HomePiłka nożnaKelleher o obroniony rzucie karnym: Dla mnie nie jest istotne, kto podchodzi do jedenastki

Kelleher o obroniony rzucie karnym: Dla mnie nie jest istotne, kto podchodzi do jedenastki

Źródło: LFC.pl

Aktualizacja:

Liverpool wygrał z Realem Madryt w Lidze Mistrzów wynikiem 2:0. Po tym spotkaniu głos zabrał jeden z bohaterów gospodarzy Caoimhin Kelleher.

Kelleher

PA Images / Alamy

Pewność Kellehera

Caoimhin Kelleher ma za sobą świetny wieczór w Lidze Mistrzów. Czyste konto i obroniony rzut karny w najbardziej prestiżowych rozgrywkach klubowych na świecie i to przeciwko najbardziej utytułowanej drużynie to nie lada osiągnięcie. — Od samego początku spotkania byłem pewny siebie. Dla mnie nie jest istotne, kto podchodzi do jedenastki w meczu przeciwko nam. Po prostu obrałem właściwy kierunek i obroniłem to uderzenie — powiedział w wywiadzie pomeczowym 26-latek cytowany przez portal LFC.pl.

Irlandczyk podkreślał też, że już koncentruje się na kolejnym wyzwaniu. Przy ambicjach Liverpoolu nie ma miejsca na świętowanie w trakcie sezonu. Wszyscy myślą już o starciu z Manchesterem City. — Oczywiście mieli ostatnio kilka gorszych spotkań, ale to wciąż Manchester City. Są piekielnie silnym zespołem, który zrobi wszystko, by się przełamać. Spodziewamy się trudnej przeprawy, lecz damy z siebie maksimum, żeby ponownie być górą w tym sezonie — podsumował niezwykle zmotywowany Kelleher.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

To już pewne. Piotr Stokowiec wraca na ławkę trenerską!
Odszedł ze Śląska i przekazał kibicom wiadomość. Fani są wściekli
Oto plan Barcelony na bramkarzy. Co do Szczęsnego wszystko jasne
Majewski zaskoczył po porażce. “Wolę przegrać 0:5 niż wygrać z przeciętnymi”
PZPN potwierdza. Oto faworyt na selekcjonera! Padła też konkretna data
Wisła idzie po pomocnika Empoli. Jest zainteresowanie
Raków zainteresowany młodym Polakiem. To byłby rekord sprzedażowy
Śląsk Wrocław ogłasza. Oto kolejne letnie wzmocnienie
Górnik ogłasza kolejny transfer! Z Bundesligi do Ekstraklasy
Kapuadi na celowniku Anglików. W grę wchodzą śmieszne dla Legii pieniądze