HomePiłka nożnaDlaczego Szymon Marciniak nie podyktował tego karnego? To oczywiste. Ale nie dla wszystkich…

Dlaczego Szymon Marciniak nie podyktował tego karnego? To oczywiste. Ale nie dla wszystkich…

Aktualizacja:

Dlaczego Szymon Marciniak nie podyktował rzutu karnego dla Legii w wyjazdowym meczu z Jagiellonią? Nawet gdyby w tej sytuacji za rękę trzymali go słynni i wybitni Pierluigi Collina i Howard Webb, decyzja byłaby zapewne taka sama…

Szymon Marciniak

Szymon Marciniak widział tyle, ile z jego pozycji było widać. (fot. Sipa US / Alamy)

Sytuacja z meczu Jagiellonia Białystok – Legia Warszawa i jej skutki są ważniejsze niż się komukolwiek wydaje. To dotyczy nie tylko tego meczu, tego sezonu czy losów mistrzostwa Polski. Ale po kolei.

Jak to możliwe? Przecież faul był oczywisty…

Jak to możliwe, że taki sędzia jak Szymon Marciniak w takim meczu jak Jagiellonia – Legia popełnił taki błąd, że po ewidentnym faulu nie podyktował rzutu karnego? – pytają kibice, oburzają się poszkodowani, deliberują eksperci i dziennikarze. – Przecież to oczywiste, że powinien być rzut karny, a z karnego mogła paść bramka na wagę mistrzostwa Polski – dodają.

Odpowiedź – taka, że nie podyktował, bo nie widział, że Cezary Polak nadepnął na piętę Kacpra Chodyny, a nikt mu o tym w porę nie powiedział ani nie pokazał mu powtórek tej sytuacji – mało kogo zadowala. Dla tych kibiców, którzy o sędziowaniu wiedzą tyle, ile widzą, to jest niezrozumiałe, dziwne lub dla niektórych nawet podejrzane, a w każdym przypadku: oburzające. Bo przecież sędzia jest od tego, żeby widzieć i decydować. To fakt. Po co więc wymyślono system VAR?

Błędy bliźniaczo do siebie podobne, ale…

Powtórki wideo wprowadzono do sędziowania piłki nożnej z dwóch bliźniaczo podobnych do siebie powodów, których większość sympatyków piłki nożnej nie rozróżnia. Jak to bywa z prawdziwymi bliźniakami.

Otóż jeden powód jest taki, że sędziowie mylili się wielokrotnie, bardzo poważnie, często wypaczając wyniki meczów, rozgrywek, czasem nawet mistrzostw świata, bo byli zbyt wolni, bo ustawiali się w złym miejscu, bo źle coś interpretowali albo z innych powodów podejmowali złe decyzje, za które słusznie byli krytykowani.

Drugi powód jest taki, że sędziowie mylili się wielokrotnie, bardzo poważnie, często wypaczając wyniki meczów, rozgrywek, czasem nawet mistrzostw świata, bo… nie mieli realnej szansy na podjęcie w pełni prawidłowej decyzji. To miało miejsce wtedy, gdy na przykład coś zdarzyło się w tłumie zawodników w polu karnym i arbiter był zasłonięty przez piłkarza, piłkarzy lub przez piłkę, lub coś zdarzyło się za plecami sędziego, albo w takiej odległości od niego, że gołym okiem nie mógł tego precyzyjnie ocenić. Wtedy sędziowie też byli i są krytykowani. Mniej więcej tak samo jak po błędach zawinionych przez siebie.

W odpowiednim miejscu… w nieodpowiednim czasie

Jeżeli arbiter postępuje uczciwie i zgodnie z „Przepisami gry”, jeżeli jest w odpowiedniej formie fizycznej, jeżeli ustawia się prawidłowo, zgodnie z kanonem, którego celem jest być w czasie meczu w tych miejscach, z których obserwowanie akcji zwiększa prawdopodobieństwo podjęcia celnych decyzji i tym samym zmniejsza ryzyko błędów, a mimo to zdarzy się incydent, którego arbiter sam nie mógł ocenić prawidłowo albo w pełni prawidłowo i dlatego podjął złą decyzję – to czy krytykowanie sędziego za taką sytuację i decyzję ma sens?

Innymi słowy: czy to rozsądne krytykować kogoś tylko za to, że to akurat on miał pecha znaleźć się w odpowiednim miejscu, ale w nieodpowiednim czasie, czyli w miejscu, z którego w danym czasie nie można było dostrzec, co naprawdę się stało? Czasem tak, ale tylko czasem i tylko wtedy, gdy sędzia mógł przewidzieć zdarzenie i zapobiec problemowi, a jednak tego nie zrobił.

Czy można było odpowiednio wcześnie przewidzieć, że Cezary Polak nadepnie na piętę Kacpra Chodyny? Czy Szymon Marciniak mógł to przewidzieć i do tego na tyle wcześnie, aby zdążyć przemieścić się chociaż o kilka metrów, żeby zmienić kąt obserwacji tej sytuacji w taki sposób, żeby dostrzec, że Polak nadepnie na Chodynę? Jeśli ktoś uważa, że tak, to bardzo ciekawe, jak by to ten ktoś uzasadnił.

