HomePiłka nożnaMarcin Włodarski: Dużo osób ostrzegało mnie przed Zagłębiem Lubin [WYWIAD]

Marcin Włodarski: Dużo osób ostrzegało mnie przed Zagłębiem Lubin [WYWIAD]

Źródło: Kanał Sportowy

Aktualizacja:

Marcin Włodarski, trener Zagłębia, jest zupełnie nową postacią na ekstraklasowej scenie. W wywiadzie dla Kanału Sportowego wyjaśnił, jak ma grać i jakie ma być jego Zagłębie.

Marcin Włodarski

PressFocus

Marcin Włodarski o początkach pracy w Lubinie

42-letni szkoleniowiec przygodę w nowym klubie rozpoczął od trzech zwycięstw – w tym jednym po rzutach karnych z Podbeskidziem w Pucharze Polski. Ta mini-seria została zatrzymana dopiero w ostatniej kolejce przez Jagiellonię Białystok, która wygrała 3:1. Naturalnie nie ma więc powodów, by bić na alarm. Władze klubu dają czas młodemu trenerowi na zbudowanie drużyny według własnego uznania. Przed spotkaniem z mistrzem Polski udało nam się dłuższą chwilę porozmawiać z wciąż uczącym się Ekstraklasy Marcinem Włodarskim.

Mateusz Kotlarz: Rozmawiam z trenerem, który od czasu awansu Zagłębia do Ekstraklasy rozpoczął swoją kadencję najlepiej. Pół żartem pół serio, jak to jest?

Marcin Włodarski: Tak dwa i pół, bo jeden remis, ale na szczęście zwycięski. Stąpamy twardo po ziemi, chcemy zagrać kolejne dobre mecze, jesteśmy skoncentrowani na udoskonaleniu naszego modelu i stylu gry. Myślę, że ta pierwsza połowa w Zabrzu była bardzo ciekawa dla oka. Tak, jak obiecywaliśmy. Zarówno rywal jak i my mieliśmy swoje sytuacje, zdobyliśmy bramkę i przejęliśmy kontrolę nad meczem, ale nie udokumentowaliśmy jej kolejnym golem, który powinien paść.

Koniec końców otrzymaliśmy czerwoną kartkę i chwała chłopakom za to, że później przełożyliśmy na mecz aspekty ćwiczone na treningach, jak niska obrona pola karnego. Mimo że się kotłowało, to Górnik nie miał jakichś stuprocentowych sytuacji. Zabrzanie oddali jeden strzał z dystansu, który wylądował na poprzeczce, a reszta też nie była celna. Dlatego uważam, że nawet jeśli posiadanie piłki było na korzyść przeciwnika, to wygraliśmy zasłużenie.

Pan widzi w tych trzech wygranych spotkaniach już jakieś wypracowane automatyzmy, które sprawiły, że udało się przechylić szalę na swoją stronę?

Zgadza się. Z pewnością idziemy w kierunku wysokiej obrony, z której nie mamy zamiaru się wycofywać. Stojąc w swoim polu karnym możesz się nie doczekać tego, że rywal gola nie strzeli, gdyż każdy zespół ma jakieś indywidualności, które mogą zrobić różnicę. Chcemy odbierać piłkę na połowie przeciwnika, być agresywni i tak też zdobywamy bramki oraz tworzymy sytuacje.

Gol w Zabrzu padł po błędzie gospodarzy, gdzie Radwański bardzo dobrze podał do Tomka Pieńki, a z kolei gol z Radomiakiem padł po naszym otwarciu od bramkarza poprzez wymianę kilku podań, w efekcie czego zdobyliśmy bramkę wypracowaną akcją. Natomiast większość wynikało z tej wspomnianej obrony wysokiej. Dlatego sądzę, że nasze DNA powoli zaczyna być widoczne.

Aczkolwiek trochę było też szczęścia w tamtych spotkaniach.

Szczęście musi być. Ja sobie zdaję sprawę, że nie wszystko jest idealnie i są rzeczy do poprawy, nad którymi zamierzamy pracować. Górnik miał fajny pomysł na to, aby nas związać po lewej stronie i stamtąd tworzyć przewagę prawoskrzydłowym. Podolski był przy naszym pół-lewym stoperze przez co ten nie mógł się przedrzeć do pomocnika. Mieliśmy na to odpowiedź w drugiej połowie, natomiast rozmawiałem później z asystentem trenera Urbana, że nie zdołaliśmy jej wdrożyć przez szybko pokazaną czerwoną kartkę. Dlatego zostawiamy to na później.

