Leandro związał się z Polską
Marcin Łataś: Trafiłeś do Polski w 2014 roku. Powiedziałbyś wtedy, że zostaniesz tutaj tyle lat?
Leandro: Ogólnie jestem taką osobą, że kiedy mi jest mi dobrze, to tego zmieniam. Przed Polską grałem na Ukrainie, ale tam pojawiały się problemy z dyskryminacją, a obecnie trwa wojna z Rosją. Zdecydowałem o zmianie kraju i tak przyjechałem do Polski. Oczywiście na początku było trudno, bo spotkałem się z nową kulturą. Później już zobaczyłem, że Polska to dobre miejsce i prawdopodobnie zostanę tu na długo.
Co takiego ma Polska, że często podkreślasz przywiązanie do niej?
Polska, patrząc na jej historię, nie miała łatwo. Pierwsza i druga wojna to straszna przeszłość… Polacy jednak pokazali, że można odbudować kraj i przez lata to robili. Budowali bezpieczne państwo, dzięki czemu panuje tu spokój. Oczywiście każdy kraj ma swoje problemy. Zobacz, co się dzieje w innych rejonach świata. Panuje totalny bałagan. W Polsce jest bezpiecznie i to dla mnie wiele znaczy.
Faktycznie nie ma spokoju na Ukrainie, gdzie spędziłeś trochę czasu
Na razie spokoju nie ma. Staram się za dużo nie mówić w temacie wojny, bo mnie to boli. Bardzo dużo moich kolegów tam zginęło. Grali ze mną na boisku, pracowali w klubie, a teraz nie żyją. Pojechali na wojnę i już nie wrócili do domu…
Od 2018 roku posiadasz obywatelstwo naszego kraju. Czujesz się pół Polakiem a pół Brazylijczykiem?
Dokładnie tak. Przez ostatnie pięć lat nie byłem w Brazylii. Po prostu czuję się na tyle dobrze w Polsce. Czasami ludzie się śmieją, że wypowiadam się za bardzo pozytywnie. Jeżeli ktoś trafia do Polski i chce się rozwijać, to może to zrobić. Tak jak w moim przypadku. Grałem w piłkę nożną na wysokim poziomie w trzech polskich klubach. Spędziłem tu dziesięć lat, skończyłem karierę i dostałem szansę w roli dyrektora sportowego. To wszystko dzięki prezesowi Górnika Łęczna, który widział we mnie potencjał. On potwierdza, że Polska jest krajem, który może ludzi rozwijać.
Nauczyłeś się mówić po polsku. Długo ci to zajęło?
Do tej pory się uczę (śmiech). Język polski jest bardzo trudny. Nie było łatwo, ale teraz mogę bez problemu z każdym porozmawiać. Chcę się jednak uczyć, żeby było jeszcze lepiej. Od początku, gdy trafiłem do Polski, chciałem opanować język. Wtedy jest dużo łatwiej się porozumiewać i żyć.
Dużo się mówi o rasizmie w futbolu. Spotkałeś się u nas z jego przejawami?
Była taka sytuacja, z udziałem jednego klubu. Problem był z Ruchem Chorzów. To już jednak minęło, to jest jest historia. Byłem prowokowany i zareagowałem. Każdy to widział i uważam, że dobrze zrobiłem. Natomiast absolutnie nie wrzucam wszystkich do jednego worka. Dużo osób twierdziło, że Polska jest rasistowskim i wycofanym krajem. Chcę podkreślić, że jeśli by tak było, to na pewno nie spędziłbym tutaj dziesięciu lat, nie skończyłbym tutaj kariery i nie dostałbym funkcji dyrektora sportowego.
Czyli to jest tylko stereotyp?
Każdy kraj ma z tym problem. W Brazylii też panuje rasizm. Wszędzie są ludzie dobrzy i źli. Dlatego nigdy nie wolno wrzucać wszystkich do jednego worka. Polacy, którzy poznali życie, są dobrymi ludźmi. Naprawdę. Mamy wokół siebie normalne i serdeczne osoby.
Trzy polskie kluby
Twoja przygoda w Polsce rozpoczęła się w Koronie Kielce. Jak wspominasz te czasy?
