Była 17. minuta niedzielnego starcia Fiorentiny, rewelacji sezonu, z Interem Mediolan, mistrzem kraju, gdy Edoardo Bove nagle padł bezwładnie na murawę. Dodajmy: padł bez kontaktu z rywalem. Kibicom od razu przypomniała się sytuacja z Euro 2021, gdy przytomność stracił Christian Eriksen, a fani Fiorentiny z pewnością mieli przed oczyma także twarz Davide Astoriego, kapitana Violi, który w 2018 roku tragicznie zmarł we śnie przez ukrytą wadę serca.
W przypadku Bove też zawiodło serce, cchoć wciąż nie znamy wszystkich szczegółów. Fiorentina wydawała komunikat w tej sprawie.
“Fiorentina i Szpital Uniwersytecki Careggi przekazują, że piłkarz Edoardo Bove, który został uratowany na boisku po utracie przytomności podczas meczu Fiorentina – Inter, znajduje się obecnie w trakcie leczenia środkami farmakologicznymi i obecnie przebywa na oddziale intensywnej terapii. Gracz Violi przyjechał na oddział w stabilnej kondycji hemodynamiczne i wstępne testy kariologiczne i neurologiczne wykluczyły poważne uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego i układu krążeniowo-oddechowego. Bove będzie ponownie badany w ciągu najbliższych 24 godzin” – czytamy w oświadczeniu klubu opublikowanym w niedzielę wieczorem na portalu X. W tym samym czasie do szpitala przyjechali: trener Raffaele Palladino wraz z całą drużyną, a także Eufenio Giani, prezydent Toskanii, oraz Sara Funaro, burmistrz Florencji.
Bove jest przytomny! ”Piłkarz przemówił. Odpowiada na pytania personalu medycznego”
W poniedziałek pojawiły się nowe informacje.
“Napływają pozytywne sygnały. Bove jest przytomny. Edoardo został ekstubowany [proces usunięcia rurki intubacyjnej z tchawicy] w poniedziałek rano i nie ma uszkodzeń kardiologicznych, ani neurologicznych. Piłkarz mówi i odpowiada na pytania personelu medycznego oraz rodziny. Bove nie jest pod wpływem środków uspokajających” – donosi ”La Gazzetta dello Sport”. Z kolei ”La Repubblica” poinformowała, że Bove nie ma żadnych uszkodzeń mózgu i serca. A pierwsze słowa, jakie padły z ust zawodnika, brzmiały „dziękuję wszystkim”.
Wciąż jednak nie wiadomo, czy Bove wróci na boisko. Warto wrócić na chwilę do Eriksena, który zasłabł na Euro, będąc piłkarzem Interu. Później jednak musiał rozwiązać umowę z mediolańskim klubem, bo w Serie A zawodnicy nie mogą grać ze wszczepionym kardiowerterem-defibrylatorem. W Premier League nie ma jednak tak surowych przepisów, więc Duńczyk kontynuuje karierę na wyspach.
Na antenie radia Anch’io Sport głos w tej sprawie zabrał profesor medycyny sportowej Enrico Castellacci.
– Cieszę się, że Eriksen gra w Anglii, ale jestem równie szczęśliwy, że mamy we Włoszech tak surowe i wyraźne procedury, które sprawiają, że Włochy są jednym z krajów w awangardzie, jeśli chodzi o zdrowie młodych ludzi. Szczerze mówiąc, nie mogę powiedzieć, jaka może być przyszłość Bove, nie znam dokładnej diagnozy. Nie byłbym pesymistą, spokojnie poczekałbym na testy, które zostaną przeprowadzone w najbliższej przyszłości i wtedy zobaczyłbym, jakie są możliwości. Ale bez diagnozy nie można ocenić przyszłości zawodniczej Edoardo – tłumaczył profesor Castellacci.
We włoskich mediach cytowany jest także Daniele Andreini, kierowniki oddziału operacyjnego kardiologii klinicznej i kardiologii sportowej w szpitalu Galeazzi w Mediolanie.
– Wygląda na to, że było to klasyczne zatrzymanie akcji serca. W 99 procentach przypadków jest to arytmia serca. Bove był reanimowany, wykonano mu masaż serca. Nie można wykluczyć, że serce wznowiło pracę po masażu, a następnie konieczne było użycie defibrylatora. Czy piłkarz będzie w stanie wrócić do gry? Na razie jest za wcześnie, by o tym mówić. Jeśli było to defibrylowane zatrzymanie akcji serca, niezależnie od przyczyny, powrót do sportu jest trudny – wyjaśniał Daniele Andreini.
Nie znamy również nowego terminu meczu Fiorentina – Inter. Wszystko będzie zależało od europejskich wyników obu drużyn, ale najprawdopodobniej spotkanie zostanie dograne w lutym. To ważny mecz dla układu tabeli, bo Fiorentina ma po 13 kolejkach 28 punktów, czyli tyle samo co Inter i o cztery punkty mniej niż pierwsze w tabeli Napoli, które rozegrało 14 spotkań.
Kumpel Zalewskiego
Bove to wychowanek Romy z rocznika 2002, czyli tego samego co Nicola Zalewski czy Ricardo Calafiori. Rzymski pomocnik zadebiutował w Romie w 2021 roku za Paulo Foneski, ale prawdziwą szansę dał mu dopiero Jose Mourinho.
Dziś 22-latek ma na koncie 92 spotkania w barwach Romy, ale na razie nie powiększy swojego bilansu, bo latem został wypożyczony do Fiorentiny, gdzie dobrze się spisuje. Choć Bove to przede wszystkim boiskowy walczak, potrafi odnaleźć się także w polu karnym rywali.
W tym sezonie strzelił gola i uzbierał już cztery asysty. Miejmy nadzieję, że jeszcze będzie miał okazję poprawić ten bilans.