Losy tytułu kierowców zostały już rozstrzygnięte, bo 63-punktowej straty do Maxa Verstappena drugi w mistrzostwach Lando Norris już nie może odrobić. W tabeli konstruktorów jednak kluczowe rozstrzygnięcia wciąż nie zapadły. Rywalizacja jest bardzo zacięta, a na szali leżą miliony dolarów z podziału zysków Formuły 1, przeznaczonych dla ekip. Im wyższa pozycja w mistrzostwach, tym wyższa premia po zakończeniu sezonu.
Fani z zaciekawieniem śledzą tę rozgrywkę! W ankiecie, którą przeprowadziłem na platformie X pośród niemal 2000 respondentów, 54.5% przyznało że rywalizacja zespołów interesuje ich bardzo, 25.7% że średnio, 12.4%, że trochę, a tylko 7.4% stwierdziło, że wcale. Głównym powodem jest rywalizacja o mistrzostwo świata, w której McLaren nie wygrał od 1998 roku, a w której obecnie jest liderem – 24 punkty przed drugim Ferrari i 53 przed Red Bullem, którego szanse są iluzoryczne. Różnica w premii pomiędzy 1. a 2. miejscem w klasyfikacji? W zeszłym roku drugi Mercedes zarobił o 9 mln dol. mniej od pierwszego Red Bulla, który zgarnął 140 mln dol. premii.
Przy 59 punktach do zdobycia w ten jeden weekend w Katarze i 103 do końca sezonu (łącznie z ostatnim w kalendarzu GP Abu Zabi), McLaren może zgarnąć tytuł już niedzielę. Aby to osiągnąć, muszą tu zdobyć o 21 punktów więcej niż Ferrari. Jeśli kierowcy brytyjskiej ekipy wygrają dubletem sobotni sprint i niedzielny wyścig główny, a do tego jeden z nich zdobędzie punkt za najszybsze okrążenie, McLaren zostanie mistrzem świata niezależnie od pozycji zawodników Ferrari, ale takie rozstrzygnięcie wydaje się bardzo mało prawdopodobne. Tymczasem Red Bull utrzyma matematyczne szanse na tytuł pod warunkiem, że jego kierowcy zdobędą co najmniej o 9 punktów więcej od składu McLarena, a szanse takiego rozstrzygnięcia graniczą z niemożliwością. Szczególnie przy formie Sergio Pereza.
Jeszcze bardziej zacięta walka, do tego o znacznie wyższą stawkę, toczy się jednak w drugiej połowie tabeli – pomiędzy ekipami Haas, Alpine oraz VCARB. Tu nie sposób wskazać faworyta. Co prawda francuska stajnia weszła do gry rzutem na taśmę. Gdy jej kierowcy zajęli 2. i 3. miejsce w Grand Prix Sao Paulo, Alpine wskoczyło z 9. na 6. pozycję w mistrzostwach, ale nie są bez szans nawet, jeśli po Las Vegas GP spadli na 7. miejsce. Teraz tracą do Haasa jeden punkt, ale muszą też patrzeć za siebie, bo tylko trzy punkty niżej jest juniorski team Red Bulla, zwany VCARB.
Po tym, co zadziało się w Sao Paulo z tej rywalizacji nie można wykluczyć także dziewiątego w tabeli Williamsa, choć jego kierowcy musieliby nadrobić na ten moment aż 33 punkty straty do Haasa – na wzór tego, co uczyniło w Brazylii Alpine. Byłby to skok na miarę małej, w kategoriach Formuły 1, ale jednak fortuny. – Spytałem od razu. Różnica między 9. a 6. pozycją to 29.2 miliona euro – przyznał pryncypał Alpine Flavio Briatore po sensacyjnym awansie jego ekipy w Sao Paulo. Przy obecnym kursie, jest to 30.8 miliona dolarów.
Choć więc najbardziej prestiżowe są oczywiście mistrzostwa świata kierowców, bez cienia wątpliwości pozycja w rankingu konstruktorów także ma w Formule 1 duże znaczenie. Nie tylko dla księgowych ekip, ale także dla fanów.