Piękne. Wspominam je do dzisiaj. Było to 23 czerwca 2014 roku. Przyjechałem do Polski pociągiem z Ukrainy, a z dworca w Krakowie odebrał mnie trener Ryszard Tarasiewicz i zabrał na obóz do Rybnika. Podpisałem kontrakt i tak zaczęła się moja przygoda. Zagrałem świetny sezon w Koronie. Nie zostałem w klubie na dłużej, ponieważ obowiązywał limit zawodników spoza Unii Europejskiej. Na boisku mogło przebywać trzech, a w zespole było pięciu. Inni mieli obowiązujące kontrakty, a mnie akurat wygasała umowa. Niestety nie udało się zostać. Wspominam jednak bardzo miło ten klub. Zawsze kiedy przyjeżdżam do Kielc, panuje w nich ciepła atmosfera.
Limit piłkarzy spoza Unii Europejskiej był dobrym przepisem?
Ja uważam, że było to słabe. Podobnie jest z obecnym przepisem o młodzieżowcu. Tacy zawodnicy dostają szanse za darmo. Uważam, że każdy człowiek powinien walczyć o swoje. W tym przypadku młodzieżowcy dostają coś za darmo. Ja sam jestem obcokrajowcem i wiem, jak to jest, ale uważam, że Polska pozwala na dużo. Moim zdaniem zespoły powinny być złożone w połowie z Polaków. Wtedy będziemy mieć lepszych piłkarzy, rokującą młodzież, wyszkolenie techniczne na wyższym poziomie i będą też zawodnicy z zagranicy. Nie zamierzam jednak atakować kogoś z PZPN-u, bo każdy człowiek myśli inaczej. Na tym polega demokracja. Ludzie dyskutują i każdy robi tak jak uważa, że będzie lepiej. PZPN najpierw ustalił limit zawodników spoza Unii Europejskiej, a teraz przepis o młodzieżowcu. Akceptuję to, choć mam inną wizję na ten temat.
Następnym krokiem w twojej karierze był Górnik Łęczna
Tak, trafiłem do Górnika po Koronie. Dostałem szansę i zagrałem praktycznie wszystkie mecze. Naprawdę uwielbiam ten klub. Uważam, że wszyscy tu mogą wracać do pracy w innych rolach. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby Górnik był najlepszym miejscem w Polsce.
Stal Mielec również wspominam dobrze. Grałem w niej dwa razy. Poznałem wspaniałych ludzi i kibiców. Te trzy kluby zostaną w moim sercu: Korona, Górnik i Stal. Nie mam skali, który jest na pierwszym miejscu. Po prostu kocham te trzy kluby.
Polska piłka jest mocniejsza niż w czasach gdy zaczynałeś?
Piłkarsko na pewno nie. Uważam, że w 2014 roku polska liga miała mocniejsze zespoły, niż obecnie. Organizacyjnie po dziesięciu latach oczywiście zmieniło się na plus.
Czemu w takim razie polska piłka nie idzie do przodu?
Moim zdaniem podstawą piłki nożnej w Polsce powinny być akademie. Nad tym powinno się pracować, bo od tego się zaczyna. Kluby powinny inwestować pieniądze w akademie. Pochodzę z Brazylii, więc wiem co mówię. W moim rodzimym kraju wszystkie zespoły – od ekstraklasy po czwartą ligę – mocno bazują na akademiach, bo z tego żyją. Sprzedają zawodników i budżet się zamyka. Zrobią mocną drużynę, rozegrają dobry sezon i mają z tego pieniądze. W Polsce poświęcamy temu za mało uwagi. To trzeba zmienić. Jeśli chcemy mieć mocną ligę z solidnymi klubami, które będą rywalizować w europejskich rozgrywkach, to musimy postawić na akademie.
Jest coś, co ci się jeszcze nie podoba w polskiej lidze?
Nie podoba mi się brak cierpliwości. Cztery czy pięć gorszych wyników i już następuje zmiana trenera. To nie jest dobre. Drużyna potrzebuje stabilizacji, dlatego pod wodzą jednego szkoleniowca, po roku czy dwóch a nawet trzech, zespół będzie lepiej funkcjonował. Zawodnicy znają metody pracy i boiskowe oczekiwania tego trenera. Jeśli zostaje zwolniony to zespół się od tego odzwyczaja. Zmiana szkoleniowca często następuje po pół roku. To się powinno w Polsce zmienić, bo to naprawdę nie jest dobre.