A jaką szatnię pan zastał w tym dynamicznym okresie, gdy został pan pierwszym trenerem Zagłębia? Rozbita? Wypalona?

Nie powiedziałbym, że była rozbita. Są to dobrzy zawodnicy, a przede wszystkim ludzie, z którymi się fajnie pracuje. Chcą robić krok do przodu i są nastawieni na rozwój oraz zwycięstwa. To była bardziej szatnia zmobilizowana i ambitna, aby pokazać, że to nie jest tak, że oni nie mają wymaganych umiejętności.

A łatwo było przekonać drużynę, aby tak szybko zacząć wdrażać nowy model gry? Bo muszę przyznać, gdy zobaczyłem wyjściowe ustawienie na mecz z Radomiakiem, to jak większość byłem zaskoczony.

Tak jak wspomniałem, to są ludzie bardzo ambitni, którzy chcą grać do przodu. A chyba każdy zawodnik lubi po prostu wymieniać podania, takie jest moje zdanie. Zawsze jeśli będziemy próbować nakłonić piłkarza do grania, to będzie to robił dużo chętniej niż do innych działań. Dlatego myślę, że tak szybko poszliśmy w tym kierunku.

Obserwując początki tej grupy pod pana wodzą, da się wyczuć zmianę nastawienia na kompletnie odmienne od wcześniejszego. Czy właśnie to nastawienie i zbudowanie, a nawet odbudowanie mentalnie niektórych zawodników było najważniejsze, aby ta mini-seria zwycięstw się pojawiła?

Dobrze pan to określił, że to była mini-seria, bo sukcesem bym tego nie nazwał. Do tego daleka droga. Chcemy patrzeć do góry, jesteśmy ambitni i wiadomo, że pragniemy grać lepiej. Aczkolwiek tak, odbudowanie niektórych zawodników nam pomogło. Jarek Jach wszedł w pierwszym meczu i teraz w Zabrzu podczas ważnego momentu. Tomkowi Pieńce zmieniliśmy pozycję i zdobył dwie bramki. Trochę lepiej się czuje na boisku, bo częściej ma piłkę przy nodze. A nasz kapitan ciągnie grę do przodu i tu ogromny szacunek dla niego, ponieważ popycha do działania resztę piłkarzy. Adam Radwański ciągle biega w tę i z powrotem, więc miło się na to patrzy, oraz na postęp pozostałych.

Ja też jestem zadowolony z młodych graczy, którzy dopiero wchodzą do pierwszej drużyny. Nie wpuszczamy ich „na sztukę”. To są piłkarze dający drużynie naprawdę sporo. Żaden wchodzący z ławki zawodnik nie osłabił zespołu. Z kolei Igor Orlikowski do pewnej gry w obronie dokłada coraz więcej w ofensywie, a zatem sądzę, że będziemy pod tym względem wciąż czynili progres.

Obecne miejsce w tabeli oddaje potencjał Zagłębia?

Myślę, że nie. Natomiast tak by powiedział pewnie każdy trener w Ekstraklasie. Na tą chwilę zadowolony jest tylko lider i też nie do końca, bo złapał słabszy moment. Każdy widzi jakiś potencjał w swoim zespole i ja tak samo dostrzegam go w Zagłębiu. Natomiast liga jest wyrównana i to już nie jest żaden frazes. Ktoś zrobił zestawienie przed naszym meczem z Radomiakiem, że przegraliśmy z Koroną 0:2, a Radomiak ograł ich 4:0, więc to niemożliwe, aby Zagłębie mogło pokonać drużynę z Radomia. A jak wszyscy wiemy, potoczyło się inaczej.

Czy trener już trochę odetchnął po sprincie na początku przygody w Lubinie? Meczów było sporo, a czasu na trening niewiele.

Nie do końca. Mieliśmy przerwę reprezentacyjną i w większości klubów ten czas jest dla nich spokojny, ale nie dla nas. Cieszymy się, że dużo naszych zawodników wyjechało na mecze kadry, lecz w zamian za nich powołaliśmy sześciu piłkarzy z rezerw po to, aby oni otrzymali swoją szansę. A wiemy, że np. Igor Orlikowski ma aż trzy mecze eliminacyjne podczas tego okienka i jest to dość duża dawka. Sejk to kapitan kadry Czech do lat 21, więc zagra dwukrotnie, a Mikołajewski najprawdopodobniej również trzykrotnie. Gdy inni mają spokój, to my musimy przygotowywać alternatywy. Natomiast jeszcze raz podkreślę – cieszymy się, że oni jeżdżą na kadrę. Ich rozwój w reprezentacjach to jest również nasz cel. A kiedy już wrócą, to będziemy przygotowywać się do meczu z Jagiellonią.

