Adam Banaś ucieka przed policją
Adam Banaś to wychowanek Ruchu Radzionków, który przygodę z Ekstraklasą rozpoczął w barwach Piasta Gliwice. Następnie przeniósł się do innego zespołu z Górnego Śląska – Górnika Zabrze. Jednak dopiero w Zagłębiu Lubin zapracował sobie na transfer do zagranicznego klubu i w 2014 roku podpisał kontrakt z azerskim PFC Simurq, gdzie zakończył karierę. Ostateczny bilans byłego stopera w Ekstraklasie to 121 spotkań, dziesięć bramek i jedna asysta.
Wielu zawodników po zawieszeniu butów na kołku decyduje się na pracę w roli eksperta, trenera lub dyrektora sportowego. W przypadku Banasia sprawa wygląda zupełnie inaczej, ponieważ jest ścigany przez policję. – Prowadzimy tę sprawę. Z całą pewnością, prędzej czy później, każdy podejrzany trafia w nasze ręce i zostaje pociągnięty do odpowiedzialności. Nie przypominam sobie, by ktoś ścigany przez gliwicką jednostkę uniknął sprawiedliwości – podkreślił podinspektor Marek Słomski z komendy w Gliwicach na łamach “Faktu”.
41-latek pożyczył od byłej żony kilka tysięcy funtów (15 tysięcy złotych). Drugą poszkodowaną osobą to Marcin Wąsiak. Były prezes Ruchu Radzionków przeznaczył 20 tysięcy złotych na cel związany z dewoloperką, którą próbował zajmować się Banaś. Aktualnie nikt nie może się z nim skontaktować, ponieważ wielokrotnie zmieniał miejsce zamieszkania i po prostu uciekał. Dziennikarze “Faktu” zdobyli trzy numery telefonu, ale nie spotkali się z odebraniem telefonu lub odpisaniem na wiadomość.