Arsenal celuje w mistrzostwo
Arsenal na triumf w Premier League czeka już 21 lat. Gdy Kanonierzy po raz ostatni zdobywali mistrzostwo, w ich szeregach grali tacy piłkarze jak Thierry Henry, Sol Campbell czy Patrick Vieira, a zespół prowadził Arsene Wenger. To był sezon słynnych “The Invincibles”. Piłkarze z północnego Londynu na przestrzeni całych rozgrywek nie przegrali ani jednego spotkania. Dokonali tego jako pierwsza drużyna w systemie z 38 kolejkami w historii angielskiego futbolu. Powtórzyli też wyczyn Preston North End, które w 1889 roku również nie poniosło ani jednej porażki, choć należy dodać, że zrobiło to w 22 meczach ligowych.
Te czasy w Arsenalu już minęły. Klub z Emirates Stadium znajduje się jednak w takim momencie swojego istnienia, gdy mistrzostwo jest bliżej niż kiedykolwiek. Obecny sezon może być przełomowy pod tym względem. Kanonierzy mają w swoim rękawie wiele argumentów, których połączenie może zwiastować sukces. Nikt nie będzie zaskoczony, jeśli za kilka miesięcy to właśnie oni będą świętować mistrzostwo.
Świetna forma i regularność
Nie można nie docenić kapitalnej dyspozycji Arsenalu od początku sezonu ligowego. Podopieczni Mikela Artety w pierwszych dziesięciu kolejkach odnieśli aż osiem zwycięstw – najwięcej w całej stawce. Co prawda nie powtórzą w tych rozgrywkach wyczynu “The Invincibles”, ponieważ przegrali z Liverpoolem (0:1), ale dotychczasowa forma i tak daje im duży mandat w wyścigu o mistrzostwo.
Aktualnie Arsenal dysponuje przewagą siedmiu punktów nad drugim w tabeli Bournemouth. W tej chwili być może za wcześnie na postawienie tezy, że piłkarze Artety zaczynają odjeżdżać konkurencji, ale powoli wypracowują sobie solidny wynik punktowy, który w maju może dać im zwycięstwo w całych rozgrywkach.
- 1:0 z Manchesterem United
- 5:0 z Leeds United
- 0:1 z Liverpoolem
- 3:0 z Nottingham Forest
- 1:1 z Manchesterem City
- 2:1 z Newcaste United
- 2:0 z West Hamem
- 1:0 z Fulham
- 1:0 z Crystal Palace
- 2:0 z Burnley
Słabość konkurencji
Ważnym czynnikiem jest też rozczarowująca dyspozycja drużyn, które przed sezonem były typowane jako kandydaci do mistrzostwa. Chodzi oczywiście o Liverpool i Manchester City. Rywale Arsenalu mają swoje problemy i na razie w ogóle nie przypominają ekip, które rzucą jeszcze Kanonierom wyzwanie w wyścigu po tytuł.

Najbardziej alarmująca jest forma Liverpoolu. Obrońca trofeum nie może wygrzebać się z poważnego kryzysu. The Reds przegrali niedawno cztery mecze ligowe z rzędu. Dali się pokonać takim ekipom jak m.in. Brentford (2:3) czy Crystal Palace (1:2). W minionej kolejce wrócili co prawda na zwycięską ścieżkę dzięki wygranej z Aston Villą (2:0), ale nadal tracą do Arsenalu aż siedem punktów. Biorąc pod uwagę imponującą passę ekipy The Gunners, liverpoolczykom może być trudno dogonić lidera.
W nieco lepszej pozycji jest Manchester City, choć zespół Pepa Guardioli też nie przywodzi na myśl swoich najlepszych lat. Obywatelom zdarzają się wpadki, jak choćby niedawna porażka z Aston Villą (0:1). Wcześniej przegrali m.in. z Brighton (1:2). Tak nierówna forma nie cechuje przyszłego mistrza. Po bardzo rozczarowującym poprzednim sezonie nie zanosi się, aby ekipa z Etihad Stadium miała znacząco poprawić swój wynik w obecnych rozgrywkach.
Doświadczenie Artety
Mikel Arteta na Emirates Stadium pracuje już prawie sześć lat. Spośród najściślejszego grona kandydatów do mistrzostwa – Arsenalu, Manchesteru City, Liverpoolu i Chelsea – tylko Pep Guardiola może pochwalić się dłuższym stażem (dziewięć lat). Warto jednak dodać, że szkoleniowiec Obywateli przez jakiś czas korzystał z usług trenera Kanonierów, ponieważ ten uczył się trenerskiego fachu własnie pod okiem Katalończyka.
