Emocjonujący wieczór na Hampden
Czwartkowe starcie w Glasgow dostarczyło kibicom wielu skrajnych emocji. Biało-czerwoni prowadzili do przerwy 2:0 i choć po zmianie stron dali sobie strzelić dwa gole, w samej końcówce wyszarpali trzy punkty. Bohaterem stał się Nicola Zalewski, który w doliczonym czasie wywalczył, a następnie wykorzystał rzut karny.
Jak można było się spodziewać, atmosfera na Hampden Park nie zawiodła. Na trybunach pojawiło się około 10 tysięcy kibiców polskiej kadry, ale i tak dominowali Szkoci, którzy przez niemal cały mecz ochoczo wspierali swoich piłkarzy. Łatwo nie mieli nie tylko zawodnicy, ale i komentatorzy.
Borek pokazał sprzęt komentatorski
Komentujący to spotkanie Mateusz Borek po końcowym gwizdku pokazał, w jakich warunkach przyszło mu relacjonować mecz na antenie Telewizji Polskiej. Odniósł się tym samym do sytuacji z samego początku drugiej połowy, gdy nie było słychać ani jego, ani współkomentującego Grzegorza Mielcarskiego.
W rozmowie z Adamem Sławińskim zaprezentował mikrofony, których używali do komentowania. Był to sprzęt bardzo starej daty, kojarzący się głównie z brytyjskimi dziennikarzami sprzed co najmniej kilkunastu lat. Do tego doszły niespecjalnie jakościowe słuchawki, które również sprawiły sporo kłopotów.
Problemy techniczne na początku drugiej połowy wynikały ze zmiany sprzętu. – Ja dzisiaj byłem w szoku. Przyszedłem na stanowisko komentatorskie i okazało się, że nie ma normalnych słuchawek, tylko musiałem komentować do takiego mikrofonu. To nie jest takie łatwe. Ja tam żyję, ruszam się, jakbym był w dyskotece. Natomiast tutaj musisz cały czas trzymać mikrofon i nie możesz spojrzeć na dół, żeby zebrać dźwięk – opisywał Borek.