Choć w ostatnich latach Roma potrafiła wygrać Ligę Konferencji i dotrzeć do finału Ligi Europy, to już od pięciu lat nie grała Lidze Mistrzów. To właśnie awans do ścisłej elity europejskiego futbolu stał się głównym celem Romy, dlatego Friedkinowie, amerykańscy właściciele klubu, latem nie żałowali pieniędzy na transfery. Na wzmocnienie przeznaczyli blisko 100 milionów euro, ściągając króla strzelców ligi hiszpańskiej Artema Dowbyka, utalentowanego reprezentanta Argentyny Matiasa Soule, czy kontraktując także m.in. Enzo Le Fée oraz Manu Kone. Ale dziś w Rzymie rządzi Lazio, które jest liderem Ligi Europy i traci zaledwie punkt do prowadzącego w tabeli Serie A Napoli. Za to Roma zajmuje dopiero 12. miejsce. A na domiar złego zajmuje odległe 20. miejsce w LE. Ale co tu się dziwić, skoro ledwie się rozpoczął listopad, a Roma będzie miała trzeciego trenera.
W połowie września pracę stracił Daniele De Rossi. Legenda Romy, która kilka miesięcy wcześniej posprzątała po Jose Mourinho, została zwolniona, choć chwilę wcześniej przedłużyła kontrakt. Ale De Rossi poleciał nie za wyniki, a za nie najlepsze stosunki z władzami klubu, a w szczególności z CEO Romy – Liną Souloukou. Ale grecka dyrektora niedługo później też straciła robotę, a mistrza świata z 2006 roku zastąpił Ivan Jurić, który w przeszłości wykonał bardzo dobrą pracę z Hellasem Werona i przyzwoitą z Torino. Jednak mało kto wierzył, że Chorwat będzie odpowiednim trenerem dla Romy. I faktycznie tak było. Jurić poprowadził “Wilki” w 12 meczach i przegrał aż pięć spotkań. W środę wieczorem do Rzymu przyleciał Claudio Ranieri, który zastąpi Chorwata. W czwartek rano podpisze umowę do końca sezonu.
Ranieri wraca do Rzymu po raz trzeci
– Friedkinowie popełnili wielu błędów. Ale z odpowiednim trenerem Roma znów może się podnieść. Potrzebny jest prosty wybór, bez niespodzianek, czyli człowiek, który zna środowisko, podładuję drużynę i kocha klub – tak “La Gazzetta dello Sport” opisała idealnego kandydata na nowego trenera Romy. Ten opis z pewnością pasuje do Claudio Ranieriego, który w latach 70. był piłkarzem Romy, a w XXI wieku dwukrotnie był jej trenerem. W sezonie 2009-10 zdobył wicemistrzostwo, a kilka lat później ratował sezon po zwolnieniu Eusebio Di Francesco, zapewniając Ligę Europy.
Wybór Ranieriego to wybór nieoczywisty. We włoskiej prasie spekulowano, że możliwy jest powrót De Rossiego, skoro i tak wciąż pobiera pensję. Do Romy przymierzano także: Maurizio Sarriego, Massimiliano Allegriego, Rudiego Garcię, Roberto Manciniego, a nawet Franka Lamparda. Natomiast Ranieri z pewnością był najtańszą z opcji, a zarazem dość bezpieczną, bo Rzymianin doskonale zna klub, a przede wszystkim go kocha. Zresztą Ranieriego też trudno nie lubić.
Ranieri, czyli unikatowy trener
Ranieri to trener, który z reguły miał dobre relacje z piłkarzami, ale i władzami klubu. W szatni wciela się w rolę dobrego wujka, który emanuje spokojem. Pod tym względem bliżej mu do Carlo Ancelottiego niż do np. Antonio Conte. Zresztą, gdy w 2019 r. plotkowano, że Conte może zastąpić Ranieriego w Romie, to doświadczony trener – w swoim stylu – zażartował, że to tak dobry pomysł, że sam jest gotów odebrać Conte z lotniska i prędko zawieźć go do klubu. Ale ograniczanie Ranieriego do roli sympatycznego, podstarzałego trenera byłoby nietaktem.
73-latek jest niezwykle doświadczony. Wystarczy wspomnieć, że pracował w czterech z pięciu najsilniejszych lig świata. I nie tylko Romę ratował z opresji. Kiedy na początku XXI wieku objął Chelsea, to wykręcił z nią wicemistrzostwo Anglii, co było najlepszym wynikiem londyńczyków od 49 lat. Wicemistrzostwo osiągnął też z Valencią. Ale wróćmy do Włoch. Fiorentinę przejął kiedyś w drugiej lidze, awansował z nią do Serie A i wygrał Coppa Italia. Przyzwoite wyniki miał także w Juventusie, z którym zajął trzecie miejsce w Serie A. Kolejne lata pokazały, że nie był to zły wynik, bo zarówno Alberto Zaccheroni jak i Luigi Delneri zajęli dopiero siódme miejsce.
Cud w Leicester
Ale największym dokonaniem Ranieriego było, rzecz jasna, wygranie Premier League z Leicester w 2016 r. Przed tamtym sezonem 90 procent ekspertów typowało, że to właśnie Włoch straci pracę jako pierwszy trener w PL, a bukmacherzy dawali pięciokrotnie większe szanse, że Kim Kardashian zostanie prezydentką USA niż, że Lisy wygrają mistrzostwo. Tamto Leicester – obok Grecji wygrywającej Euro i Porto triumfującego w Lidze Mistrzów – było największą sensacją futbolu w XXI wieku.
Do legendy przeszły także historie o tym, jak Ranieri budował więź między piłkarzami i jak ich motywował. Przed prestiżowymi meczami lubił zawodnikom puszczać fragmenty z filmu Gladiator, a za każde czyste konto w lidze, zabierał ich na kolacje do włoskich restauracji. Oczywiście, Ranieri stawiał.
Zalewski na zakręcie. Co wymyśli Ranieri?
Teraz Ranieri musi postawić na nogi Romę, ale i Nicolę Zalewskiego, który znajduje się na sporym zakręcie. W tym sezonie gra mało, a jak już wchodzi na boisko, to nic dobrego nie pokazuje. W reprezentacji Polski Nicola słyszy ciągłe brawa, a w Rzymie same gwizdy. W poprzednim sezonie Ranieri, w swojej ostatniej pracy, uratował przed spadkiem Cagliari. Jeśli teraz odbuduje Zalewskiego i uda mu się go uratować przed opuszczeniem klubu, to Włoch śmiało będzie mógł sobie to wpisać w CV jako kolejne spore osiągnięcie.