Droga The Gunners pod wodzą Artety do ligowej czołówki była długa i kręta. Dopiero w sezonie 2022-23 londyńczycy zajęli miejsce w pierwszej czwórce. Uplasowali się wówczas na drugiej pozycji w tabeli. Po srebro sięgnęli też w następnych dwóch latach. Teraz jednak fani z Emirates Stadium oczekują pójścia o krok dalej. Nikt już nie będzie ukontentowany ugruntowaniem sobie miejsca na podium angielskiego futbolu. Jeśli zabraknie sił na złoto, niecierpliwość zacznie mocno wkradać się do zespołu Kanonierów.
Szeroki skład
Wydaje się również, że Arsenal w końcu dysponuje odpowiedniem składem, zarówno w kwestii jakościowej, jak i osobowej. Spoglądająć na skład Kanonierów, śmiało można wytypować dwie silne jedenastki, które dadzą Mikelowi Artecie swobodę w rotowaniu drużyną przez resztę sezonu. Ambicje londyńczyków nie ograniczają się w końcu do Premier League. Kibice oczekują w Lidze Mistrzów przynajmniej powtórzenia tak udanej przygody jak w zeszłym sezonie. Doszli wówczas do półfinału rozgrywek, gdzie przegrali z późniejszym triumfatorem Champions League, PSG.
Niepokoić mogą jednak kontuzje kilku ważnych graczy. Na razie szkoleniowiec The Gunners nie może skorzystać z usług Kaia Havertza, Martina Odegaarda, Noniego Madueke czy Gabriela Jesusa. Przede wszystkim strata dwóch pierwszych może dawać się we znaki ekipie z Emirates Stadium. Mikel Arteta na razie jednak radzi sobie z zastąpieniem Niemca i Norwega tak, żeby ich brak nie był zbyt odczuwalny w grze zespołu. Za kilka lub kilkanaście tygodni sytuacja zdrowotna w Arsenalu powinna się poprawić, a wtedy potencjał drużyny wzrośnie jeszcze bardziej.
Należy też dodać, że wartość inywidualna poszczególnych piłkarzy jest bardzo wysoka. Gabriel Magalhaes, Declan Rice lub Bukayo Saka to kandydaci do miana najlepszych na swoich pozycjach w Premier League. Do tego dochodzi sporo zawodników, którzy mogą jeszcze udowodnić swoją piłkarską klasę w angielskiej ekstraklasie – Mikel Merino, Martin Zubimendi, Viktor Gyokeres czy William Saliba. Z pomocą młodych wilków – Mylesa Lewisa-Skelliego i Ethana Nwaneriego – wydaje się, że skład Arsenalu jest dość zbalansowany, aby z powodzeniem walczyć o najwyższe cele.
Żelazna defensywa
Spoglądając na statystyki bramkowe, widać, co doprowadziło do tak dobrych wyników Arsenalu. Drużyna wyróżnia się przede wszystkim swoją defensywą. W dotychczasowych dziewięciu kolejkach straciła tylko trzy bramki. Żadna inna ekipa nie może się pochwalić choćby zbliżonym wynikiem.
Czasami jest tak, że świetne wyniki w obronie drużyna zawdzięcza na przykład kapitalnej formie bramkarza. Nikt nie kwestionuje pozycji Davida Rayi, ale w przypadku Arsenalu widać, że cały zespół pracuje na to, aby rywale nie mieli zbyt szerokiego pola do popisu pod bramką Kanonierów.
W październikowych meczach The Gunners przyjęli na swoją bramkę bowiem tylko… jeden celny strzał. Tylko Crystal Palace zdołało wykreować taką akcję, po której istniało jakiekolwiek, nawet najmniejsze ryzyko, że podopieczni Mikela Artety stracą bramki. Ostatecznie w minionym miesiącu Arsenal zachował czyste konto we wszystkich trzech ligowych spotkaniach. Dodali do tego mecz na zero z “tyłu” w starciu z Burnley (2:0).
***
Arsenal na ten moment jest najpoważniejszym kandydatem do mistrzostwa Anglii. Nie tylko z racji słabości Liverpoolu czy Manchesteru City, ale przede wszystkim dzięki wielu atutom, którymi może pochwalić się ekipa Mikela Artety. Mocny i zbalansowany skład, pokaźne doświadczenie szkoleniowca, a także konsekwentna gra, w której błyszczą gracze zarówno defensywny, jak i ofensywni, to składniki, które za kilka miesięcy mogą dać szefowi kuchni z Emirates Stadium długo wyczekiwaną, mistrzowską ucztę.






![Zachowanie piłkarza Pogoni obiega Internet. Niewiarygodne padolino [WIDEO]](https://daf17zziboaju.cloudfront.net/wp-content/uploads/2025/11/03192656/collage-3-390x260.jpg)