Marciniak, Collina, Webb? Bez różnicy

Każdy dobrze wyszkolony sędzia w czasie tej właśnie akcji meczu Jagiellonia – Legia byłby mniej więcej w tym samym miejscu, w którym był Szymon Marciniak. Może byłby dwa-trzy metry bardziej w lewo albo w prawo, ale raczej nie więcej. Dlaczego? Bo taki jest kanon poruszania się po boisku i ustawiania w takich sytuacjach.

Gdyby na miejscu Marciniaka byli inni najwybitniejsi sędziowie w historii piłki nożnej, choćby Pierluigi Collina czy Howard Webb, albo byli tam nawet razem z Szymonem Marciniakiem stojąc tuż obok siebie, jest niemalże pewne, że żaden z nich nie dostrzegłby, że Polak sfaulował Chodynę. Dlaczego? Bo to, co było widać wyraźnie w kamerze ustawionej za linią bramkową, było niewidoczne z pozycji sędziego, któremu miejsce faulu zasłaniała… noga sfaulowanego, jego staw skokowy i sama sfaulowana stopa.

Moment faulu Cezarego Polaka na Kacprze Chodynie. Noga zasłaniała nogę – przez chwilę również w ujęciu z kamery ustawionej za linią bramkową. Z drugiej strony – arbitra – było to widać gorzej. (fot. Canal Plus Sport)

Gdyby sędzia – Marciniak lub Collina lub Webb, to bez różnicy – mógł z pozycji zajmowanej wtedy przez Marciniaka zrobić błyskawiczne zdjęcie rentgenowskie zawodników, mógłby dostrzec nadepnięcie Polaka na piętę Chodyny. Bez tego nie mógł sam stwierdzić faulu, więc nie mógł też podyktować rzutu karnego. Przynajmniej nie sam.

Również dla takich właśnie sytuacji wymyślono i wprowadzono system VAR. Jednak tym razem sędzia wideo zawiódł – nie pomógł, nie wezwał Szymona Marciniaka do monitora i w efekcie tego rzutu karnego nie udało się podyktować.

Co więcej mógł zrobić Szymon Marciniak?

Zważywszy na treść „Przepisów gry”, „Protokołu VAR” i sędziowskie praktyki – wszelkie dywagacje, czy i ewentualnie co w tej sytuacji Szymon Marciniak mógł zrobić więcej, inaczej, lepiej, żeby podyktować rzut karny, to tylko gdybologia, aczkolwiek szlachetna, bo przecież wszyscy chcielibyśmy, aby takich czy podobnych błędnych decyzji sędziowskich było jak najmniej.

Czy Marciniak sam mógł wykazać się inicjatywą i sam zainicjować osobistą weryfikację tej sytuacji przy monitorze? Niby mógł, ale w praktyce: na jakiej miałby to zrobić podstawie, skoro nie widział zdarzenia? Bo piłkarz się przewrócił i prawdopodobnie zwijał z bólu? Tak to nie działa.

Sędzia ma obowiązek oceniać zdarzenia na podstawie tego, co widzi. Jeśli nie widzi, ma do pomocy sędziów asystentów i sędziego technicznego. Ewentualnie także sędziów wideo obsługujących system VAR. To ich obowiązek, aby dać sędziemu znać, gdy popełnił jasny i oczywisty błąd, który może wypaczyć przebieg lub wynik meczu. Dlaczego tym razem tak się nie stało, to już pytanie do Kolegium Sędziów PZPN.

Ta sytuacja jest ważna nie tylko dla tego meczu, losów rywalizacji o mistrzostwo Polski czy ewentualnie reputacji Szymona Marciniaka. Jest ważna, bo pozwala zrozumieć, kiedy warto krytykować sędziów boiskowych, kiedy krytykować VAR, a kiedy lepiej sobie odpuścić, jeśli sędzia w meczu bez systemu VAR po prostu sam nie miał szans…

Rafał Rostkowski

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Kiedy Szczęsny zadebiutuje w Barcelonie? Najnowsze przewidywania hiszpańskich mediów
Harakiri-Fussball, dużo rozmów i szczerość. Bayern zmienił się o 180 stopni
Dylemat syna Lukasa Podolskiego! W przyszłości będzie musiał wybrać
Podstawowy piłkarz Legii może wypaść z gry. Nie wystąpi w ważnym meczu?
De Bruyne gotowy na zmianę! Belg wskazał kierunek
Balotelli może wrócić do Serie A! Trwają rozmowy
Domagała zapowiada mecz Barcelona — Bayern. Pojedynek dwóch najlepszych napastników w Europie
Wichniarek nie ma wątpliwości! Tego brakuje Barcelonie
Wichniarek wskazuje możliwego bohatera meczu Barcelona — Bayern. Nieoczywisty “as z rękawa”
Jagiellonia straci ważne ogniwo? Sytuacja nie jest łatwa