Ogromny pech Kozakowskiej
Występ Róży Kozakowskiej na igrzyskach paralimpijskich w Paryżu szybko zamienił się z ogromnego sukcesu i szczęścia w dramat. Polka w wielkim stylu rozpoczęła konkursu rzutu maczugą – wynik 31,30 m nie tylko był nowym rekordem świata, ale przede wszystkim zapewnił jej złoty medal.
Niestety, po złożonym proteście okazało się, że Polka użyła nieprzepisowej poduszki, wskutek czego została zdyskwalifikowana, odebrano jej rekord i złoty medal. Jakby tego było mało, w trakcie rekordowego rzutu doznała kontuzji barku, który postawił znak zapytania przy jej występie w pchnięciu kulą.
Kozakowska nie wystąpi w konkursie pchnięcia kulą
Od początku wszystko wskazywało na to, że sytuacja jest poważna. Tuż po oddanym rzucie na twarzy Kozakowskiej pojawił się grymas bólu, a po konkursie udała się na badania. Istniało spore zagrożenie, że nie zdoła wystąpić w drugiej konkurencji na igrzyskach.
Sama Kozakowska rozwiała wątpliwości w programie “halo tu Polsat”. – Niestety rezonans wykazał, że uszkodzenia są bardzo mocne. Zerwane są wszystkie więzadła, które trzymają kość oplatającą i jest wylana krew. I chociaż wzięłabym leki przeciwbólowe i bym wystartowała, bo dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych, to ręka nie ma ani na tyle czucia, ani na tyle siły, żebym pokazała to, na co się przygotowałam – powiedziała.