Kiwior jest więc trzecim lub nawet czwartym wyborem na środek obrony, a i jako lewy obrońca nie ma pierwszeństwa w drużynie Mikela Artety. Lepsze notowania mają Lewis-Skelly i Calafiori, Polak o miejsce w składzie musi rywalizować jeszcze z Ołeksandrem Zinczenką. Tylko Kieran Tierney w zimowym okienku opuścił klub, przez co nasz rodak stracił jednego konkurenta do gry. Nadal jednak kolejka do gry jest spora, a Kiwior bynajmniej nie zajmuje miejsca na jej początku.
Jest to dość jednoznaczny wyraz tego, że reprezentant Polki w Arsenalu należy do grona zawodników z dalszego planu. Zaryzykować można nawet stwierdzenie, że gdyby w zimowym okienku transferowym Polak odszedł z klubu, kibice The Gunners nie odczuliby większej straty. Głębia składu Kanonierów nie ucierpiałaby drastycznie na odejściu Kiwiora. Kariera Polaka natomiast mogłaby wrócić na właściwe tory.
Utrata pozycji w reprezentacji Polski
Wydawało się zatem, że zimowe okienko transferowe będzie dla Kiwiora idealną okazją do zmiany klubu. Arsenal to wielka firma, prestiżowy pracodawca, a bycie zawodnikiem Premier League to z pewnością spełnienie marzeń dla niejednego adepta futbolu. Trudno jednak cieszyć się ze swojego statusu piłkarza angielskiej ekstraklasy, gdy na murawie tego piłkarskiego olimpu pojawia się w sposób incydentalny, epizodyczny wręcz. Wówczas – tak nakazywałaby przynajmniej logika – należy rozejrzeć się za innym pracodawcą, u którego możliwa będzie regularna gra. Ten czynnik bowiem jest decydujący, jeżeli chodzi o rozwój kariery oraz mocną pozycję w reprezentacji Polski, która powinna być priorytetem dla młodego i cały czas obiecującego piłkarza.
W obecnej sytuacji trudno sobie jednak wyobrazić, że Jakub Kiwior będzie pewnym punktem kadry Michała Probierza, przynajmniej w najbliższych miesiącach. Drużyna narodowa wchodzi w niezwykle ważną fazę – Biało-Czerwoni wkrótce rozpoczną zmagania w eliminacjach do Mistrzostw Świata 2026. Udział Polaków na dużej imprezie jest niezbędny w procesie wzrostu siły i znaczenia naszej reprezentacji. Jeśli kadrowicze do nieprzekonującej gry dołożą jeszcze marne wyniki w kwalifikacjach do wielkich turniejów, nasza reprezentacja powróci do bagna przeciętności, z którego przed dekadą zaczęła się wygrzebywać. Selekcjoner nie będzie chciał więc ryzykować oparcia defensywy o zawodnika, który w swojej lidze ostatni mecz rozegrał prawie dwa miesiące temu.
Tak bowiem wygląda aktualna rzeczywistość Kiwiora. 24-latek ostatni raz w Premier League zameldował się 8 grudnia w starciu z Fulham. Było to zwieńczenie serii czterech meczów z rzędu, w których Polak brał udział – najdłuższej passy jego ligowych występów w tym sezonie. Wcześniej zaliczył trzy spotkania pod rząd w październiku, a przedtem tylko jedno we wrześniu. Biorąc pod uwagę niedawny mecz Kanonierów z Manchesterem City, Kiwior przesiedział na ławce 9 kolejek ligowych z rzędu.
Optyki w przypadku Kiwiora nie zmieniają nawet jego mecze w innych rozgrywkach. Trzeba bowiem uczciwie zaznaczyć, że Mikel Arteta często dawał Polakowi szansę na przykład w Lidze Mistrzów. Na 8 meczów Arsenalu w fazie ligowej Champions League 24-latek wziął udział w pięciu z nich. W trzech starciach rozegrał po 90 minut. Liga Mistrzów ma jednak to do siebie, że jest rozgrywana w pewnych odstępach czasowych. Nie przekłada się na regularność, a to ona jest kluczowym aspektem w omawianej sprawie. Poza tym, Kiwior był wystawiany w spotkaniach o wyraźnie niższej randze. Grał m.in. z Dinamem Zagrzeb czy Gironą. Jedynie starcie z PSG było meczem z rywalem z najwyższej półki, w którym reprezentant Polski mógł pojawić się na murawie. W pojedynkach z Atalantą czy Interem nie podniósł się w ogóle z ławki. Występy z wymienionymi wyżej ekipami z Chorwacji czy Hiszpanii nie były w jego wykonaniu katastrofalne, Kiwior zaprezentował się solidnie, lecz szkoleniowiec Kanonierów nie zdecydował się nagrodzić go kolejnymi szansami gry.
