Marciniak prawie spóźnił się na Lech – Legia
Ligowy klasyk w ostatniej kolejce PKO BP Ekstraklasy dostarczył kibicom wielu emocji, ale na końcu w pełni szczęścia byli jedynie fani “Kolejorza”. Drużyna Nielsa Frederiksena wygrała aż 5:2, szczególnie w drugiej połowie pokazując znakomitą i skuteczną grę.
Mało brakowało, a mecz mógł się rozpocząć nawet ze sporym opóźnieniem. Na około dwie godziny przed pierwszym gwizdkiem pojawiły się informacje, że Szymon Marciniak, który był głównym arbitrem, utknął w korku nieopodal Poznania. Szczęśliwie dotarł na stadion na 40 minut przed startem rywalizacji.
Zaskakujące szczegóły spóźnienia Marciniaka
Do szczegółów całego zdarzenia dotarł Onet. Okazuje się, że “winowajcą” była blokada autostrady A2 na wysokości Słupcy w Wielkopolsce. Jej powodem z kolei była akcja Centralnego Biura Śledczego Policji, która przygotowywała zasadzkę na Marcina P., mieszkańca Poznania, który również jechał w tym kierunku.
– Policja swoimi kanałami ustaliła, co ten człowiek będzie przewozić. Przygotowała zasadzkę, śledziła go m.in. przy użyciu drona. Okazało się, że w torbie podróżnej w jego samochodzie znaleziono cztery paczki ładunków wybuchowych. Ważyły ponad kilogram. Trwają badania, co to dokładnie za substancje. Do tego miał zapalniki do ładunków, pistolet z amunicją oraz amunicję myśliwską – czytamy w Onecie.
W ostatnią niedzielę w Prokuraturze Rejonowej w Słupcy ruszyło śledztwo w tej sprawie. – Na obecnym, wstępnym etapie postępowania, dla dobra sprawy nie możemy ujawniać bliższych szczegółów – powiedział Onetowi prokurator Piotr Wrzesiński, pełniący funkcję prokuratora rejonowego w Słupcy.