Trudno było panu przestawić się na tryb codziennej pracy klubie? Chyba nie trzeba nikomu podkreślać, że praca w roli selekcjonera, a trenera klubowego to jest spora różnica.

Myślę, że nie, ponieważ oprócz bycia w swojej reprezentacji pracowałem również w seniorskiej oraz brałem udział w różnego rodzaju projektach. Tak naprawdę to trzy tygodnie spędzałem na zgrupowaniach i skupiałem się na pracy, więc przestawienie się to nie był jakiś duży problem. Są tu naprawdę fajni ludzie w sztabie, którzy mi pomagają, w efekcie tworzymy jedność, co sprawia, że będziemy szli w dobrym kierunku.

A czymś pana nasza liga zaskoczyła? Coś takiego, czego kibic przed TV może nie dostrzec.

To chyba jest na razie za krótki okres. Jak będzie seria sześciu czy siedmiu meczów, to wtedy przyjdzie pora na podsumowanie. Na razie widzę zalążki, ale wolałbym je zatrzymać dla siebie. Myślę, że po rundzie jesiennej na spokojnie możemy wrócić do tematu.

Co sądzi o nowym podejściu do piłki?

Ostatnio w naszej lidze pojawiło się sporo tzw. nowomowy na temat stylu gry, czy ogólnie mówienia o piłce przez trenerów. Jak pan to widzi? Tego jest za dużo, czy może naukowe podejście do piłki sprawia, że nasza liga i środowisko trenerskie idą w dobrym kierunku?

To jest ciekawe pytanie, bo z pewnością każdy ma inne widzenie piłki nożnej. Rozumiem niektórych, że to co dla innych jest mocno zawiłe, a dla innych proste, ponieważ to skraca komunikaty. Natomiast ja akurat nie stosuję tego nazewnictwa, ale też nie oceniam tych, którzy się nim posługują. Każdy ma swoją drogę i dla każdego miejsce w piłce jest. Na koniec to boisko wszystko weryfikuje.

Pytam, gdyż słuchając pana wypowiedzi w „Ekstraklasie po godzinach” w C+ zanotowałem sobie jedną interesującą mnie kwestię, a mianowicie wskaźnik xG. Trener wspomniał, że nie przywiązuje do niego szczególnej wagi. Z czego to wynika? Są jakieś inne, ważniejsze i dokładniejsze parametry statystyczne?

Podam konkretne przykłady z mistrzostw Europy do lat 17, na których graliśmy i większość meczów widzieliśmy na żywo, bo taka była możliwość, a później przyglądaliśmy się statystykom. Jeśli ktoś nie ogląda spotkania, a patrzy w same statystyki to nie oddaje w ogóle obrazu meczu. Trzeba znać kontekst, tak jak teraz np. Górnik oddał więcej strzałów, gdyż grał o jednego więcej i miał większe posiadanie.

Wracając do Euro… Był mecz Włochów ze Słoweńcami, gdzie Włosi musieli wygrać trzema bramkami, aby awansować, a rywale od 19. minuty grali w dziesiątkę, więc bronili się w swoim polu karnym. I gdy spojrzeliśmy na liczby po meczu, to Włosi mieli najwięcej dośrodkowań, strzałów, posiadania piłki, a z grupy i tak nie wyszli.

Głównie mi chodziło o to, że trzeba obejrzeć mecz, a dopiero później podpierać się statystykami. Nigdy odwrotnie. Ludzie często robią inaczej i to jest problem. Ze współczynnikiem xG jest też tak, że ktoś zdobędzie bramkę po karnym z dobitki i ten współczynnik skacze mu bardzo wysoko. A my się fiksujemy i porównujemy do koszykówki, żeby nie uderzać zza pola karnego, bo tam szansa na gola jest mniejsza. Następnie przychodzą mistrzostwa Europy czy końcówka Ligi Mistrzów i te decydujące bramki często padają właśnie w taki sposób. Do wszystkiego trzeba podchodzić z rozwagą.

Czyli nie uważa pan, że np. statystyka oczekiwanych punktów oddaje mniej więcej poziom drużyny, ich gry, który często nie jest odzwierciedlany w rzeczywistej tabeli? Pańskie Zagłębie na ten moment ma 13.67, a realnie 14.

To faktycznie bardzo zbliżone. Powiem szczerze, że nawet nad tą statystyką się nie zastanawiałem, ale jak pan podsunął, to chętnie to też sprawdzę.

Lubin to dobre miejsce na start kariery jako pierwszy trener seniorskiej drużyny?

