Chorzowski walec na Śląskim
Od początku spotkania wyraźnie można było dostrzec, kto w jakim miejscu i formie obecnie się znajduje. Ruch nakręcony czterema zwycięstwami z rzędu szukał możliwości do zabezpieczenia pozycji barażowej na co najmniej kolejną kolejkę. Z kolei Chrobry potrzebował punktów jak tlen, gdyż przed tą serią gier zajmowali 16. lokatę w tabeli.
Głogowianie nie mieli zielonego pojęcia jak poradzić sobie z wysokim pressingiem gospodarzy. Wysoki odbiór piłki na połowie przeciwnika, błyskawicznie pozwalał na stwarzanie dogodnych sytuacji strzeleckich, a tego dnia Niebiescy byli nad wyraz skuteczni.
Worek z bramkami rozwiązał się już w 2. minucie. Natomiast po 19. minutach na tablicy widniał już wynik 3:0 dla Ruchu. Niebiescy tego dnia byli nie do przejścia, a czwarty gol w 26. minucie tylko to potwierdził. To była dominacja od początku do końcowego gwizdka arbitra.
Po przerwie tempo wyraźnie siadło. Ruch oddał celowo pole rywalowi, który jednak nie potrafił sforsować defensywy gospodarzy. Na jedynego gola w drugiej połowie przyszło nam czekać aż do 75. minuty, a jego autorem okazał się wprowadzony chwilę wcześniej Jakub Myszor. Ruch prowadził 5:0 i był bardzo blisko trzech punktów.
Ostatecznie wynik nie uległ zmianie i 10 tys. kibiców zgromadzonych na Stadionie Śląskim mogli świętować udany wieczór swojej drużyny. W końcu Ruch zanotował piąte z rzędu zwycięstwo i przy okazji umocnił się na miejscu gwarantującym baraże. Z kolei Chrobremu z taką mizerną postawą, ciężko sobie wyobrazić go grającego o coś więcej niż tylko paniczna walka o utrzymanie do ostatniej kolejki.
Ruch Chorzów – Chrobry Głogów 5:0 (4-0)
Kozak 2′, Novothny 14′, Mezghrani 19′, Ventura 26′, Myszor 75′