HomePiłka nożnaBył najlepszy na świecie, ale nagle zniknął. Pep Guardiola marzy, by z nim pracować

Był najlepszy na świecie, ale nagle zniknął. Pep Guardiola marzy, by z nim pracować

Źródło: własne

Aktualizacja:

Roberto Baggio, najlepszy piłkarz świata 1993 roku, zdobył mnóstwo pięknych bramek. A jednak piłka zapewniła mu tyle szczęścia, co… cierpienia. Po karierze włoski magik usunął się w cień, ale teraz znowu jest głośno o Baggio, bo właśnie spotkał przyjaciela z dawnych lat – Pepa Guardiolę.

Baggio i Guardiola.
FOT. screen z youtube.com/@NOVE9

Gdy na przełomie wieków wychodziłem na dwór, to po boiskach, i innych klepowiskach, biegali przede wszystkim: Ronaldo, Zinedine Zidane i właśnie Roberto Baggio. Ronaldo był najczęściej w koszulce Brazylii, Zidane Francji, a Baggio w różnych, choć najczęściej w trykocie reprezentacji Włoch. Jego nazwisko jednak pojawiało się też w różnych konfiguracjach klubowych.

No bo faktycznie trudno dziś Baggio kojarzyć z jednym klubem. Niektórzy pamiętają Vicenzę, gdzie stawiał pierwsze poważne kroki piłkarskie. Innym kojarzy się z Fiorentiną, gdzie wyrósł na gwiazdę, a jeszcze innym z Juventusem, do którego trafił już jako wielki piłkarz, ale już z łatką zdrajcy, bo we Florencji nie cierpi się przecież Starej Damy. Niektórzy będą jednak kojarzyli Baggio z mediolańskimi drużynami, ponieważ grał w Milanie oraz Interze. W międzyczasie występował też w Bolonii, a karierę zakończył w Brescii.

I choć zdobył dwa mistrzostwa Włoch czy Puchar UEFA, to głównie Baggio kojarzy się z reprezentacją Włoch, z którą był na trzech mundialach. Najpierw, czyli w 1990 r., zgarnął brąz, by cztery lata później zmarnować kluczowego karnego w przegranym finale z Brazylią. – Rzutów karnych nie wykorzystują jedynie ci, którzy mają odwagę do nich podejść – stwierdził później.

A na mundialu we Francji Włosi odpadli z gospodarzami w ćwierćfinale, także po serii jedenastek. Na otarcie łez Baggio zawsze myślami może wracać do 1993 r., gdy otrzymał Złotą Piłkę dla najlepszego piłkarza globu.

Baggio to przede wszystkim piękno futbolu

No i Baggio kojarzy się, a przynajmniej powinien, z pięknem futbolu. Ten mierzący 174 cm archetyp boiskowej ”10” z kucykiem na głowie, był autorem ponad 300 goli, z których większość była co najmniej ładna, a znaczna część po prostu zjawiskowa. Baggio miał fenomenalną kontrolę piłki, która z jego finezją i fantazją, dawała wybuchową mieszankę, szczególnie gdy mijał rywali. Włosi słynęli z żelaznej defensywy i dyscypliny taktycznej, a Baggio był pierwiastkiem magii. Na boisku był dla Włochów tym, kim Diego Maradona dla Argentyńczyków.

Cierpienia młodego i starego Baggio

Baggio to też cierpienie. A może nawet przede wszystkim cierpienie. Pomijając feralny karny z Brazylią czy surowego ojca, pomyślcie, ileż to łez musiał wylać Baggio przez kontuzje, które nękały go przez całe życie. Albo przez selekcjonera Włoch, który obiecał mu bilet na mundial w 2002, jeśli się wykuruje, a 35-letni Baggio wrócił do gry po zerwanych więzadłach po 77 dniach! Powtórzmy: po 77 dniach! A jednak powołania nie dostał.

Pamiętam mój wysiłek, spędzałem w siłowni 10 godzin i wiele cierpiałem. Mnóstwo innych kontuzjowanych graczy, często dużo młodszych, zmagało się z podobnymi urazami. Ale po kilku godzinach wychodzili i szli do domu, a ja zostawałem i ćwiczyłem – tłumaczył Baggio w wywiadzie z “La Gazzettą dello Sport”. Ale większy ból odczuwał na początku kariery, gdy tuż po transferze do Fiorentiny zerwał więzadło w kolanie.

