Lopez ponownie trafia do siatki
Przed pierwszym gwizdkiem Radomiak był jedną z dwóch (obok Jagiellonii) bezkompromisowych drużyn w lidze – zanotował trzy zwycięstwa i sześć remisów. Raków z kolei wszedł na, wydaje się, odpowiednie dla siebie tory i po trzech kolejnych zwycięstwach wskoczył na ligowe podium.
Praktycznie od pierwszych minut lepsze wrażenie na murawie sprawiali goście. Aktywni w ofensywie byli zwłaszcza Jean Carlos Silva i Adriano Amorim – obaj mieli dobre okazje w pierwszym kwadransie, ale zabrakło im dokładności w kluczowym momencie akcji. Pierwszą realnie groźną sytuację miał jednak Fran Tudor. Chorwat uderzył na bramkę Kikolskiego, lecz piłka minimalnie minęła bramkę.
Choć przez długi czas Raków nie potrafił przekuć swojej przewagi w konkret w postaci gola, udało się tego dokonać w 33. minucie. Tudor sprytnie zagrał w pole karne do Michaela Ameyawa, ten z kolei dograł w kierunku Iviego Lopeza, który równie sprytnie skierował piłkę do siatki. Dla Hiszpana było to drugie trafienie w drugim kolejnym ligowym spotkaniu, a jednocześnie dające gościom prowadzenie do przerwy.
Koczerhin dobija Radomiaka
Po zmianie stron obraz gry nie uległ znaczącej zmianie, ale Radomiak starał się być nieco aktywniejszy w ofensywie. Najbliżej doprowadzenia do wyrównania w 55. minucie był Zie Ouattara – jego strzał sprawił spore problemy Kacprowi Trelowskiemu, który musiał wybronić piłkę na dwa razy.
Na odpowiedź Rakowa trzeba było poczekać do 64. minuty. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i zgraniu Iviego Lopeza, wprowadzony dosłownie chwilę wcześniej Erick Otieno był bardzo bliski wbicia piłki do pustej bramki, ale nie zdołał do niej dobiec. Goście generalnie dość spokojnie kontrolowali przebieg spotkania, natomiast Radomiak nie mógł znaleźć sposobu na doprowadzenie do wyrównania.
W końcowych fragmentach meczu Radomiak sprawiał coraz lepsze wrażenie, ale tak jak od początku spotkania, zawodziła skuteczność. Świetne okazje do wyrównania mieli m.in. Pedro Henrique i Leandro Rocha, ale w obu sytuacjach świetnie dysponowany był Trelowski. Ostatnie słowo należało jednak do gości.
W pierwszej minucie doliczonego czasu gry Władysław Koczerhin zabrał bezpańską piłkę na połowie Radomiaka i pobiegł w stronę bramki. Tuż przed polem karnym zdecydował się na strzał i w pięknym stylu ustalił rezultat starcia na 2:0.
Radomiak Radom – Raków Częstochowa 0:2
Gole: Lopez 33′, Koczerhin 90+1′
Żółte kartki: Henrique, Zie Ouattara, Rossi, Alves – Mosór
Wyjściowy skład Radomiaka: Kikolski – Henrique, Mammadov, Rossi, Zie Ouattara – Peglow, Kaput, Donis, Grzesik, Wolski – Rocha
Wyjściowy skład Rakowa: Trelowski – Rundić, Rodin, Mosór – Silva, Koczerhin, Berggren, Tudor – Adriano, Lopez, Ameyaw