Chusanow receptą na problemy Guardioli
Na początku sezonu 2024/25 Manchester City nieoczekiwanie pogrążył się w kryzysie. Między 30. października a 23. listopada Obywatele zaliczyli serię pięciu porażek z rzędu. W ostatnich tygodniach Pep Guardiola niejednokrotnie podkreślał, że wąska i zdziesiątkowana kontuzjami kadra wymaga pilnych wzmocnień.
Choć kibicom i ekspertom najbardziej rzucał się w oczy brak Rodriego, mistrzowie Anglii mają też duży problem na środku obrony. Z urazami wciąż zmaga się Ruben Dias i John Stones. Z kolei Josko Gvardiol popełnia coraz więcej błędów. Angielskie media już od dłuższego czasu zapowiadały, że w zimowym okienku transferowym władze Manchesteru City sięgną głęboko do kieszeni. Można było zakładać, że na liście życzeń ekipy z Etihad Stadium znajdą się największe gwiazdy europejskiego futbolu.
Guardioli nie pomogą jednak piłkarze ze światowego topu, którzy mają znane nazwiska i bogate CV. Obywatele postawili bowiem na Abdukodira Chusanowa, który dopiero uczy się wielkiego futbolu. Tym samym zostanie pierwszym reprezentantem Uzbekistanu, który zagra w Premier League. 20-letni stoper ma za sobą zaledwie 31 meczów we francuskim Lens. Co więcej, dopiero od sezonu 2024/25 20-latek ma pewne miejsce w składzie ekipy prowadzonej przez Willa Stilla.
Świetne statystyki Uzbeka
Mimo niewielkiego doświadczenia reprezentant kraju szybko pokazał, że radzi sobie na poziomie Ligue 1. Słynne „L’Equipe” wymieniło go wśród najlepszych obrońców rundy jesiennej. Imponować może jego mieszanka siły i szybkości. Oficjalna strona internetowa ligi francuskiej podaje, że w sezonie 2024/25 defensor osiągnął prędkość 36,48 km/h.
Ale to nie koniec. Według portalu fbref.com Chusanow wyróżnia się, jeśli chodzi o statystyki defensywne. Zalicza prawie 2,5 przechwytu na mecz, notuje nieco ponad pięć wybić w każdym spotkaniu i wygrywa aż 81% pojedynków główkowych. Jest w czołówce ligi francuskiej w każdej z tych kategorii. Jakby tego było mało, nieźle radzi sobie też z piłką przy nodze.
W języku uzbeckim “Abdukodir” oznacza “wszechmocny”. Jego rodacy nazywają go “pociąg”, zaś Will Still mówi o nim “czołg”. Choć przydomki 20-latka mogą robić wrażenie, na razie nie wiadomo, jak utalentowany Uzbek odnajdzie się w nowym kraju. Przeskok pomiędzy Ligue 1 a Premier League może okazać się dużym wyzwaniem. To jednak nic w porównaniu z drogą, którą przeszedł Chusanow.
Z Białorusi do Manchesteru City
Ponad dwadzieścia lat temu na półki księgarni trafił „Moneyball” Michaela Lewisa. Choć autor przyglądał się głównie grającemu w MLB (amerykańska liga baseballu – red) Oakland Athletics, jego dzieło miało duży wpływ na wiele dyscyplin sportu – od piłki nożnej aż po futbol amerykański. Lewis opisuje między innymi historię Paula DePodesty, na którym wzorowana była postać Jonah Hilla w filmie o tej nazwie. Analityk miał spostrzec, że sprowadzanie zawodników na podstawie kilku spotkań zwykle źle się kończy.
– Istnieje tendencja do nadmiernego ulegania czyjemuś ostatniemu występowi. To, co ktoś robił wcześniej, niekoniecznie jest tym, co robi później – cytował w swojej książce amerykański pisarz.
W dzisiejszych czasach kluby z najlepszych europejskich lig rzadko kupują piłkarzy, którzy zaistnieli na międzynarodowych turniejach. Każdy wie już, że w ciągu kilku tygodni może zdarzyć się wszystko. Dla Abdukodira Chusanowa Lens zrobiło wyjątek. Defensor pojawił się na radarze Francuzów podczas Mistrzostw Świata U-20, które odbyły się w 2023.
Po remisie z Nową Zelandią i wygranej z Gwatemalą Uzbekom udało się awansować do fazy pucharowej. To tylko jeden z wielu sukcesów nowego pokolenia „Białych Lwów”. W zeszłym roku reprezentanci państwa położonego w Azji Środkowej zadebiutowali na igrzyskach olimpijskich. Z kolei w 2023 młodzi Uzbekowie wygrali Mistrzostwa Azji do lat 20.
Najbardziej utalentowani piłkarze z Uzbekistanu opuszczają swój kraj. W ostatnich latach ścieżkę przetarł Eldor Szomurodow, który gra w Serie A od sezonu 2020/21. Po młodzieżowym mundialu Umarali Rachmonalijew zamienił Bunyodkor Taszkent na rosyjski Rubin Kazań, zaś Abbosbek Fajzullajew przeszedł z Pachtakoru Taszkent do CSKA Moskwa. Chusanow był jednym z niewielu Uzbeków, którzy zagrali na Mistrzostwa Świata U-20 już po wyjeździe za granicę. Latem 2023 młody stoper był piłkarzem białoruskiego Eniergietyku-BDU Mińsk.
