HomeExtraCotygodniowe widowISCO. Wypychano go z Realu Madryt, teraz ponownie czaruje

Cotygodniowe widowISCO. Wypychano go z Realu Madryt, teraz ponownie czaruje

Źródło: Własne

Aktualizacja:

Gdyby wyboru na najlepszego piłkarza sezonu w LaLiga dokonywano jedynie na podstawie przebytej przemiany na przestrzeni jednego roku, niewątpliwie zostałby nim Isco. Pomocnik Betis w ciągu nieco ponad roku wrócił z piłkarskich zaświatów, a dziś seryjnie zdobywa nagrody dla piłkarza meczu. W końcu można odczuwać przyjemność z oglądania jego gry.

Isco

Associated Press / Alamy

Isco wszedł z drzwiami niemal na szczyt

Trzeba daleko sięgnąć pamięcią, aby przypomnieć sobie początek “pierwszej” młodości Isco. Po znakomitym sezonie 2012/13 w barwach Malagi, z którą dotarł do pamiętnego dwumeczu z Borussią Dortmund w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, w lipcu 2013 roku przeniósł się do Realu Madryt za 30 milionów euro. Ówczesny 21-latek zdawał się wchodzić na szczyt, również jeśli chodzi o reprezentację (zadebiutował w niej w lutym 2013 roku). I w gruncie rzeczy mu się to udało.

53 mecze, 11 goli i 9 asyst – dorobek Isco w pierwszym sezonie w ekipie “Królewskich” był naprawdę niczego sobie. Wszystko to uzupełnił niezapomniany finał Ligi Mistrzów, w którym Real po słynnym golu Sergio Ramosa w 92 minucie i 48 sekundzie, a także wyniszczającej dogrywce ograł rywala z Vicente Calderon 4:1. Wszystko sprowadzało się do tego, że filigranowy, cechujący się swego rodzaju magią pomocnik będzie przez kolejne lata budował swój pomnik, być może nawet na równi z Luką Modriciem.

Od magii w środku pola po powolne wygasanie

W dwóch kolejnych sezonach o sile środka pola Realu Madryt stanowili już właśnie Modrić i Toni Kroos, a tercet zazwyczaj uzupełniał Isco. Najczęściej grał nieco wyżej od Chorwata i Niemca, co przekładało się na nieco lepsze statystyki – 6 goli i 13 asyst w sezonie 2014/15, 5 bramek i 10 kluczowych podań rok później, a także 11 trafień i 9 asyst w kampanii 2016/17. Choć w porównaniu do obecnych liczb Jude’a Bellinghama liczby te nie wyglądają imponująco, trzeba pamiętać, że wówczas prym strzelecki, ale także “asystencki” wiódł Cristiano Ronaldo, który miał swój prime time.

Sezon 2017/18, zakończony dla Realu czterema trofeami (Liga Mistrzów, KMŚ, Superpuchar Europy i Superpuchar Hiszpanii), był także momentem powolnego gaśnięcia Isco. Z rundy na rundę, z miesiąca na miesiąc jego pozycja w zespole “Królewskich” była coraz słabsza, ale nie bez przyczyny – pomocnik nierzadko wyglądał po prostu słabo, żeby nie powiedzieć bardzo słabo. W niczym nie przypominał “MagISCO”, czyli siebie samego z pierwszych lat gry w stolicy Hiszpanii.

Smutny koniec w Realu i błąd o nazwie Sevilla

Dogorywanie, bo tak należy określić ostatnie kilkanaście ostatnich miesięcy Isco w Realu, dobiegło końca latem 2022 roku. Wraz z końcem kontraktu, pożegnał się z klubem, dzięki któremu wzniósł się na wyżyny. Próbę odwrócenia złej passy podjął w Sevilli, ale była to decyzja wpisująca się w kategorię tych najgorszych. Po 19 występach i zaledwie nieco ponad czterech miesiącach, Hiszpan opuścił Andaluzję. Zwolnienie Julena Lopeteguiego, zatrudnienie niepałającego zbyt dużą sympatią do Isco Jorge Sampaolego i niechęć ze strony Monchiego sprawiły, że doszło do rozwiązania umowy za porozumieniem stron.

W tym momencie rozpoczął się największy przestój w dotychczasowej karierze pomocnika. Przez kolejne ponad pół roku oficjalnie był wolnym zawodnikiem. W międzyczasie mógł zasilić rewelację ubiegłego sezonu Bundesligi, Union Berlin, ale finalizacja tego ruchu nie doszła do skutku z powodu braku dogadania się co do kwestii finansowych. Impas dobiegł końca w lipcu ubiegłego roku, co umownie można nazwać w końcu udanym odwróceniem złej passy.

Powrót “właściwego” Isco w Betisie

Isco trafił do Realu Betis, z którym podpisał czteroletni kontrakt. Praktycznie w żadnym momencie nie pojawiły się obawy, że powtórzy się sytuacja z drugiego klubu z Sewilli. Sprzyjały temu przede wszystkim dwa fakty – zmniejszone oczekiwania po wypełnionym sukcesami okresie w Realu Madryt, a także postać Manuela Pellegriniego, pod którego wodzą Isco dał o sobie znać światu w Maladze w latach 2011-2013.

Dotychczasowe występy pokazują, że Isco wrócił. I to na dobre. 35 meczów, dziewięć goli i siedem asyst, a co najbardziej imponujące – liczba aż 19 nagród dla piłkarza meczu w 28 ligowych spotkaniach. Wynik ten sprawia ogromne wrażenie, biorąc pod uwagę problemy, z jakimi Hiszpan mierzył się jeszcze w ubiegłym roku. Do tego należy wspomnieć o łącznej liczbie 74 dryblingów, co obecnie daje mu trzecie miejsce w LaLiga (więcej mają jedynie Savio z Girony – 98 i Nico Williams z Athletiku – 82). Serwis WhoScored.com z kolei plasuje go na trzeciej pozycji pod względem średniej noty za występy w tym sezonie (7,44). Lepsi są jedynie rozgrywający znakomity sezon Jude Bellingham (7,84) i Vinicius (7,45).

Absolutnie zasłużona nagroda dla piłkarza kwietnia w LaLiga, nominacja do tytułu zawodnika sezonu – a to wszystko po okresie, w którym wielu wieszczyło koniec Isco. Już teraz można zakładać, że 32-latek w czwartkowym spotkaniu z Las Palmas będzie polował na 19. statuetkę dla gracza meczu. Nawet jeśli tego nie dokona, jedno będzie pewne – Isco, którego pamiętamy z pierwszych lat w Realu Madryt, jest z powrotem.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Miał być niewypał, a będzie jedenastka sezonu? Życiowa forma Moisesa Caicedo
Mourinho skontaktował się z Amorimem! Chodzi o pracę w Manchesterze United
Piast Gliwice nad przepaścią! Los klubu w rękach radnych
Papszun ocenił grę reprezentacji Polski. Odniósł się do słów Probierza
Leonardo Rocha ma w czym wybierać. Chętni tłumnie pojawią się w Radomiu
Flick odpowiedział na słowa Messiego. Szybka reakcja
Lechia Gdańsk w końcu wygra? “Zrobimy wszystko, aby wygrać”
Pogoń czeka na pierwszą wyjazdową wygraną. Wracają ważny zawodnicy
Ruben Vinagre był namawiany na Ekstraklasę już wcześniej. Rodak ujawnia
Barcelona bez Yamala. Co zrobi Flick?