Wyrównana pierwsza połowa meczu ŁKS – Wisła Płock
Przy al. Unii Lubelskiej w Łodzi spotkały się dwie drużyny, których celem na ten sezon jest awans do PKO BP Ekstraklasy. Gospodarze od początku starali się kontrolować przebieg gry. W 7. minucie dobrą okazję na strzelenie gola miał Mateusz Wysokiński. Na posterunku był jednak doświadczony Maciej Gostomski. Kilka minut później golkiper Wisły Płock miał duże problemy z obroną groźnego uderzenia Antoniego Młynarczyka. Po strzale piłka odbiła się od słupka.
W drugim kwadransie meczu dalej przeważał ŁKS, lecz podopieczni Jakuba Dziółki nie potrafili zamienić swojej przewagi na sytuacje bramkowe. Pod koniec pierwszej połowy do głosu wreszcie zaczęli dochodzić płocczanie. Na listę strzelców mógł wpisać się Dani Pacheco, lecz strzał Hiszpana został zablokowany przez obrońców.
W 41. minucie ekipa prowadzona przez Mariusza Misiurę mogła objąć prowadzenie. Groźne podanie w okolice pola bramkowego posłał Jime. Na piłkę czekał już Piotr Krawczyk, ale były napastnik Górnika Zabrze nie zdążył złożyć się do strzału. Z kolei w doliczonym czasie gry bramkarz ŁKS-u Łódź Aleksander Bobek zbił piłkę na poprzeczkę po uderzeniu Jime. W pierwszych 45 minutach jedni i drudzy mieli swoje sytuacje, ale na tablicy wyników widniał bezbramkowy remis.
Ładny gol Pomorskiego daje prowadzenie Wiśle
Tuż po zmianie stron tempo meczu nieco spadło. Choć to spotkanie miało być hitem 11. kolejki Betclic 1. Ligi, emocji było jak na lekarstwo. Zmieniło się to dopiero w 60. minucie. Krystian Pomorski zakończył kombinacyjną akcję Wisły Płock efektownym wolejem. Trzeba przyznać, że Mariusz Misiura miał nosa – trener Nafciarzy wprowadził tego zawodnika na boisko dwie minuty wcześniej.
Goście dążyli do powiększenia przewagi. Dziesięć minut później mogło być 2:0 dla Wisły Płock. Iban Salvador próbował przelobować Aleksandra Bobka, który wybiegł za pole karne. Strzał reprezentanta Gwinei Równikowej minął jednak bramkę łodzian.
Koszmar Pirulo
ŁKS długo nie potrafił złapać wiatru w żagle. Dużo bliżej zdobycia bramki był zespół Wisły Płock. W 78. minucie gospodarzom wreszcie udało się przedostać pod pole karne rywala. Jeden z zawodników łodzian padł na murawę, a Tomasz Kwiatkowski podyktował rzut karny. Do jedenastki podszedł Pirulo, a więc ulubieniec kibiców łodzian. Hiszpan miał przed sobą doskonałą szansę ku temu, by doprowadzić do wyrównania, lecz uderzył obok bramki Macieja Gostomskiego.
Jak się okazało, zespół z Łodzi nie miał już lepszej okazji na odrobienie strat. Choć w doliczonym czasie gry Macieja Gostomskiego próbował pokonać m.in. Husein Balić, mecz ostatecznie skończył się skromnym zwycięstwem płocczan. Dzięki wygranej na terenie rywala Nafciarze przesunęli się na drugie miejsce w tabeli Betclic 1. Ligi. Ekipa prowadzona przez Mariusza Misiurę traci pięć punktów do Bruk-Bet Termalicy Nieciecza. Co więcej, Wisła przerwała imponującą serię ŁKS-u Łódź. W poprzednich pięciu spotkaniach gracze spadkowicza ani razu nie przegrywali.
ŁKS Łódź – Wisła Płock 0:1
Gole: Pomorski 60′
Żółte kartki: Feiertag, Wiech – Hiszpański, Pacheco, Brzozowski
Wyjściowy skład ŁKS-u: Bobek – Dankowski, Gulen, Wiech, Głowacki – Kupczak – Arasa, Pirulo, Wysokiński, Młynarczyk – Feiertag
Wyjściowy skład Wisły: Gostomski – Haglind-Sangre, Edmundsson, Misiak – Hiszpański, Pacheco, Jime, Kun, Brzozowski – Krawczyk, Sekulski