HomePiłka nożnaReal Madryt otrzymał świetną wiadomość. Ancelotti może odetchnąć

Real Madryt otrzymał świetną wiadomość. Ancelotti może odetchnąć

Źródło: The Athletic

Aktualizacja:

Lucas Vazquez wróci do zdrowia znacznie szybciej, niż początkowo zakładano. Hiszpański defensor celuje w powrót już na mecz “Królewskich” z Liverpoolem – informuje “The Athletic”.

Carlo Ancelotti

Sipa US / Alamy

Real Madryt z prawym obrońcą

Wraz z poważną kontuzją Daniego Carvajala w meczu z Villarrealem stało się jasne, że przynajmniej do zimowego okna transferowego jedynym nominalnym prawym obrońcą w pierwszym zespole będzie Lucas Vazquez. Sam 33-latek doznał jednak szybko urazu mięśniowego, przez co miał być niedostępny do gry przez około miesiąc. Ostatecznie absencja będzie znacznie krótsza.

“The Athletic” informuje bowiem, że Lucas Vazquez celuje w powrót już na mecz z Liverpoolem (27.11). Carlo Ancelotti z pewnością chciałby mieć dostępnego nominalnego prawego defensora na tak ważne i trudne spotkanie. Spekulowano do tej pory, że na pozycji prawego obrońcy zagra w tym spotkaniu Federico Valverde, nominalny środkowy pomocnik.

Ewentualny powrót Lucasa Vazqueza da Ancetottiemu większe pole manewru. Szczególnie, że na innych pozycjach wcale sytuacja nie jest lepsza. Na środku defensywy zespół polega praktycznie tylko na Antonio Ruedigerze ze względu na kontuzję Edera Militao i Aureliena Tchouameniego.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Tottenham zawodzi na całej linii! Te statystyki to jakiś koszmar!
Legia Warszawa ukarana po meczu z Chelsea! UEFA wytoczyła ciężkie działa
Stal Mielec gra o życie! “Najważniejszy nasz mecz w Ekstraklasie”
Kylian Mbappe opuści finał Pucharu Króla? Carlo Ancelotti zabrał głos
Przełom w sprawie ter Stegena. Wojciech Szczęsny ma się czego obawiać!
Reprezentant Polski zgruzowany! “Nie ma czego szukać”
Kontrowersja sędziowska w hicie Ekstraklasy! “Tak nie można”
Jan Urban odmówił pewnemu klubowi! Atrakcyjna oferta
Mateusz Borek pod wrażeniem piłkarza Legii! To wielki talent!
Złe wieści dla Jakuba Kiwiora. Mateusz Borek ostrzega