HomePiłka nożna„Tutaj mogło dojść do linczu”, „To jest porażka futbolu”. Świadkowie meczu są przerażeni

„Tutaj mogło dojść do linczu”, „To jest porażka futbolu”. Świadkowie meczu są przerażeni

Aktualizacja:

Trzy czerwone kartki, zniszczone samochody sędziów, zniewagi i groźby pod adresem arbitrów – to tylko część bilansu meczu Granit Kończewo – Słupia Kobylnica w pomorskiej lidze okręgowej.

Sędzia Krzysztof Kwiatkowski przed meczem przeprowadził odprawę najpierw z kierownikami drużyn, a potem z ich piłkarzami (fot. Futbolowe Wyprawy/Facebook/KanalSportowy.pl)

Granit – Słupia, czyli chamstwo, przemoc i zniszczenia

Zniszczona szyba samochodu, dwa samochody porysowane ostrym przedmiotem, oba samochody obrzucone jajkami, setki przekleństw, wulgaryzmów, groźby oraz wyzwiska znieważające i zniesławiające pod adresem sędziów. Wszystko przy rodzinach z dziećmi. W takim klimacie odbył się mecz Granit Kończewo – Słupia Kobylnica.

– Takie są efekty przyzwalania na przemoc przez związki piłkarskie – mówi Krzysztof Kwiatkowski dla KanalSportowy.pl. – To, co dzieje się w futbolu małomiasteczkowym czy wiejskim, szkoda słów… To, jak związki traktują sędziów… Pomorski Związek Piłki Nożnej nie wspiera sędziów. Zamiast nas wspierać, pozwala klubom na wszystko i przyzwala na takie patologie. To jest porażka futbolu.

Połowa sędziów myśli o rezygnacji z futbolu

Dla Kwiatkowskiego to miał być dzień jak wiele innych w weekendy w sezonie piłkarskim. Przed meczem arbiter wyjechał z domu o 9:50 rano. Spotkanie zaczęło się o 12, do domu wrócił koło 17.

– W czasie i po meczu usłyszałem mnóstwo wulgaryzmów na temat swój i kolegów sędziów asystentów. Zostałem znieważony, a na dodatek mam zniszczony samochód. Przejechałem 50 kilometrów na ten mecz. Za tyle godzin takiej pracy i zwrot własnych wydatków sędzia dostaje w sumie 253 złote. I to wszystko – mówi Kwiatkowski. – Powiem krótko: gdyby nie nasz przełożony Jarosław Boratyński, który opiekuje się nami i robi, co może, połowa sędziów zrezygnowałaby z tego zajęcia. On stara się to trzymać, ale… wszystkich nie zatrzyma.

Skrzynka alkoholu i pijani na trybunie

Świadkowie wydarzeń w Kończewie twierdzą, że tę sprawę powinny zbadać nie tylko władze piłkarskie, ale również lokalne samorządowe i policja lub prokuratura.

– Nastąpiło wielokrotne zakłócenie porządku publicznego. Ordynarne i obelżywe zachowania, groźby, picie dużych ilości alkoholu w miejscu publicznym… Skrzynka alkoholu na trybunie z kibicami… Dziwić się, że byli pijani? Kto na to pozwala? Mógłbym długo opowiadać, co się działo. Jeśli niektórzy są zdolni do takich zachowań publicznie, to do czego są zdolni w ciemnej bramie? – relacjonuje jeden ze świadków.

Tutaj mogło dojść do linczu

– Mecz odbywał się w takich warunkach, że obiekt w Kończewie powinien w trybie natychmiastowym zostać zamknięty. Tutaj mogło dojść do linczu i nie było widać porządkowych chętnych do ochraniania sędziów – powiedział nam inny ze świadków wydarzeń.

– Tu nie było ani kulturalnie, ani bezpiecznie. To było antywidowisko i pokaz tego, czym piłka nożna być nie powinna. To wszystko na oczach rodzin z dziećmi. Skończyło się na festiwalu chamstwa, przemocy i zniszczeń, dobrze tylko, że nie doszło do jakiejś większej tragedii – przekazał nam kolejny świadek.

Sędzia asystent po meczu się trząsł…

Sędzia mówi, że w tym meczu miał dwóch młodych sędziów asystentów, których wyznaczono, żeby się od niego uczyli.

– Przed meczem zrobiłem z kierownikami odprawę jak należy, ale to chyba po nich spłynęło… – opowiada Kwiatkowski. – To, co potem sędziowie asystenci zobaczyli i usłyszeli w czasie meczu i po nim, to… mogło ich przerazić. To było widać w szatni.. To, co przeszedł szczególnie sędzia asystent Adrian Marszałek… On się po meczu trząsł… Tyle, co on dostał… Rozmawialiśmy po meczu, mówiłem im, żeby nie rezygnowali z sędziowania, tym bardziej, że to jest ich pasja, którą kochają. Są młodzi, perspektywiczni. Nasz opiekun Boratyński też ich pocieszał i przekonywał. Szkoda byłoby, gdyby piłka traciła takich ludzi zamiast tych, którzy dali w Kończewie pokaz chamstwa.

