Media chwalą Portugalię za mecz z Polską
Po pierwszej połowie meczu Portugalia – Polska można było mieć nadzieje na to, że Biało-czerwonym uda się zaskoczyć gospodarzy. Podopieczni Michała Probierza byli bliżej objęcia prowadzenia. Wszystko zmieniło się jednak w drugiej części meczu. Portugalczycy sprowadzili reprezentację Polski na ziemię. Między 59. a 83. minutą strzelili aż pięć goli. Portal “A Bola” opisuje przebieg meczu w dość nietypowy sposób.
– Bardzo słaba pierwsza połowa Portugalii, a potem… mój Boże. Świetność na stadionie smoka. Wyobraźcie sobie jabłko przekrojone na pół – z jedną zgniłą połową, a drugą pyszną. Tak właśnie prezentowała się Portugalia na Dragao. Pierwsza połowa była niespójna, pozbawiona eksplozji, bądź jakiejkolwiek inspiracji. W przerwie ktoś oświecił portugalskie talenty. Zaczęło się prawdziwe show przypieczętowane awansem do ćwierćfinału Ligi Narodów po wygranej 5:1 – czytamy.
Stacja “RTP” pokusiła się o wskazanie zawodnika, który odmienił losy meczu po wejściu na boisku. Dziennikarze zwrócili też uwagę na dobry występ Polaków w pierwszych 45 minutach meczu.
– Portugalia osiągnęła swój cel w meczu z Polską, ale dopiero po drugiej połowie. W pierwszej części meczu podopieczni Roberto Martineza nie byli sobą. Dobrze zorganizowani Polacy byli dla nich dużym wyzwaniem. Goście mogli nawet prowadzić, lecz utrzymał się bezbramkowy remis. W drugiej połowie na boisko wszedł Vitinha. Portugalczycy zmienili nastawienie, podkręcili tempo i tworzyli większe zagrożenie – pisze “RTP” na swojej stronie internetowej.
Z kolei portal “O Jogo” postanowił wystawić oceny Biało-czerwonym. Doceniony został Dominik Marczuk, który wpisał się na listę strzelców w swoim pierwszym meczu w narodowych barwach.
– Wszedł na boisko w drugiej części meczu. Widać było, że chce się pokazać. Miał pecha, ponieważ Polacy przeżywali swoje najgorsze chwile w tym meczu. Marczuk zmusił Diego Costę do interwencji po niezłej próbie z dystansu, po czym potwierdził formę zdobywając jedyną bramkę dla swojej drużyny – opisuje “O Jogo”.