Michał Pol: – Dlaczego sędzia Piotr Lasyk nie podyktował rzutu karnego dla Cracovii za odbicie piłki ręką przez Pawła Wszołka?
Rafał Rostkowski: – Bo stał w takim miejscu, że tego odbicia chyba nie widział lub nie był pewien, jak do niego doszło. Najgorsza w tej sytuacji była reakcja sędziego VAR, a właściwie to brak odpowiedniej reakcji. Wojciech Myć albo przegapił to zdarzenie na żywo i przegapił je również w powtórkach wideo, albo sam je niesłusznie zinterpretował i błędnie ocenił, że rzut karny się nie należy.
To było zdarzenie, które sędzia główny sam powinien obejrzeć i ocenić. W tym celu sędzia wideo powinien wezwać go do monitora. Myć tego nie zrobił, Lasyk nie miał szansy zweryfikować swojej pierwotnej decyzji i w efekcie Cracovia może mieć znowu pretensje do sędziów, bo przecież w poprzedniej kolejce przegrała 3:4 z GKS Katowice po poważnych błędach sędziego Damiana Sylwestrzaka i sędziego wideo Kornela Paszkiewicza.
– Nie za często sędziowie się mylą w tym sezonie? Ostatnio jest o nich głośno co kolejkę…
– Zdecydowanie za często. To zdecydowanie najgorszy rok i najgorszy sezon polskich sędziów od około dekady. Od czasów, gdy co kolejkę uznawali gole ze spalonych, dyktowali rzuty karne „na wszelki wypadek”, gdy napastnik przewracał się mając obrońcę tuż za plecami, i kończyli mecze punktualnie bez względu na to, co aktualnie działo się na boisku… Tyle że wtedy mieli dokładnie takie wytyczne od przełożonych, a teraz mylą się z zupełnie innych powodów.
– Jakich?
– Bo są zmęczeni, przemęczeni, coraz częściej zawodzi VAR. Z Ekstraklasy z różnych powodów na dłużej lub na krócej znikają kolejni sędziowie, a władze Kolegium Sędziów nie dały w tej rundzie szansy debiutu ani jednemu nowemu sędziemu głównemu. Ci, którzy byli i są, pracują w dwóch meczach w kolejce, często dzień po dniu, a w dniach, które powinni mieć wolne, sędziują za tych, którzy z powodu błędu lub swojej formy są – jak zwał, tak zwał – zawieszeni, urlopowani, czyli w praktyce odsunięci od sędziowania.
– Dlaczego nawet nikt w tej rundzie nie zadebiutował w Ekstraklasie?
– Obawiam się, że nie ma dobrej odpowiedzi na to pytanie. Nikt nie dostał szansy debiutu albo dlatego – to obstawiam – że władze sędziowskie z jakichś powodów nie chcą odbierać pracy obecnym sędziom Ekstraklasy, albo dlatego, że władze nie wierzą w możliwości sędziów z I ligi, albo dlatego, że członkowie władz sami uważają, iż poziom szkolenia sędziów pracujących poniżej Ekstraklasy jest taki, że tych arbitrów nie można wyznaczać do prowadzenia meczów w najwyższej klasie. Trudno odpowiedzieć na to pytanie precyzyjnie, bo tylko władze sędziowskie PZPN wiedzą, co im chodzi po głowie.
– A może nie ma innych sędziów odpowiednio dobrych do pracy w Ekstraklasie?
– Liczba sędziów w Polsce jeszcze niedawno oscylowała wokół 9-11 tysięcy. Przemoc wobec sędziów, dyskryminacja sędziów z powodu płci, wieku, miejsca zamieszkania lub dyskryminacja z innych powodów sprawiły, że liczba sędziów bardzo spadła. Obecnie jest ich około 7-8 tysięcy. Gdyby nie sukcesy i sława Szymona Marciniaka, sędziów byłoby pewnie jeszcze ze dwa tysiące mniej. Po jego sukcesach na kursy sędziowskie zgłosiło się dwa razy więcej chętnych niż zwykle. Niestety większość już z sędziowania zrezygnowała. Na wielu meczach niższych lig, w rozgrywkach młodzieżowych i dziecięcych, sędziów brakuje, ale z 7-8 tysięcy naprawdę można wybrać jeszcze całkiem sporą grupkę arbitrów dość dobrych, żeby dać im szanse awansu.