Rzut karny jak na loterii, ale słuszny
W 50. minucie było 0:0. Aston Villa miała wykonać rzut od bramki. Piłka leżała na polu bramkowym, Emiliano Martinez kopnął ją w kierunku stojącego kilka metrów dalej Tyrone’a Mingsa, a ten zatrzymał ją na murawie ręką, podniósł, położył na linii pola bramkowego i sam kopnął ją do Martineza. Wtedy piłkarze drużyny Club Brugge podnieśli ręce domagając się rzutu karnego.
Arbiter Tobias Stieler z Niemiec nie miał innego dobrego wyjścia jak tylko gwizdnąć i podyktować rzut karny. Zrobił to, ale do pola karnego zbliżał się idąc powoli z wyraźnie kwaśną miną. Miał świadomość, że dyktuje rzut karny za jeden z najgłupszych błędów piłkarskich w historii Ligi Mistrzów.
Zatrzymał piłkę celowo, choć trochę nieświadomie
Czy sędzia mógł postąpić inaczej? Nie, bo niby dlaczego miałby podjąć inną decyzję? Bramkarz Emiliano Martinez położył piłkę prawidłowo na murawie, wykonał rzut od bramki też prawidłowo, a Tyrone Mings celowo zatrzymał piłkę ręką. To są fakty, których zgodnie z „Przepisami gry” arbiter nie mógł zinterpretować inaczej.
Gdyby arbiter zbyt empatycznie wczuł się w nieporozumienie, do jakiego doszło między Martinezem i Mingsem – nieporozumienie, gdyż obrońca najwyraźniej nie zorientował się, że bramkarz już wykonał rzut od bramki – i gdyby nie odgwizdał przewinienia, naraziłby się na w pełni uzasadnioną krytykę i pretensje ze strony Club Brugge. Dlatego Stieler zrobił, co musiał.
Pretensje? Tylko do siebie!
Czy piłkarze Aston Villi mogą mieć do kogoś pretensje? Tylko sami do siebie. Zawiodła komunikacja między Martinezem i Mingsem. Obaj powinni być świadomi sytuacji, obaj powinni być gotowi do gry i dopiero wtedy jeden z nich powinien wznowić grę.
Większą winę ponosi Mings, gdyż powinien zauważyć, że Martinez kopnął piłkę ustawioną w polu bramkowym. Tego nie można było zinterpretować inaczej niż jako prawidłowe wykonanie rzutu od bramki.
Drużyna Club Brugge wygrała 1:0 dzięki bramce strzelonej właśnie z tego rzutu karnego.
Rafał Rostkowski