Cracovia otrzymała rzut karny. Czy słuszny?
Była 3. minuta starcia Lechia – Cracovia, kiedy Patryk Gryckiewicz podyktował gościom rzut karny po zagraniu ręką Tomasza Neugebauera. Piłka najpierw odbiła się od nogi, a później od ręki zawodnika. Arbiter nie miał wątpliwości i wskazał na jedenasty metr. Kilkanaście sekund później do siatki trafił Benjamin Kallman.
Po spotkaniu wątpliwości odnośnie zasadności rzutu karnego miał winowajca całego zdarzenia Tomasz Neugebauer. – Piłka najpierw odbiła się od mojej nogi, a dopiero później od ręki. Chyba nie znam przepisów – mówił dziennikarzom i dodał: – Każdy sędzia powie inaczej i nawet nie wiem, jak to interpretować. Piłka najpierw odbiła się od mojej nogi, a dopiero później od ręki. Z tego, co słyszałem, to w takich sytuacjach nie ma rzutu karnego. Trzeba by zapytać sędziego, ale niestety się nie dało, bo po meczu szybko uciekł do szatni.
Pomocnik zaznaczył, że Lechiści nie otrzymali żadnego wyjaśnienia sytuacji. – Z nim nie było rozmowy. Gdy tylko chcieliśmy do niego podbiec i po prostu porozmawiać, to od razu wyciągał żółte kartki – ocenił.
Młodzieżowiec podkreślił, że nie chce zrzucać jednak całej winy za wynik na Gryckiewicza. – Ciężko jest po takim meczu. Nie chcę zrzucać wszystkiego na sędziego, bo nie o to chodzi, ale myślę, że w niektórych momentach mógł się lepiej zachować – mówił.
Lechia Gdańsk jest w fatalnej sytuacji. Po 14. kolejkach znajduje się w strefie spadkowej. Za tydzień Biało-Zieloni zagrają z Koroną Kielce. Mecz odbędzie się w sobotę 9 listopada o 12.15.