Podczas operacji lekarze założyli mi 220 szwów, a z powodu alergii nie mogłem brać środków przeciwzapalnych. Byłem w agonii. Dosłownie. Mówiłem wtedy mamie, że jeśli mnie kocha, to niech mnie zabije – powiedział po latach.

To właśnie paskudne urazy sprawiły, że dzisiaj częściej wspominamy Ronaldo czy Zidane’a. Ale o Baggio mniej się mówi też dlatego, bo sam tego chciał. Po zakończeniu kariery w 2004 roku, nie został ani trenerem, ani agentem, ani telewizyjnym ekspertem. Stał się odludkiem i dobrze mu z tym.

Niedawno w formie żartu wrzucił zdjęcie, którym strollował wielu internautów. Nie ma jednak co się nabijać z tych, co nabrali się, że Baggio mocno przytył, a nie że była to tylko sprawka aplikacji do edycji zdjęć, bo – tak jak pisałem – Baggio zniknął dawno temu.

Po zakończeniu kariery przede wszystkim skupił się na rodzinie i swoim ranczu w Caldongo, skąd pochodzi. Spędza czas na łonie natury i wciąż praktykuje buddyzm, który pomagał mu przetrwać trudne chwile i żmudne rehabilitacje. Dziś Baggio stara się wieść normalne życie, z dala od błysku fleszy. Jego jedynym publicznym zajęciem jest charytatywna rola ambasadora ONZ ds. wyżywienia i rolnictwa. Ale w ostatnich dniach o Baggio znowu zrobiło się głośno.

Spotkanie z Guardiolą

Gdy Baggio grał w Brescii, to poznał tam m.in. Marka Koźmińskiego, Andreę Pirlo oraz Pepa Guardiolę. Z tym ostatnim wiązała go szczególna więź, co mogliśmy zobaczyć kilka dni temu w programie ”Che tempo che fa”. Gdy tylko Pep zobaczył Baggio na ekranie, to od razu pojawił się uśmiech na jego twarzy, a oczy się zaszkliły. No i się zaczęło.

Roberto, byłeś największym talentem, z jakim grałem – rzucił na początku Pep, po czym zwrócił się do prowadzącego. – Poznałem ”Robiego” pod koniec jego kariery, gdy jego kolano wyglądało jak pralka, nie mógł się ruszać. A jednak wciąż potrafił budzić podziw. Nie ma we Włoszech nikogo, kto by go nie kochał. Był inny niż wszyscy – powiedział Guardiola.

Baggio szybko odwzajemnił pochwały. – Sekret Pepa polega na tym, że jest przede wszystkim dobrym człowiekiem. Słonecznym, pozytywnym i pomocnym. Był trenerem już wtedy, gdy był zawodnikiem – stwierdził Baggio.

Panowie powspominali stare dobre czasy, a pod koniec Guardiola został zapytany, czy kiedyś mógłby zostać trenerem w Serie A. – Jeśli Baggio zostanie moim asystentem – odpowiedział pół żartem pół serio, a kilka dni później poszli na wspólną kolację.

I pewnie wielu kibiców, którzy darzą go sentymentem, ma teraz rozdarte serce. No bo jak można życzyć mu, by wszedł do świata tak zepsutego, i często niemoralnego, jakim stał się dzisiejszy przemysł piłkarski. Z drugiej strony, to byłoby piękne zobaczyć znów Pepa i Baggio, dwóch piłkarskich geniuszów.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Łukasz Brzeski z kolejną szansą od UFC! Przywita debiutanta
Szymon Kołecki rzucił KSW propozycję. Jest gotowy na wielką walkę!
CloutMMA tonuje nastroje. I zapowiada wielki powrót!
Michael Chandler nie może doczekać się McGregora. “Nasza walka i tak musi się odbyć”
Topowy trener MMA Andrzej K. zatrzymany przez CBŚP. Sceny rodem z filmu akcji
Don Kasjo z nowym rywalem. Zawalczy z milionerem
KSW potwierdza kluczową współpracę. Na horyzoncie historyczna gala
Kamil Szeremeta z bolesną przeprawą. Nokaut w walce o pas IBO
Imane Khelif pozbawiona młodego medalu olimpijskiego? WBO i MKOL komentują!
Różalski bliski nokautu. Po walce podjął ważną decyzję