Raphinha imponuje
Raphinha rozgrywa wręcz niesamowity sezon w barwach Blaugrany. W dotychczasowych 22 spotkaniach we wszystkich rozgrywkach strzelił już 16 goli i dołożył do tego jeszcze 10 asyst. Ponadto musimy pamiętać, że to gracz, którego nie sposób rozliczać z suchych liczb. Brazylijczyk ma znaczący wpływ na grę i funkcjonowanie całego zespołu. Jest także zawodnikiem, który ma najmniejsze problemy z utrzymaniem wysokiej formy. Gdy jego koledzy zawodzą, on potrafi ponieść drużynę na własnych barkach.
Wciąż utrzymuje niesamowitą formę, którą potwierdza przy każdej możliwej okazji. — Jestem w swoim najlepszym czasie, ale nie chcę się zatrzymywać. Jestem w klubie, który bardzo kocham i chcę zrobić jeszcze więcej dla Barcy — wyjawił rozemocjonowany gwiazdor cytowany przez portal FCBarca.com.
Trzeba pamiętać, że największy progres tego piłkarza przypada właśnie na ten sezon. Wcześniej nie było aż tak kolorowo. Możliwe, że Raphinha jest jednym z tych graczy, którzy potrzebują więcej czasu, by zaprezentować pełnię swoich możliwości. Jego statystyki w dwóch poprzednich sezonach były dobre, ale kibice, jak i sam piłkarz czuli pewien niedosyt. W kampanii 2023/24 Brazylijczyk w 37 meczach strzelił 10 i zaliczył 13 asyst. Gdy weźmiemy uwagę na klasyfikację kanadyjską, jego obecny wynik już jest lepszy. Gdy cofniemy się jeszcze krok dalej do sezonu 2022/23, gdzie zagrał 50 spotkań i zdobył 10 bramek i 12 asyst, widzimy, że utrzymywał stały poziom. Teraz nastąpił wielki przeskok na najwyższą półkę.
Co ciekawe, gdy grał w Leeds United, nie wyglądało, to aż tak dobrze. W kampanii 2021/22 zagrał dla angielskiego klubu 36 meczów, w których zanotował 11 trafień i trzy ostatnie podania. Wynik nie wydaje się imponujący, ale te liczby miały zupełnie inną wagę. O wiele trudniej strzelać gole w walczącym o utrzymanie w Premier League Leeds niż dominującej kolejnych rywali w LaLiga Barcelonie. Raphinha przerastał swój zespół. Marcelo Bielsa nie ukrywał, że go uwielbiał. Skrzydłowy był dla wymagającego argentyńskiego szkoleniowca najlepszym zawodnikiem w składzie pod każdym względem. Doceniano jego fizyczność, umiejętności techniczne, czy też czytanie gry. Nikogo, więc nie może dziwić fakt, że mimo trudnej sytuacji finansowej władze Barcelony zapłaciły za niego aż 58 milionów euro.
Początki tego fantastycznego skrzydłowego w nowym klubie nie były łatwe. Fani pokładali w nim wielkie nadzieje, ale nie był on kluczową postacią. Przełom przyniósł obecny sezon. Raphinha poczuł jeszcze większą odpowiedzialność za zespół, zaczął grać z opaską kapitana i wszyscy dostrzegli jego cechy przywódcze. Magik urodzony w Porto Alegre dołożył do swojego repertuaru jeszcze większą pracę bez piłki, a do tego stał się zabójczo skuteczny. To w połączeniu z wysoką formą po przyjściu Hansiego Flicka obudziło potwora. Zawodnik wyceniany przez portal Transfermarkt.de na 60 milionów euro stał się liderem Barcy.
Chwila bohatera
Za moment, który był prawdziwą demonstracją siły 27-latka, trzeba uznać rywalizację w Lidze Mistrzów z Bayerem Monachium. Do tej pory Bawarczycy byli istnym koszmarem wszystkich sympatyków Dumy Katalonii. Bolesne porażki, na czele z kompromitującym 2:8 na Estadio da Luz w Lizbonie, na zawsze będą wspominane jako największe niepowodzenia w historii klubu. Nic nie wskazywało na to, że Barca zdoła w tak imponujący sposób odmienić los.
Teraz to Raphinha jest katem Bayernu. Skrzydłowy Barcy strzelił Manuelowi Neuerowi hat-tricka i był bez dwóch zdań najlepszym zawodnikiem na placu. To starcie jest idealną wizytówką Brazylijczyka, który potrafi pokonać bramkarzy rywali w każdy możliwy sposób. Gwiazdor Barcy pokazał pełen wachlarz umiejętności. Udowodnił krytykom, że nie jest tylko prawoskrzydłowym, który schematycznie szuka zejścia na lewą nogę, jak na przykład legenda Bayernu Arjen Robben.
