W 2018 roku Phil De Fries został mistrzem KSW, pokonując Michała Andryszaka. Od tego czasu znalazło się wielu śmiałków, by odebrać mu pas, ale wszyscy przegrywali. 38-letni Brytyjczyk gładko poradził sobie z takimi rywalami jak: Karol Bedorf, Luis Henrique, Darko Stosić, Ricardo Prasel, Tomasz Narkun (dwukrotnie pokonany), Michał Kita, Tom Duffee i Szymon Bajor. A że wcześniej wygrywał także na galach Bellatora i M-10, to De Fries był na imponującej fali dwunastu zwycięstw.
W piątek dopisał trzynaste zwycięstwo z rzędu, choć jego rywalem był doświadczony Augusto Sakai, który stoczył aż dziewięć walk w UFC, gdzie pokonał m.in. Marcina Tyburę czy Andreia Arlovskiego. W Olsztynie Sakai zaczął dobrze. Trafiał Brytyjczyka niskimi kopnięciami i nie dawał się wciągnąć w zapaśniczą gierkę De Friesa. Ale z każdą kolejną rundą zyskiwał przewagę mistrz. No i ostatecznie wygrał, choć zrobił to w swoim stylu, czyli bez fajerwerków. De Fries zamęczył rywala na siatce.
Dzięki wygranej De Fries jest najdłużej panującym mistrzem KSW wagi ciężkiej w historii. Brytyjski czempion zanotował najwięcej obron pasa, ponieważ aż dziesięć!
Wikłacz i Przybysz spotkali się po raz piąty!
Po trzech walkach Jakub Wikłacz miał na koncie dwie wygrane, jednak Sebastian Przybysz dwoma imponującymi wygranymi (nad Filipem Mackiem oraz Islamem Djabrailowem) zasłużył na kolejną szansę. Szansę, którą otrzymał we wrześniu 2023 roku. Zawodnicy kategorii koguciej zmierzyli się po raz czwarty, by definitywnie rozstrzygnąć, kto jest lepszy. Niestety w ostatnich sekundach czwartej rundy Wikłacz brutalnie kopnął Przybysza w głowę w parterze tzw. soccer kickiem. Po zainkasowanym ciosie Przybysz nie był już w stanie dalej się bić.
Sędzia jednak nie zdyskwalifikował Wikłacza, bo uznał, że skoro minęła połowa pojedynku, a jego zdaniem kopnięcie nie było intencjonalne, to podliczy punkty z kart sędziowskich za cztery rundy, a następnie odejmie karnie dwa punkty Wikłaczowi za nielegalny cios. No i walka zakończyła się remisem, choć obóz Przybysza mocno protestował. W Olsztynie kontrowersji już nie było.
– Ta walka będzie najcięższa w moim życiu i jestem pewny tego, że dam z siebie 150 procent. Jestem przygotowany na największy horror, jaki w życiu mogę przeżyć. To będzie 25 minut totalnego piekła, na które jestem gotowy – przekonywał przed walką Przybysz, ale po wyrównanej pierwszej rundzie, dał się udusić w drugiej.
Mistrz zaatakował Przybysza kopnięciem frontalnym, jednak chybił. Ale choć nie trafił rywala, to błyskawicznie się do niego przyczepił i w ekwilibrystyczny sposób zaczął dusić Sebastiana. W końcu sędzia podbiegł do zawodników i zaczął sprawdzać, czy Przybysz wciąż oddycha, ale ten był już nieprzytomny. Ocknął się po chwili, gdy Wikłacz świętował swoje trzecie zwycięstwo w ich piątym starciu.
Wikłacz to wychowanek klubu Arrachion Olsztyn, który wcześniej wychował Mameda Chalidowa i Joannę Jędrzejczyk. Być może wzorem tej drugiej także uda się na podbój UFC, bo KSW robi się dla niego powoli zbyt ciasne. Co to był za występ!
KSW 95. Wyniki gali:
61.2 kg: Jakub Wikłacz pokonał Sebastiana Przybysza przez poddanie
120.2 kg: Phil De Fries pokonał Augusto Sakaia przez jednogłośną decyzję sędziów (3x 49-46)
70.3 kg: Marcin Held pokonał Romana Szymańskiego przez jednogłośną decyzję sędziów (3x 29-28)
77.1 kg: Tymoteusz Łopaczyk pokonał Briana Hooia przez jednogłośną decyzję sędziów (2x 30-27, 29-28)
77.1 kg: Oskar Szczepaniak pokonał Adriana Zielińskiego przez jednogłośną decyzję sędziów (2x 30-27, 29-28)
61.2 kg: Patryk Surdyn pokonał Shamada Erzanukaeva przez jednogłośną decyzję sędziów (3x 30-27)
83.9 kg: Borys Dzikowski pokonał Krystiana Bielskiego przez niejednogłośną decyzję sędziów (2x 29-28, 27-30)
93 kg: Michał Dreczkowski pokonał tevana Jaricia przez TKO
77.1 kg: Dawid Kuczmarski pokonał Morganna Gbolou przez poddanie