Bardziej okazałej szansy, by pokazać światu swoje najlepsze oblicze, tej jesieni Leao może już nie mieć.
BYŁ KRÓLEM, JEST REZERWOWYM
Gdy w 2022 roku Milan sięgał po mistrzostwo Włoch, do tytułu prowadził go właśnie Leao. Lewoskrzydłowy popisał się dobule-double. W samej lidze trafił jedenaście razy i zanotował dziesięć asyst.
W kolejnym sezonie, w którym Rossonerim w Serie A poszło już gorzej, ale w Lidze Mistrzów doszli aż do półfinału, były piłkarz Lille potrafił wykręcić szesnaście goli i piętnaście decydujących podań. Sezon dobiegł końca, a piłkarz zdecydował się przedłużyć kontrakt z klubem, który na niego postawił i uczynił swoją gwiazdą.
Kształt mediolańskiej ekipy zaczął się jednak mocno zmieniać. Chwilę później podziękowano Paolo Maldiniemu, a choć Stefano Pioli na ławce trenerskiej wytrwał kolejny rok to od dłuższego czasu w powietrzu dało się wyczuć atmosferę nadchodzących roszad. I choć Leao indywidualnie nie miał się czego wstydzić – we wszystkich rozgrywkach strzelił piętnaście goli i zanotował czternaście asyst – to oczekiwania względem niego były coraz wyższe. A zwłaszcza, że karierę zakończył Zlatan Ibrahimović i w naturalny sposób kibice zaczęli upatrywać boiskowego lidera w piłkarzu, który ofensywie dawał najwięcej.
Piolego zastąpił w czerwcu Paulo Fonseca i tak zaczęło się portugalsko-portugalskie podejście pod uczucie, które… nigdy się nie narodziło. Nad głową trenera zaczęły się zbierać ciemne chmury po zaledwie dwóch meczach, kiedy Milan na start sezonu zremisował z Torino i przegrał z Parmą. W następnej kolejce mediolańczycy ruszyli na wyjazdowy mecz z Lazio i tam nowy szkoleniowiec po raz pierwszy podjął mocną decyzję względem gwiazdy – posadził ją na ławce rezerwowych.
Leao wszedł na boisko dopiero w 70. minucie i tylko chwila mu wystarczyła, by napisać historię, o której zrobiło się bardzo głośno. Bynajmniej nie chodzi o wyrównującego gola na 2:2, którego strzelił, a o to, że podczas przerwy na nawodnienie Portugalczyk wraz z Theo Hernandezem dość ostentacyjnie pozostali po drugiej stronie boiska i nie pobiegli wraz z całą drużyną do trenera, by wysłuchać wskazówek. Oczywiście wszystko zostało szybko usprawiedliwione tym, że zawodnicy dopiero co weszli na murawę i nie musieli ponownie odbierać instrukcji, ale znaki zapytania wokół całej sytuacji pozostały.
FOCHY I KONTROWERSJE
Prawdziwe kontrowersje wokół portugalskiego skrzydłowego w Milanie narosły jednak dopiero po jego powrocie z październikowego zgrupowania reprezentacji. Najpierw powoli – udzielił wywiadu, w których przyznał, że w kadrze Portugalii czuje zaufanie wszystkich nawet jeśli nie gra, w tym także trenera. We Włoszech momentalnie ruszyły dyskusje, czy były to ciche pociski wymierzone w Fonsecę.
Tymczasem klubowy trener Leao nie bał się rezygnować z dotychczasowego lidera Rossonerich jeśli uważał to za stosowne. W meczu z Club Brugge w Lidze Mistrzów zdjął go w 60. minucie przy stanie 1:1 i kiedy kamery pokazywały Portugalczyka opuszczającego murawę z nadąsaną minutą, asystę akurat notował piłkarz, który go zmienił – Noah Okafor.
Wszędobylskie kamery wyłapały także zachowanie 25-latka z wrześniowych derbów Mediolanu, kiedy pełen fochów nie mógł się pogodzić z opuszczeniem boiska na końcówkę, a w tym akurat momencie gol Matteo Gabbii zapewnił Rossonerim triumf nad Interem.
