Mocny początek Como
Gospodarze w spotkanie weszli mocnym uderzeniem. Łukasz Skorupski piłkę z siatki musiał wyciągać już w piątej minucie, jednak nie po strzale żadnego z zawodników rywali, a kiksie swojego własnego obrońcy. Polaka zmylił interweniujący Nicolo Casale, który chciał wybić lecącą w pole karne futbolówkę, jednak złożył się do tego na tyle nieudanie, że wpakował ją do własnej bramki.
Równie dobrze piłkarze beniaminka weszli w drugą część spotkania. Bohaterem gospodarzy okazał się tym razem Patrcik Cutrone, który kończąc szybki atak najpierw wypracował sobie dobrą pozycję, z której huknął później w kierunku bramki. Łukasz Skorupski, nawet mimo wyciągnięta się jak struna, nie zdołał zatrzymać lecącej w jego kierunku piłki.
Bolognia wróciła do gry
Goście mimo dwóch bramek straty nie zamierzali składać broni. W drugiej części gry zawodnicy z Bolonii wzięli się za odrabianie strat. Na trafienie kontaktowe czekali długo, bo aż do 76 minuty. Skuteczny okazał się Santiago Castro, który dał swojej ekipie nadzieje na odwrócenie losów rywalizacji.
Kiedy już wydawało się, że czasu na wyrównanie zabraknie, kluczowa okazała się zabawa z piłką Samuela Ilinga-Juniora. Anglik w doliczonym czasie gry postawił na indywidualne wykończenie akcji swojego zespołu i wyszło mu to w niezłym stylu. Jego uderzenie ze skraju pola karnego przefrunęło nad wszystkimi zawodnikami w “szesnastce”, żeby zatrzepotać w siatce bramki.
W odwróceniu losów spotkania nie wziął udziału Kacper Urbański. Reprezentant Polski cały mecz obejrzał z perspektywy ławki rezerwowych.