HomePiłka nożnaDlatego Flick chciał Szczęsnego. Wyjawiono powody

Dlatego Flick chciał Szczęsnego. Wyjawiono powody

Źródło: The Athletic

Aktualizacja:

Hansi Flick nalegał po kontuzji Matsa-Andre ter Stegena na podpisanie kontraktu z doświadczonym bramkarzem, bo uważał, że drużyna potrzebuje dodatkowego przywództwa wobec młodego środka pola – informuje “The Athletic”.

Associated Press & PRESSINPHOTO SPORTS AGENCY/ Alamy

Flick chciał doświadczenia

Po odniesionej przez Matsa-Andre ter Stegena kontuzji w meczu z Villarrealem, błyskawicznie stało się jasne, że Barcelona wejdzie na rynek w poszukiwaniu nowego golkipera. Hansi Flick uważał kwestię zakontraktowania dodatkowego bramkarza za kluczową.

“The Athletic” ujawnia teraz więcej informacji w tym kontekście. Donoszą oni, że niemiecki trener zidentyfikował pozycję bramkarza jaką tą, na której przydałby się ktoś doświadczony. Dlatego poparł kandydaturę Wojciecha Szczęsnego.

Flick chciał między słupkami zawodnika ogranego na najwyższym poziomie i z cechami przywódczymi, tak by rekompensować niewielkie doświadczenie na innych pozycjach. Szczególnie w drugiej linii, gdzie po odejściu Gundogana jest wielu młodych piłkarzy.

Szczęsny otrzyma zatem zadania nie tylko sportowe, ale także mentalne. Jako jeden z najstarszych zawodników w kadrze, polski golkiper będzie musiał błyskawicznie wziąć na siebie odpowiedzialność za młodszych kolegów.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Juventus traci dwa punkty w meczu z Cagliari. Emocjonująca końcówka
Górnik Łęczna obsłużył rywala. O czym myśleli obrońcy? [WIDEO]
FC Barcelona sięgnie po piłkarza Bayernu? Mocne nazwisko
Real Madryt z wielkim gestem! Carvajal nie został na lodzie
Real Madryt wchodzi na rynek! Trzy opcje na stole
Jagiellonia – Legia: Siemieniec zweryfikowany przez kryzys [SKŁADY]
Szczęsny wróci do kadry? Boniek ostro reaguje
Legia Warszawa wytypowała następcę Feio. W przeszłości współpracował z Polakiem
Krystian Bielik miał ofertę z Ekstraklasy. Ten czynnik okazał się kluczowy
Lewandowski z szansą na jubileusz. Alaves ma  się czego obawiać