O krok dalej Fonseca poszedł w Serie A. Gdy nieco ponad dwa tygodnie temu Milan pokonał 1:0 Udinese, Leao cały mecz przesiedział na ławce rezerwowych. To była pierwsza taka sytuacja od niemal trzech lat – od grudnia 2021 roku! W tym okresie jeśli tylko lewoskrzydłowy był powoływany do kadry meczowej, to na boisku zawsze się pojawiał.
Mecz z Bologną został przełożony na inny termin, zatem po spotkaniu z Brugią w Lidze Mistrzów przyszedł czas na starcie z Napoli na San Siro. Mimo wielkiego rywala i dużej stawki meczu, trener nie przestraszył się reakcji – ponownie posadził Portugalczyka na ławce. Wpuścił go na niespełna pół godziny, ale na niewiele się to zdało.
W sobotę Milan pokonał na wyjeździe Monzę, a MVP Serie A 2021/2022 raz jeszcze wylądował wśród rezerwowych. Tym razem grający w jego miejsce Okafor rozczarował marnując dogodne okazje, ale Portugalczyk po wejściu na boisko sobie nie pomógł. W jednej z sytuacji przez kilka sekund wściekły stał i pokazywał, że chciał otrzymać podanie, a gdy piłka ostatecznie trafiła pod jego nogi to z mieszanki tych emocji wyszedł strzał w powietrze.
Leao mógł sobie pomóc przeprowadzając efektowną akcję, w której minął kilku graczy Monzy, ale zaliczył fatalny finisz – kompletnie nieudaną podcinką podał piłkę bramkarzowi. Tym samym zaliczył kolejny mecz, po którym więcej niż o jego grze w piłkę mówiło się o zachowaniu i szeroko pojętym podejściu do meczu.
MINY I GESTY POD OBSERWACJĄ
Teraz jednak przed Milanem największy mecz tej jesieni w globalnym tego słowa znaczeniu. We wtorkowy wieczór na Santiago Bernabeu w Madrycie to właśnie 25-latek ma ponownie pojawić się w wyjściowym składzie i dowodzić ofensywą zespołu, z którego podstawowej jedenastki ostatnio został wyproszony.
Fonseca jest w trudnej sytuacji względem Leao. Z jednej strony jeśli piłkarz nie daje mu konkretów na boisku, to słusznym jest traktować go jak wszystkich innych i czasem dać szansę pozostałym – o czym też często mówi sam trener. Druga strona medalu wygląda jednak tak, że wejście w niezgodę z piłkarzem o mocnej pozycji w drużynie raczej niezbyt często kończy się wygraną szkoleniowca. W kilku przypadkach Fonseca może mieć nawet rację, ale jeśli w ślad za odstawieniem gwiazdy nie idą dobre wyniki – a Milan rezultaty notuje co najwyżej przeciętne – to presja zacznie pojawiać się bardzo szybko.
Możemy wyobrazić sobie sytuację, w której lewoskrzydłowy ma na Bernabeu po prostu swój dzień i jedna z jego firmowych solowych akcji kończy się bramką. Komentarze na temat Fonseki podniosłyby się momentalnie. Z drugiej strony gdyby Leao przeszedł obok meczu albo znów ostentacyjnie okazał swoje niezadowolenie, dyskusja ruszy w drugą stronę.
W Milanie doszło do momentu, w którym każda sytuacja na linii Fonseca – Leao jest analizowana i rozkładana na czynniki pierwsze. Najmniejsze gesty i miny od razu są wyciągane, a doniesienia o nie najlepszych relacjach pomiędzy oboma Portugalczykami tylko się wzmagają. Rzadko kiedy takie sytuacje potrafią obrócić się w coś dobrego i na końcu doprowadzić do tego, że nić porozumienia jednak się pojawi.
Leao w Milanie sięgnął po wszystko co mógł – wygrał mistrzostwo Włoch, został wybrany najlepszym piłkarzem ligi i doszedł z zespołem do półfinału Ligi Mistrzów. Futbol napisał wiele nieprawdopodobnych scenariuszy, ale poruszając się w logicznych prognozach trudno oczekiwać, że 25-latek będzie w stanie z ekipą Rossonerich zrobić coś więcej.
Kluczowe pytanie jest takie, czy on sam ma w sobie na tyle duże pokłady motywacji, by te sukcesy potwierdzić jeszcze raz. I kolejny. Na razie wygląda na to, że trener i piłkarz po prostu się ze sobą niesamowicie męczą. I kto wie, ile to jeszcze potrwa. I do czego doprowadzi.