Najgorszy mecz Victora Wembanyamy
To miał być wielki pojedynek Victora Wembanyamy z Chetem Holmgrenem, a więc dwóch najlepszych debiutantów minionego sezonu. I dwóch wyjątkowych graczy, którzy przy swoim wzroście zachwycają dryblingiem oraz rzutem. NBA liczy, że rywalizacja tej młodej dwójki będzie ekscytować fanów koszykówki przez długie lata. Już w poprzednim sezonie były ku temu nadzieje.
W środę kibice obejrzeli jednak mało ekscytujący rozdział tego pojedynku. Wszystko dlatego, że Wembanyama od początku rozgrywek ma spore kłopoty z formą. Przeciwko Thunder francuski zawodnik zdobył zaledwie sześć punktów – najmniej jak dotychczas w karierze w NBA. Jego rywal wypadł znacznie lepiej, a na dodatek po spotkaniu mógł świętować zwycięstwo.
Gregg Popovich zły na Spurs
Thunder pozostają dzięki temu jedną z dwóch – obok Cleveland Cavaliers – wciąż niepokonanych w NBA drużyn. W środę zaprezentowali się ze świetnej strony w obronie, wymuszając aż 22 straty Spurs. Wygrali też bitwę na dystansie, już w pierwszej połowie trafiając 13 ze swoich 17 trójek. Nic więc dziwnego, że po meczu zły był trener Popovich.
– Przepraszam, że musieliście czekać – rozpoczął konferencję prasową szkoleniowiec Spurs, który z reguły jest gotowy do rozmowy z dziennikarzami już kilka minut po końcowej syrenie. – Musiałem najpierw powiedzieć mojej drużynie kilka rzeczy – wytłumaczył w ten sposób opóźnienie.
Popovich nie chciał zdradzać konkretów, ale dał jasny wyraz temu, jaki był jego przekaz. – Są lepszym zespołem niż my, ale to nie o to chodzi. Chcemy wejść na ich poziom, dlatego musimy skupić się na tych rzeczach, które mogą nam na to pozwolić. I pierwszą taką rzeczą jest uświadomienie sobie, że mecz trwa 48 minut – oznajmił trener z największą liczbą zwycięstw w historii NBA.
Jeremy Sochan gra najrówniej
Spurs z bilansem 1-3 po czterech meczach zajmują w tej chwili 14. miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej. Od początku rozgrywek jasnym punktem jest jednak forma Sochana, szczególnie po jego problemach z równą grą w ubiegłym sezonie. W środę Polak zapisał na konto 17 punktów (7-16 z gry, 3-4 z rzutów wolnych), dziewięć zbiórek i cztery asysty w 31 minut gry. Jest w tej chwili najrówniej grającym zawodnikiem teksańskiej ekipy.
Po czterech spotkaniach nowego sezonu 21-latek notuje średnio 18,5 punktu oraz dziewięć zbiórek na mecz. W obu przypadkach mowa o najlepszych jak dotychczas wynikach w karierze. Podobać może się też jego skuteczna gra przy obręczy oraz aktywna obrona. W środę Sochan świetnie spisał się jako “plaster” na Shaia Gilgeousa-Alexandra. Jeden z najlepszych graczy i strzelców w lidze zdobył w całym meczu tylko 20 punktów z 18 rzutów.
Teraz przed Spurs wyjazdowy mecz w Salt Lake City przeciwko Utah Jazz. Ich rywal jak do tej pory nie wygrał jeszcze ani jednego spotkania w nowym sezonie (bilans 0-4). Początek tego starcia w nocy z czwartku na piątek o godz. 2:00 czasu polskiego.