HomeInne sportyGutowski: Dlaczego Verstappen nie dołączył do najlepszych kierowców w historii…

Gutowski: Dlaczego Verstappen nie dołączył do najlepszych kierowców w historii…

Źródło: własne

Aktualizacja:

Czy po zdobyciu czwartego tytułu mistrza świata Max Verstappen stał się jednym z najlepszych kierowców w historii Formuły 1? Nie! Był nim już od dawna, choć teraz dołożył do kolekcji kolejny, jeszcze większy wyczyn.

Max Verstappen

Max Verstappen. Fot. Alamy

– Przez 70% sezonu nie miałem najszybszego bolidu – stwierdził czterokrotny już mistrz świata, a że wybitni zawodnicy przeliczają Formułę 1 przede wszystkim na procenty, możemy wierzyć tej ocenie. Potwierdza ją zresztą tabela punktowa i tło, jakie stanowił dla Holendra kolega z Red Bulla. Przez pierwszych sześć wyścigów o krok za partnerem z ekipy, od siódmego Sergio Perez był już daleko z tyłu, podczas gdy wykres średniej punktowej Verstappena wciąż szybuje, choć już nie zawsze tak wysoko. W tym punkcie doszło do załamania formy… zespołu, ale nie jego lidera.

To cecha, która wyróżnia najlepszych z najlepszych. W parze z topową prędkością, fenomenalnym pozycjonowaniem bolidu na torze (walka!) i bezbłędną niemal jazdą idą: absolutnie piorunująca skuteczność oraz powtarzalność. Z wyścigu na wyścig, miesiąca na miesiąc i z roku na rok wyciągają maksimum z tego, co mają do dyspozycji.

Właśnie ta żelazna konsekwencja dała Holendrowi czwarty tytuł, choć przez większość sezonu lepszym bolidem dysponował jego rywal. I choć Lando Norrisowi trudno się z tym do końca pogodzić, ostatecznie sam dochodzi do tych samych wniosków: – Myślę, że miał relatywnie łatwy sezon – zaczyna lider McLarena, choć duża w tym zasługa jego własnych wpadek i niedostatków. – Gdybyśmy mieli lepszy bolid na początku roku, mocniej byśmy z nim walczyli i byłby pod większą presją niż kiedykolwiek – zapewnia Brytyjczyk, ale…

– On nie ma słabości. Za każdym razem wyciąga z bolidu wszystko, co zawsze mi imponuje. To jego mocna strona. Gdy miał najszybszy bolid, dominował w wyścigach. Gdy go nie miał, mimo to był zaraz za nami, prawie wygrywając wyścigi. On po prostu nie ma słabych stron i nie miał żadnych nieudanych wyścigów, przez cały rok. Jeździł tak, jak zawsze jeździ Max, czyli perfekcyjnie… – dodaje Norris i to w zasadzie kwintesencja czwartego tytułu Verstappena. Lepiej nie dało się tego ująć.

Na tym jednak nie koniec. – Trudno w to uwierzyć, ale on zrobił kolejny krok – zapewnia najbardziej zaufany człowiek Maxa na torze. Jego inżynier wyścigowy. – Jest bestią, która z roku na rok robi się tylko lepsza. Gdy tylko pomyślisz, że osiągnął już szczyt swoich możliwości, on wchodzi jeszcze wyżej. To musi przerażać wszystkich rywali… – zaznacza Gianpiero Lambiase, podczas gdy obecny okres w Formule 1 eksperci zaczynają nazywać „erą Verstappena”, na wzór „ery Schumachera”.

Faktycznie tegoroczny tytuł, to coś więcej, niż te poprzednie. Pierwszy, przełomowy to mordercza, bezpardonowa walka z legendą i ostateczne pokonanie siedmiokrotnego mistrza świata Lewisa Hamiltona. Nie w ostatnim Grand Prix w Abu Zabi, po błędzie dyrektora wyścigu – jak utrzymują najbardziej fanatyczni fani Brytyjczyka (i jego szef) – lecz w przekroju całego sezonu 2021, w którym Verstappen prawie nie popełniał błędów. Wygrywał w bolidzie, który – pokazuje to wykres średnich prędkości w kwalifikacjach i potwierdził to nawet szef Mercedesa Toto Wolff – w przekroju sezonu był minimalnie wolniejszy od maszyny Hamiltona.

– Spełniłem marzenie, a każdy kolejny tytuł będzie tylko bonusem, jeśli w ogóle jeszcze jakiś zdobędę – oświadczył Verstappen i… zbiera bonusy. W 2022 roku wygrał już z wielką przewagą nad Charlesem Leclerkiem w Ferrari, a w poprzednim sezonie bił rekordy jako najbardziej dominujący kierowca w historii Formuły 1. Wygrał 10 wyścigów z rzędu i najwięcej w jednym sezonie (19 z 22), zdobył najwięcej punktów (575), spędził najwięcej okrążeń na prowadzeniu (75%) i tak dalej…

W tym roku jednak po sześciu pierwszych rundach Red Bull zaliczył gwałtowny spadek formy, a McLaren poszybował w górę. Ferrari i Mercedes też często prześcigały zespół mistrza, a mimo to Verstappen wciąż, z każdego weekendu wyciągał maksimum. Nie bez kontrowersji, narażając się opinii publicznej i sędziom (chwilami stronniczym) brutalną obroną przed Norrisem w Meksyku i USA, ale wciąż kosił duże punkty. Nokautujący cios zadał, wygrywając deszczowe GP Sao Paulo, po starcie z 17. pola.

Zgarnięcie tytułu było już tylko formalnością. Nawet ten ostatni, decydujący o mistrzostwie wyścig miał w sobie coś symbolicznego. Nie było szampana na podium. Aby triumfować po raz czwarty, Maxowi wystarczyły punkty za piąte miejsce na mecie GP Las Vegas oraz fakt, że Norrisa miał za plecami. Tym samym Verstappen dodał do kolekcji wyjątkowy sukces, jakim pochwalić może się niewielu w historii mistrzów świata Formuły 1. Pokonał wszystkich, choć w przekroju sezonu nie dysponował najlepszym bolidem, a takiego tytułu w swojej imponującej kolekcji nie ma nawet sam Lewis Hamilton!

Cezary Gutowski

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Badia znowu dokłada Podolskiemu: Brakuje klasy. Wku***ł mnie na maxa! [WYWIAD]
Kotiwca Kołobrzeg wydała komunikat ws. Juniora
Piast straci licencję? Dyrektor sportowy przemówił
Śląsk Wrocław może w końcu odbić się od dna! Wyjaśniamy dlaczego
Lukas Podolski skomentował wydarzenia z meczu z Piastem
InPost wspiera kobiecą reprezentację Polski przed historycznym meczem
Tyle PZPN musiałby zapłacić za naprawę VAR-u. Zrezygnowali
Lechia Gdańsk wybrała trenera. Tymczasowa opcja
Fatalne wieści dla Realu Madryt. Gwiazda doznała kontuzji
Erik Janza po meczu Górnika. Zabrał głos także ws. Podolskiego