Za co czerwone kartki? „K…a”, „k…a”, „Ty śmieciu zaj…ny”

Drużyna Słupii Kobylnica kończyła mecz w ośmioosobowym składzie z powodu trzech czerwonych kartek.

– Jeden zawodnik dostał drugą żółtą kartkę za to, że powiedział do mnie „K…a, daj mu kartkę”. Domagał się kartki dla rywala, ale w takiej sytuacji sam musiał zostać nią ukarany. Drugi dostał drugą żółtą kartkę za krytykowanie decyzji sędziego asystenta: „Co ty k…a pokazujesz?!”. Bezpośrednia czerwona kartka była natomiast za to, że zawodnik gości powiedział do mnie: „Ty śmieciu zaj…ny”. Drugą żółtą kartkę i w efekcie czerwoną ukarałem też trenera gości, który ze złości rzucał butelką – relacjonuje nam arbiter.

Dodaje: – Znieważono nawet pamięć mojej świętej pamięci matki. Ktoś krzyczał, że ją… „wy…ha”…

Przed meczem mówili: „Doje…my im 8:0”

– Przed meczem goście mówili „Doje…my im 8:0”. Mamy początek sezonu, a oni przechwalali się, że już awansowali do czwartej ligi. Już przed meczem zgłaszałem, że taka atmosfera jest nieodpowiednia… – mówi sędzia. – Jeszcze kilka minut przed końcem meczu prowadzili 3:2, ale w końcówce stracili dwie bramki i przegrali 3:4. To spowodowało frustrację.

Samochody sędziów zostały zniszczone po meczu, gdy arbitrzy byli w szatni sędziowskiej. Świadkowie, którzy powiadomili nas o sprawie, twierdzą, że zniszczył je bramkarz Słupii Bartłomiej Wojtanowski. Tak samo twierdzi sędzia Krzysztof Kwiatkowski.

– Wiemy to od świadka. Przyjechała policja, spisała zeznania, wszystko jest zaprotokołowane. Bartłomiej Wojtanowski rzucał w nasze samochody jajkami – mówi arbiter.

Bramkarz się rozłączył, przemyślał to i oddzwonił

Zadzwoniliśmy do Bartłomieja Wojtanowskiego, żeby poprosić go o komentarz. Jak usłyszał, że dzwonimy, żeby napisać artykuł, od razu się rozłączył. Wysłaliśmy więc do niego wiadomość o treści:

„Dzwonię do Pana, żeby mógł się Pan odnieść do stawianych Panu zarzutów o zachowanie i zniszczenie mienia sędziów. Jeśli Pan nie odpowie, ani nie oddzwoni, napiszę, że Pan się rozłączył itd.itp. Brak Pańskiej wypowiedzi sprawi, że w artykule będą tylko wypowiedzi innych osób…”.

Po minucie Wojtanowski napisał: „Zaraz odzwonie” (pisownia oryginalna). Oddzwonił.

– Ja nie mam co tu komentować. Ja nie wiem o co chodzi tak naprawdę – to pierwsza wypowiedź bramkarza Słupii dla portalu KanalSportowy.pl.

O pańskie zachowanie przy okazji meczu Granit Kończewo – Słupia Kobylnica – wytłumaczyliśmy.

– Ja sobie nie mam nic do zarzucenia. Jest film, na którym widać, że jestem z chłopakami do końca meczu. I tyle. A później była policja. Dwa radiowozy. Nie było nawet opcji, żebym ja mógł coś zrobić.

Czyli zaprzecza pan, że pan zniszczył dwa samochody?

– Ja nigdy samochodu nie zniszczyłem, panowie, szanujmy się. Niech lepiej… zajmijcie się kibicami Kończewa. Co tam się działo…

Do kogo pan mówi „zajmijcie się kibicami Kończewa”?

– Znaczy, no… Nie wiem. Tymi, co tym się zajmują. Tych, co interesuje… Możecie opisać kibiców Kończewa, a nie tylko nas oskarżać… o coś.

A jak się zachowywali kibice Kończewa?

– Wyzwiska w naszą stronę, chodzenie pod szatnią. Przecież to jest niedopuszczalne. Jak skonczył się mecz, kibice gospodarzy chodzili pod naszą szatnią. Robili, co chcieli.

Pan porównuje chodzenie pod szatnią do zniszczenia samochodów?

– A gdzie samochody stały? Pod szatniami. Obiekt w ogóle nie był zabezpieczony. Ja nie wiem, co tam się działo. Mnie to nie obchodzi, naprawdę. Jest na filmiku jak jestem do końca meczu z chłopakami, także.. nie wiem, o co chodzi.

Chodzi o to, że ten filmik nie ma żadnego znaczenia, bo do zniszczenia doszło nie w czasie meczu, tylko po meczu.

– No ale w protokole jest napisane, że to jest po meczu.

Ale pan mówi, że na filmiku widać, że jest pan do końca meczu z chłopakami.

– No tak.

