Pewność Piasta
Piast Gliwice był kolejny katem Śląska Wrocław. Podopieczni Alexandara Vukovica wyrzucili WKS za burtę rozgrywek o Puchar Polski. Choć po regulaminowym czasie, a następnie też po dogrywce na tablicy wyników widniał wynik 1:1, gliwiczanie byli lepsi w serii rzutów karnych.
Po tej rywalizacji na nasze pytania odpowiedział Fabian Piasecki. — Myślę, że zagrałem całkiem niezłe spotkanie. Miałem kilka dobrych akcji, strzałów i wrzutek, więc ogólnie myślę, że był to mój bardzo solidny występ. Podobnie w kwestii całego zespołu. W pełni zasługiwaliśmy na zwycięstwo. Kontrolowaliśmy przebieg tego spotkania. Czerwona kartka dała trochę wiatru w żagle Śląskowi. Później było dużo sytuacji z ich strony, próbowali wrzutek w pole karne, ale dobrze się z tego wybranialiśmy i przeprowadzaliśmy swoje kontry, więc mogliśmy to zakończyć nawet wcześniej — powiedział nam napastnik.
Piasecki wspomniał, że powroty na stadiony drużyn, w których grało się w przeszłości, zawsze są szczególne. — Byłem tutaj niespełna dwa lata. Fajnie było zobaczyć jeszcze raz starych kolegów, którzy zostali w szatni — zauważył. Co ciekawe, powiedział również, że Piast był świetnie przygotowany do tej rywalizacji. — Śląsk nas niczym nie zaskoczył. Wiedzieliśmy, w jakiej są sytuacji i że potrzebują zwycięstwa, ale konsekwentnie realizowaliśmy swoje założenia. Śląsk nam bardziej zagrażał dopiero po czerwonej kartce — stwierdził 29-latek.
Na koniec rozmowy snajper odniósł się także do celu drużyny w Pucharze Polski. Wykazał się dużą pewnością siebie i wiarą w umiejętności zespołu. — Podczas serii rzutów karnych były duże emocje. Było trochę tych jedenastek. To już loteria, więc chwała chłopakom, że wytrzymali tę presję i w końcu Śląsk się pomylił dwa razy, a my tylko raz. Przechodzimy dalej. Od samego początku chcemy dojść do finału. Rok temu się nie udało. Miejmy nadzieję, że w tym roku się uda. Zobaczymy, kto będzie naszym kolejnym rywalem. Jesteśmy pozytywnie nastawieni, żeby dojść do samego finału na Narodowym — podsumował Piasecki.