Poziom rozgrywek na Białorusi pozostawia wiele do życzenia. W rankingu UEFA kraj z Europy Wschodniej wyprzedza jedynie Andorę, Gibraltar i San Marino. Kluby z europejskiej czołówki – które szukają talentów na całym świecie – zwykle omijają Białoruś szerokim łukiem. W ostatnich pięciu latach miał miejsce tylko jeden transfer z Wyszejszaja Liha do lig top 5. Po udanych występach Chusanowa Lens postanowiło wyciągnąć 21-letniego Sidiego Bane z BATE Borysów.
Francuzi nie zwracali uwagi na to, że nowy stoper Manchesteru City opuszczał Białoruś, mając na swoim koncie 37 występów w barwach ekipy z Mińska. Po krótkiej obserwacji gry Uzbeka na tle talentów z całego świata zespół grający w Ligue 1 postanowił skorzystać z okazji rynkowej. Eniergietyk-BDU Mińsk dostał 100 tysięcy euro za młodego defensora.
Ryzyko właściwie żadne, a zyski ogromne. Manchester City zapłacił za Chusanowa aż 40 milionów euro. Oznacza to, że Lens sprzedało Uzbeka z 400-krotną przebitką. Co więcej, Chusanow wyrówna rekord transferowy swojego klubu. Latem 2023 Francuzi otrzymali taką samą kwotę za Loisa Opendę, który trafił do RB Lipsk.
Chusanow mógł grać w Polsce
Jeszcze jakiś czas temu wydawało się, że tak kosztowna inwestycja w gracza z Uzbekistanu to science fiction. Obecnie nawet polscy piłkarze nie zmieniają klubów za takie kwoty. Polskim rekordzistą jest Robert Lewandowski, który jako jedyny przekroczył granicę 40 milionów euro.
Poza nim w pierwszej dziesiątce najdroższych Polaków jest jeszcze m.in. Krzysztof Piątek (35 mln euro), Arkadiusz Milik (32 mln euro) i Grzegorz Krychowiak (27,5 mln euro). W wielu przypadkach mowa jednak o transferach, które miały miejsce w minionej dekadzie. Jeśli chodzi o ostatnie kilka okienek, rodzynkiem jest Jakub Kiwior, za którego Arsenal zapłacił 25 milionów euro.
Prawda jest taka, że w ostatnim czasie polscy piłkarze nie potrafią przekonać do siebie wielkich drużyn. Wielu z nich nie może się odnaleźć po transferze do zagranicznego klubu. Michał Skóraś nie zagrzał sobie miejsca w pierwszym składzie Club Brugge. Wolfsburg właśnie sprowadził kolejnego konkurenta dla Jakuba Kamińskiego. Westerlo oddało Karola Borysa – którego uznaje się za jeden z największych polskich talentów – do słoweńskiego NK Maribor. Przykłady można zresztą mnożyć. Na razie nie widać w Polsce zawodników, którzy mogliby w najbliższych latach pójść śladami Chusanowa i zasłużyć sobie na transfer do jednego z europejskich gigantów. Świat idzie do przodu, piłkarze z najodleglejszych zakątków globu wchodzą do najlepszych lig z przytupem, a Polacy coraz częściej zostają daleko w tyle.
Skoro już o polskich wątkach mowa, warto wspomnieć o informacji, którą w ostatnich dniach podał portal „TVP Sport”. Okazuje się, że zimą 2023 bohater najdziwniejszego transferu zimowego okienka mógł trafić do… PKO BP Ekstraklasy. Uzbek był ponoć proponowany większości klubów z polskiej czołówki. Za stopera trzeba było zapłacić 100 tysięcy euro – a więc tyle, ile wydało Lens.
Polski futbol zna wiele takich historii. Milan Baros mógł dołączyć do Wisły Kraków, podobnie zresztą jak Mario Mandzukić. Legia Warszawa odrzuciła m.in. Dimitara Berbatowa, Mohameda Salaha i Aleksandara Kolarova. Pod koniec lat 90-tych Zagłębie Lubin zrezygnowało z transferu Michaela Essiena.
Oczywiście, należy wziąć poprawkę na to, że w przeciwieństwie do Lens polskie kluby muszą się zastanowić, zanim postawią na młodego uzbeckiego stopera z ligi białoruskiej. Nie wiadomo też, jak przejście do Ekstraklasy wpłynęłoby na rozwój Chusanowa.
Jest też druga strona medalu. W każdym okienku transferowym zespoły grające w polskiej elicie pozwalają sobie na niebezpieczne ruchy. Do Polski często trafiają piłkarze, którzy raczej nie posiadają potencjału sprzedażowego. Co sześć miesięcy na konta menedżerów trafiają kwoty, przy których 100 tysięcy euro to żaden wydatek.
Jak pokazuje historia Uzbeka, czasami warto podjąć ryzyko. 1,5 roku temu zrobiło to francuskie Lens. Dziś przyszła kolej na Manchester City. Oba kluby zdawały sobie sprawę z tego, że w dobie futbolowej globalizacji wielki talent może pojawić się wszędzie. Pep Guardiola nie musi pokładać swoich nadziei w Anglikach, Hiszpanach i Brazylijczykach. Kluczową rolę w jego zespole może odegrać zawodnik, który wychował się w samym środku regionu uważanego dotychczas za piłkarskie pustkowie. Dwa lata temu Husanow zatrzymywał napastników Isłacza i FK Witebsk. Teraz będzie musiał znaleźć sposób na piłkarzy Liverpoolu, Arsenalu i Chelsea. Czas pokaże, czy „Czołg”, który rozjechał całą Białoruś i Francję będzie miał pod gąsienicami gwiazdy angielskiego futbolu.