Jeremy Sochan z pierwszym double-double
To był pierwszy mecz Spurs przed własną publicznością w tym spotkaniu. Długo wydawało się, że gospodarze sprezentują swoim kibicom efektowne zwycięstwo. Ostrogi już do przerwy miały 21 punktów przewagi. Szczególnie w drugiej kwarcie mogła podobać się defensywa Spurs, która zatrzymała Rockets na zaledwie 10 punktach w tej części spotkania. Od początku “szalał” także Sochan. To właśnie punkty reprezentanta Polski ustaliły wynik meczu do przerwy (62:41).
Rakiety nie złożyły jednak broni i w czwartej odsłonie zmniejszyły przewagę do zaledwie dwóch punktów. Spurs zachowali zimną krew, a mocno przydały im się celne rzuty wolne m.in. debiutującego w lidze Stephona Castle’a. Ważne punkty – po dobrym ścięciu wzdłuż linii końcowej – zdobył w końcówce również Sochan, który tym samym przypieczętował swój kolejny bardzo udany występ. Polak do 17 punktów (8-14 z gry) dołożył 12 zbiórek, trzy asysty i dwa przechwyty.
Gregg Popovich chwali Sochana
Dla Sochana to pierwsze double-double w tym sezonie. 21-latek spędził na parkiecie aż 37 minut. W tym czasie popełnił także trzy straty i trzy faule. Po wszystkim chwalił go trener Gregg Popovich, który nie był zaskoczony takim występem skrzydłowego. – To po prostu Jeremy. Rozgrywa, zbiera, daje z siebie wszystko w defensywie. Jest na parkiecie, by rywalizować i wygrywać – podsumował szkoleniowiec Spurs, dla którego to 1389 zwycięstwo w karierze. Żaden inny trener tyle nie wygrał.
Po przeciętnym początku swojego drugiego sezonu w NBA tym razem Victor Wembanyama – najlepszy debiutant poprzednich rozgrywek i największa nadzieja Spurs – pokazał się ze znacznie lepszej strony i zapisał na konto 29 punktów (10-17 z gry). Tyle samo po stronie przegranych zdobył Jalen Green. Obie drużyny zostają w San Antonio, bo w nocy z poniedziałku na wtorek dojdzie między nimi do rewanżu. Start trzeciego w sezonie spotkania Spurs o godz. 1:00 czasu polskiego.