Dla mnie na tę chwilę tak. Nie z tego względu, że na razie nam idzie czy nie. Spotkałem tu mnóstwo życzliwych ludzi i pewnie ci, co są z Lubina, teraz nie będą wierzyli w to, co mówię (śmiech). Dużo osób ostrzegało mnie, że to środowisko jest bardzo zamknięte. Natomiast moje usposobienie jest takie, że lubię rozmawiać i chciałbym, aby taka kultura tutaj też panowała. Rozmawiajmy na argumenty, ale się nie kłóćmy, bo to nie ma żadnego sensu.

A jakie mogą być zagrożenia w związku z tym, że jak dotąd wcześniej pracował pan tylko z kadrami młodzieżowymi?

Myślę, że wrócimy do tego, gdy te zagrożenia się pojawią. Ja ich na razie nie widzę, choć pewnie gdzieś one są. Teraz jednak jest jeszcze za wcześnie, a wiadomo, że jak mamy niezłą serię, to one pozostaną schowane głęboko. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość.

Czuć od pana otwartość i jasną komunikację. Jak odpowiednio balansować między tym podejściem a koniecznością (czasami) uderzenia pięścią w stół?

Moim zdaniem jedno drugiego absolutnie nie wyklucza. Głównie ze względu na fakt, że w jasnej i szczerej komunikacji trzeba też czasami wspomnieć o rzeczach, które nie do końca nam się podobają. Jak już jesteśmy ze sobą szczerzy – chwalmy, kiedy jest dobrze, natomiast gdy jest coś do poprawy, to o tym również trzeba mówić głośno.

Jestem zwolennikiem tego, że jeśli zawodnik nie gra i jest poza kadrą meczową, to ja mu to przekazuję i tłumaczę, skąd taka decyzja oraz co należy poprawić, aby się w niej znaleźć. Sam kiedyś byłem może nie jakimś klasowym zawodnikiem, ale kiedy ktoś wywieszał listę na ścianie z zawodnikami powołanymi i tylko spoglądałem, czy tam się znajdowałem lub nie, to wiele nie wnosiło, a wręcz przeciwnie. Myślę, że akurat pod tym względem u nas to jest na duży plus.

Pańskie Zagłębie Lubin ma się równać ze słowem “proaktywność”? Przez ostatnie dwa lata Miedziowi byli jednak bardziej reaktywni w swoich działaniach.

Myślę, że tak. I ta proaktywność oznacza, że nawet jeśli będziemy zepchnięci do niskiej obrony jak w Zabrzu, to chcemy “bronić do przodu”. Nawet kiedy czekaliśmy w polu karnym to szliśmy do wybloku i dlatego większość strzałów przeciwnika braliśmy na siebie, a było ich sporo.

Pan ma jakiś taki cel nadrzędny w swojej pracy już jako trener seniorów? Jakąś naszkicowaną drogę dalszego rozwoju?

Raczej nie, bo to jest tak nieprzewidywalny świat i tak się to wszystko toczy szybko, że czasami pół roku jest już dłuższym okresem. Możemy się spotkać za sześć miesięcy i będziemy rozmawiali zupełnie inaczej i ja sobie z tego zdaję sprawę. Dlatego nie ma co wyciągać dalekosiężnych planów i się nad nimi pochylać.

Na koniec. Czego Panu życzyć na te kolejne tygodnie oswajania się z nowym miejscem pracy?

Szczęścia i współpracy z tymi ludźmi, którzy są. Ostatnio poznałem ks. kapelana, który dał mi różaniec. Bardzo sympatyczny człowiek, a jak jest tutaj takich więcej osób i będziemy się poznawać to wierzę, że ta atmosfera wokół klubu będzie pozytywna i tego sam chciałbym sobie życzyć.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Szymon Marciniak wraca do Ligi Mistrzów. Poprowadzi hitowe starcie
Rodri mówi o swojej przyszłości. Zdradził, gdzie może zakończyć karierę
Władze Romy zrównane z ziemią. Były piłkarz nie bierze jeńców
Lewandowski wybrał swoją “drużynę marzeń”. Nikt z Barcy
Anglicy: Lewandowski na 2. miejscu w wyścigu po Złotą Piłkę 2025! Nieoczekiwany faworyt!
Wyjątkowa historia Basse. Jego mama opowiada, jak trafił do Śląska Wrocław
Robert Lewandowski zagra z Celtą? Poznaliśmy najnowsze informacje
Lechia Gdańsk ma problem. Przegrała z Durmusem w sądzie
Kiedy Rodri wróci do gry? Zdobywca Złotej Piłki zabrał głos
Raków zaprasza na mecz specjalnego gościa. Wielki powrót