Ale samochody zostały zniszczone po meczu. Filmik ktoś mógł już skończyć nagrywać, a następnie…

– No tak dobrze, ale… tłumaczę panu, że po meczu policja była, pełno policji. Dwa radiowozy. Z tego, co pamiętam. Z szatni od razu jechałem do domu. Ja nie wiem, każdy to widział. Kibice widzieli jak wsiadam do samochodu i jadę.

Czyli zaprzecza pan, że to…?

– Oczywiście. Ja nic nie zrobiłem.

Zniszczenia szacowane są na 10-20 tysięcy złotych

Co dalej w sprawie? Sędzia Krzysztof Kwiatkowski mówi: – Czekam na rozstrzygnięcie, co zrobi nasza szanowna Komisji Dyscyplinarna Pomorskiego Związku Piłki Nożnej.

Podobnie mówi sędzia asystent Mateusz Życzyński, którego samochód też został uszkodzony, mimo że do jego decyzji sędziowskich nikt w czasie meczu ani po meczu nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń.

– Dopiero po ogłoszeniu decyzji związku wojewódzkiego zdecydujemy, jakie podejmiemy kroki prawne w sprawie postępowania zawodnika Bartłomieja Wojtanowskiego i klubu. Na samochodach jest masa rys. Na samochodzie sędziego Kwiatkowskiego jest też odprysk na szybie. Ślady po jajkach były na obu. Wyschnięte jajka powysychały na lakierach, co też jest szkodą. Według wstępnych szacunków łączny koszt usunięcia szkód wyniesie około 10-20 tysięcy złotych – informuje Życzyński.

Sędzia asystent mówi, że kibice na trybunach spożywali duże ilości alkoholu. – Wnosili na trybuny całe skrzynki piwa na ten mecz.

W takich meczach nie ma mocnych

– Byłem w Kończewie dwa tygodnie temu, żeby obserwować pracę sędziów. Zarzuciłem wtedy gospodarzom brak oddzielnych i zabezpieczonych miejsc parkingowych dla arbitrów i brak zabezpieczenia dla arbitrów. Na mecz Granitu ze Słupią wyznaczyliśmy najbardziej doświadczonego sędziego, jakiego mieliśmy do dyspozycji – mówi Jarosław Boratyński, przewodniczący podokręgu słupskiego Kolegium Sędziów Pomorskiego Związku Piłki Nożnej i członek zarządu jego Kolegium Sędziów. – Mieliśmy nadzieję, że na tym trudnym terenie da sobie radę. Jak widać, są sytuacje, w których nie ma mocnych. Sędzia czasem nie ma szans, gdy trafia na chamstwo, groźby i tłum, nad którym nikt nie panuje. Na boisku sędzia dał sobie radę, ale poza boiskiem… co miał zrobić, żeby zapobiec zachowaniu niektórych osób i uniknąć szkód materialnych?…

Odpowiedzialni muszą ponieść konsekwencje

O skandalicznym przebiegu meczu i wydarzeń tuż po nim zawiadomiło nas trzech świadków. Jeden z nich napisał:

„Mecz 4. kolejki Słupskiej Klasy Okręgowej: Granit Kończewo – Słupia Kobylnica. g. 12:00, Kończewo (Pomorski ZPN). Mecz derbowy gminy Kobylnica zakończył się skandalem. Bramkarz ze Słupi Kobylnica (która jest pretendentem do awansu do IV ligi) rzucał jajkami po meczu w samochody sędziów tego meczu! Uszkodził dwa samochody. Był w szale! (…) Na trybunach panowała atmosfera patologii zakrapianej dużą ilością alkoholu. Wyzwiska w stronę zawodników: „cwelu”, „będę Ci matkę r…”, „twoja matka to k…” i w stronę sędziów – dookoła dzieci. Patologia na stadionach niższych lig ma się dobrze! Proszę o nagłośnienie tej sprawy! Odpowiedzialni muszą ponieść konsekwencje swojej patologii, a bez nagłośnienia tego zdarzenia przez Pana sprawa może być zamieciona pod dywan.”.

Rafał Rostkowski


Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Bonfiace z kosmicznym podaniem. Bayer się bawi z Feyenoordem!
Kibice Puszczy zaszli za skórę sympatykom Cracovii. Poszło o meczowy komunikat
Problemy Erika Exposito. To nie jest transfer marzeń
Beniaminek na czele klasyfikacji! W której drużynie występuje najwięcej młodzieży?
Xabi Alonso zostanie zastąpiony… inną legendą? Bayer ma pomysł
Dlatego tak naprawdę odszedł De Rossi. Szokujące kulisy zwolnienia
Girona uhonorowała legendę. Poruszająca historia [WIDEO]
Ekipę mistrza Niemiec czeka nieuniknione? Niepewna przyszłość kluczowych postaci
Przemowa Feio w przerwie meczu z Rakowem. Ujawniono, co mówił [WIDEO]
Mecz Ekstraklasy budzi zainteresowanie policji i prokuratury. Klub wciąż czeka na karę