Warto jeszcze porównać częstotliwość występów Kiwiora w tym sezonie z liczbą rozegranych minut przez konkurentów 24-latka do pierwszego składu reprezentacji Polski. Zawodnik Arsenalu do tej pory zaliczył w sumie 911 minut (16 gier) we wszystkich rozgrywkach. Identyczne parametry przymierzyliśmy w stosunku do rywali stopera The Gunners w biało-czerwonej kadrze.
- Sebastian Walukiewicz – 19 występów (1207 minut)
- Kamil Piątkowski – 28 występów (2139 minut)
- Jan Bednarek – 23 występy (2022 minut)
- Mateusz Wieteska – 9 występów (541 minut)
- Paweł Dawidowicz – 15 występów (977 minut)
Są więc zawodnicy, którzy grają równie rzadko lub nawet rzadziej. Nie ma jednak wątpliwości, że Kiwior nie jest obecnie stoperem z największym rytmem meczowym. Miał być liderem defensywy Biało-Czerwonych, a może się okazać, że co najwyżej będzie grzać ławkę w spotkaniach kadry narodowej.
Zainteresowanie z Włoch
Pozostanie Kiwiora w Arsenalu jest jeszcze bardziej zdumiewające z tego względu, że w ostatnich miesiącach obrońca nie mógł narzekać na brak zainteresowania. Włoskie media często pisały, że kluby z Serie A monitorują położenie 24-latka. Sondować sytuację reprezentanta Polski miały m.in. Napoli czy Juventus. Nie wiadomo, na ile poważne były doniesienia dziennikarzy z Półwyspu Apenińskiego, i czy faktycznie agent Kiwiora otrzymał jakieś oficjalne zapytania. Trudno jednak wyobrazić sobie, że stoper Kanonierów w zimowym okienku nie miał ani jednej możliwości zmiany klubu.
Nie jest też tak, że Kiwior w tym sezonie nie dawał żadnych znaków, dzięki którym mógł zapracować na zaufanie Mikela Artety. Na początku grudnia 24-latek rozegrał naprawdę dobry mecz w Premier League przeciwko Manchesterowi United. Udane zawody w starciu z drużyną z górnej półki, nawet mimo problemów Czerwonych Diabłów, to pozytywna wiadomość dla szkoleniowca Kanonierów. Problem w tym, że mecz z ekipą z Old Trafford był przedostatnim występem Kiwiora w lidze angielskiej. Reprezentant Polski w kolejnej serii gier wystąpił przeciwko Fulham, a potem został przyspawany do ławki rezerwowych.
Sytuacja Kiwiora jest więc bardzo skomplikowana, a po patowym zimowym okienku transferowym ulegnie jeszcze większemu zaplątaniu. Kolejne miesiące, w których reprezentant Polski raz na kilka tygodni wejdzie na boisko w meczu pucharowym czy nawet dostanie kilkadziesiąt minut w starciu ligowym, to stracony czas dla zawodnika w świetnym wieku i o niebagatelnych umiejętnościach. Szkoda po prostu, że piłkarz, który miał (a pewnie i nadal ma) zadatki na lidera defensywy drużyny narodowej będzie skazany na ławkę rezerwowych w swoim klubie. To tak jakby spragnionego wyścigów wierzchowca zamknąć w stajni.
Trzeba jednak przyznać, że za obecne położenie Kiwiora odpowiada po części również sam Arsenal. Agent 24-latka pracował ponoć nad znalezieniem swojemu podopiecznemu nowego klubu, ale zgody na transfer – podobnie jak w letnim okienku transferowym – nie wyraził Mikel Arteta. Szkoleniowiec Kanonierów z jednej strony ceni sobie Polaka ze względu na jego uniwersalność, lecz z drugiej rzadko daje mu grać. Trzyma go w zespole na czarną godzinę, choć nie za bardzo wiadomo, kiedy ona miałaby nadejść. Jedno jest jednak jasne – obecna sytuacja Jakuba Kiwiora może i jest komfortowa dla szkoleniowca The Gunners, ale na pewno nie służy samemu zawodnikowi.
Czy faktycznie najbliższe miesiące będą jedynie czasem posuchy i rozczarowania dla Jakuba Kiwiora? Małą nadzieję na nieco jaśniejsze barwy w palecie przyszłości daje to, że Arsenal wciąż występuje na trzech z czterech frontów. Kanonierzy mają do rozegrania jeszcze kilkanaście kolejek ligowych, uzyskali bezpośredni awans do 1/8 Ligi Mistrzów oraz walczą o finał Pucharu Ligi Angielskiej. Im więcej spotkań, tym większa szansa, że Mikel Arteta da pograć reprezentantowi Polski. Nie ma jednak co się spodziewać, że pozycja 24-latka w zespole z północnego Londynu ulegnie gwałtownej przemianie. Może więc zdarzyć się tak, że decyzja stopera o transferze nie została teraz całkowicie zaprzepaszczona, tylko odroczona do lata. Kolejny sezon w roli rezerwowego mógłby już na dobre pogrzebać karierę Kiwiora.