Jak przebiegało twoje rozstanie ze Stalą Mielec?
Nie było to uczciwe. Tak się nie traktuje ludzi. Zawsze byłem piłkarzem, a teraz jestem po drugiej stronie, jako dyrektor sportowy. Teraz mam szansę pokazać Polsce jak ja traktuję ludzi. Nikt nie doświadczy takiej sytuacji, jaka miała miejsce w Mielcu.
Górnik Łęczna mu zaufał
Planowałeś, że po karierze piłkarskiej zostaniesz dyrektorem sportowym?
To był jeden z głównych celów. Myślałem o funkcji szefa skautingu czy właśnie dyrektora sportowego. W tym kierunku chciałem iść, ponieważ nie widzę się w roli trenera. Nie jest łatwo, dlatego trzeba mocno na to pracować. Uważam, że sobie poradzę.
Uważasz, że będzie ci łatwiej, że zaczynasz akurat w Górniku Łęczna?
Myślę że to bardzo dobrze, bo czuję się tu bezpiecznie. Mam wsparcie od zarządu klubu. Dostałem ogromne zaufanie, bo to nie jest łatwo otrzymać propozycję pracy na takim stanowisku. Jestem bardzo wdzięczny i zdeterminowany.
Jaki cel stawiasz przed sobą? Górnik będzie chciał wrócić do Ekstraklasy?
Zobaczymy. Na razie nie mówimy jeszcze nic o tym na forum publicznym. Dużo pracy przed nami, bo najpierw musimy zrobić dobry wynik. Czas pokaże, gdzie nas to zaprowadzi.
Przygotowywałeś się jakoś do tej roli?
Tak. Mam dużo kontaktów za granicą, pojeździłem po kilku krajach, obserwowałem wiele klubów, spotykałem się z ciekawymi ludźmi, dyrektorami sportowymi, skautami. Poznawałem inne kultury, w różnych krajach i ligach. To mi bardzo dużo dało.
Masz jakiś wymarzone profile i charakterystyki piłkarzy, których chcesz sprowadzać do Górnika?
Na razie jeszcze nie rozmawiałem z trenerem na ten temat. Na pewno chcę takich piłkarzy, którzy mają ambicje, by pomagać klubowi. Zawodnik musi mieć charakter, musi chcieć grać w piłkę i ciężko pracować. Nie będę sprowadzał zawodników, którzy chcą przyjść do klubu tylko po to, by zarobić pieniądze. Górnik to nie jest takie miejsce.
Muszą być balans między młodymi zawodnikami i doświadczonymi. Nie da się zrobić dobrego wyniku, grając samą młodzieżą. Chcę perspektywicznych Polaków, a doświadczeni gracze mogą być obcokrajowcami.
Jak widzisz współpracę z trenerem Pavolem Stano?
Znam go z boiska i to bardzo dobry trener. Musimy uważać, żeby nie stracić go na rzecz innego klubu w Polsce. Jestem bardzo zadowolony z współpracy z nim. Robimy swoje. Pavol cieszy się dużym zaufaniem zarządu, piłkarzy i moim. On wie co ma robić i to jest kluczowe.
Górnik Łęczna postawił na angielski styl, rzadko spotykany w Polsce. Pavol Stano będzie takim trenerem-menadżerem. Jak to ma wyglądać?
Ogólnie w polskiej piłce często są wojny między trenerem a dyrektorem sportowym. U nas będzie inaczej. Każda decyzja będzie wspólnie przedyskutowana. Nigdy odpowiedzialność nie spadnie na jedną osobę. Zamierzamy rozmawiać i uważam, że wyjdzie nam to na dobre.
Po jakim czasie będzie można ocenić efekty twojej pracy?
Trudno powiedzieć. Dopiero przyszedłem do klubu, więc trochę czasu będę potrzebował. Może to być za pół roku, ale równie dobrze za miesiąc czy dwa. Zobaczymy jak to się rozwinie.