Prawdziwy lider
Raphinha po swoich znakomitych występach został doceniony nawet przez jedną z największych legend brazylijskiego futbolu. Zawodnik Barcelony usłyszał pochwały od samego Romario. — Myślę, że w tym sezonie Barcelona znów zdobędzie mistrzostwo. Raphinha jest jednym z najlepszych zawodników na świecie. Gra bardzo dobrze dla Barcy i Brazylii. Sprawia, że Brazylijczycy są bardzo dumni — powiedział legendarny piłkarz w rozmowie z “Mundo Deportivo”.
Świetne mecze w piłce klubowej przełożyły się także na grę w narodowych barwach. Były gracz Leeds zagrał w reprezentacji Brazylii 31 spotkań. Strzelił w nich do tej pory 10 goli i dołożył do tego 6 asyst. Podczas ostatniego zgrupowania Canarinhos nosił nawet legendarną koszulkę z numerem “10”. To bez wątpienia ogromne wyróżnienie, gdy tylko pomyślimy, jakie legendy mogły pochwalić się tym wcześniej. Wielkie brazylijskie “dziesiątki” to między innymi: Pele, Ronaldinho, Rivaldo, Zico, Kaka czy Neymar.
Duet z Lewandowskim
Okazuje się, że Barcelona jest jedyną drużyną w najlepszych pięciu ligach w całej Europie, w której już dwóch graczy zdołało strzelić co najmniej dziesięć goli. Taką informację przytoczył portal specjalizujący się w statystykach sportowych Flashscore.pl. Wspomniany ofensywny duet Blaugrany tworzą oczywiście Robert Lewandowski i Raphinha. Kibice, którzy śledzą mecze Dumy Katalonii doskonale wiedzą, że ci zawodnicy mogą pokonać każdą linię defensywy. Gdy dołożymy do tego jeszcze Lamine’a Yamala, tworzy nam się wybitne trio w ataku.
Oczywiście Barcelona ma też swoje problemy. Podopiecznym Hansiego Flicka przytrafiają się także słabsze spotkania. Ciągłe poleganie na tym, że skrzydłowi w każdym meczu są w stanie pokazać coś ekstra, bywa zgubne. Raphinha i Yamal są niesamowici, ale jak widać, wszystko może się w pewnym momencie nieco zmienić. Siłą Barcy powinna być drużyna. Tymczasem poza nimi, niewielu kolegów jest w stanie utrzymać wysoką formę przez niemal całą rundę. Są mecze, podczas których bryluje tylko Raphinha i Yamal, a reszta liczy, że wyciągną zespół z opresji. Hiszpan ma dopiero 17-lat, więc nieporównywalnie większa odpowiedzialność spoczywa w takich momentach na barkach starszego i bardziej doświadczonego Brazylijczyka.
Inspirująca historia
Droga kapitana Barcelony może stanowić ważny wyznacznik dla młodych adeptów futbolu. Raphinha na pewno może dać wiele wskazówek, chociażby Yamalowi. Być może będzie dla niego nawet kimś w rodzaju mentora w tym ważnym okresie.
Podczas swoich początków piłkarz z Porto Alegre był wielokrotnie odrzucany przez brazylijskie kluby. Mimo kolejnych niepowodzeń i wątpliwości nie chciał się jednak poddawać. Trudne chwile dopadły go także już podczas gry w Barcelonie. Spełnił swoje marzenia, ale presja związana z grą w tak wielkim klubie na pewno nie jest łatwa do przezwyciężenia. — Moje pierwsze sześć miesięcy tutaj, to okres, w którym nie miałem najlepszego startu, więc przeszło mi przez myśl, żeby opuścić klub. Mam paskudny nawyk silnego krytykowania samego siebie. Presja sprawiała, że myślałem o odejściu — podkreślił Raphinha w rozmowie z „ESPN”.
To nie był jednak koniec jego problemów. — W sezonie 2023/24, po kontuzjach, wyrzuceniu z boiska także myślałem o odejściu. Klub zastanawiał się nad sprzedażą, a kibice chcieli, bym odszedł. Myślałem, aby pójść gdzieś, gdzie nie ma presji. Zawsze marzyłem o grze w dużych klubach oraz o walce w ważnych meczach w reprezentacji narodowej. Nie można zrealizować tych marzeń bez presji. Dzięki Bogu nie dałem się ponieść myślom, które naturalnie przelatują przez twoją głowę. Skupiłem się na ciężkiej pracy i dostosowaniu się do nowych ról — podsumował w tym samym wywiadzie Brazylijczyk.
Ta rozmowa miała miejsce tuż przed ostatnim El Clasico. Barcelona wygrała prestiżowe starcie wynikiem 4:0, a sam Raphinha popisał się wtedy golem i asystą. Jego dotychczasowa droga pokazuje, że przełomowy moment może przyjść często dość niespodziewanie. Ciężka praca i nieustępliwość doprowadziła lidera Barcy do wielkich rzeczy. Zobaczymy, jak potoczą się dalsze losy tego piłkarskiego magika. Apetyty i oczekiwania po jego niezwykłej grze w ostatnich miesiącach są bardzo duże. Duma Katalonii chce sięgać po najważniejsze trofea, a sam Raphinha ma potencjał i umiejętności, by walczyć o prestiżowe nagrody indywidualne ze Złotą Piłką na czele.