Wojciech Szczęsny czeka na debiut w FC Barcelonie
Polski bramkarz związał się z Barceloną na początku października. Przerwał emeryturę sportową, aby zasilić szeregi hiszpańskiego giganta i załatać dziurę po Marcu-Andre ter Stegenie, który doznał poważnej kontuzji. Wykluczy ona Niemca z gry do końca sezonu.
Szczęsny nadal jednak nie zadebiutował w zespole Blaugrany. Na razie rywalizację wygrywa Inaki Pena. Hiszpan do tej pory był drugim bramkarzem. Po kontuzji ter Stegena przejął miejsce między słupkami i konsekwentnie go nie oddaje.
W sobotni poranek na “Kanale Sportowym” w programie “The Weekend” Mateusz Borek, Piotr Domagała, Michał Mitrut oraz ich goście porozmawiali na aktualne tematy piłkarskie. Głównym przedmiotem ich dyskusji było wieczorne El Clasico.
Mateusz Borek rozumie sytuację Szczęsnego
Mateusz Borek nawiązał do sytuacji Wojciecha Szczęsnego, który najpewniej nie wystąpi w prestiżowym starciu z Realem. Dziennikarz “Kanału Sportowego” porównał obecne położenie polskiego bramkarza do
– Porównywanie Peni i Szczęsnego nie ma sensu. To są dwie dyscypliny sportu i ludzie wykonujący ten zawód na zupełnie innym poziomie. Totalnie jednak rozumiem Flicka oraz jego doświadczenie w zarządzaniu ludźmi – przyznał Mateusz Borek.
– Ta sytuacja trochę przypomina mi – może nieco abstrakcyjnie – ćwierćfinał Mistrzostw Europy w 2016 roku. Wtedy było wiadomo, że Artur Boruc jest bramkarzem, który ma duże doświadczenie, m.in. w bronieniu rzutów karnych. Pamiętam dyskusję, co by było gdyby zamiast Łukasza Fabiańskiego bronił właśnie Boruc. To jest jednak myślenie kibica po meczu. Trener myśli inaczej – dodał.
– Szkoleniowiec rozpatruje tę sytuację w następujący sposób: wprowadzam Artura Boruca i Portugalczycy strzelają celnie. Spaliłem więc dwóch bramkarzy. Pierwszego, bo wpuściłem, a drugiego, do którego miałem zaufanie, bo wytrzymał długi czas bycia zmiennikiem Szczęsnego. W Barcelonie jest podobnie – porównał Borek.
– Wyobraźmy sobie psychikę Peni, który dostaje komunikat od trenera, że facet, który lubi wyjść na dymka, a przez ostatnie tygodnie pił browary i jadł pizzę, po 10 dniach treningów wchodzi na wielkie mecze – zakończył dziennikarz “Kanału Sportowego”.
Cały program do obejrzenia poniżej.