HomeExtraJuventus chce wrócić na szczyt. Wydał fortunę na transfery, a to jeszcze nie koniec!

Juventus chce wrócić na szczyt. Wydał fortunę na transfery, a to jeszcze nie koniec!

Źródło: własne

Aktualizacja:

Po latach posuchy Juventus chce wrócić na szczyt. I właśnie dlatego wydał na letnie wzmocnienia 200 milionów euro. Gdyby mercato było festiwalem muzycznym w San Remo, to Cristiano Giuntoli, dyrektor sportowy turyńczyków, byłby jego zwycięzcą, ekscytują się Włosi.

Juventus
Fot. https://x.com/SerieA

Od ostatniego mistrzostwa Włoch Juventusu minęły już cztery lata. Do tej pory turyńczycy nie mogą się jednak wykaraskać z kryzysu. Wystarczy spojrzeć na zeszły sezon, w którym Juve nie występowało w europejskich pucharach, a i tak nie potrafiło nawiązać rywalizacji z Interem Mediolan, kończąc rozgrywki na trzeciej lokacie ze stratą aż 23 punktów do lidera. Nikt nie miał wątpliwości, że w Juventusie potrzebna była kolejna rewolucja.

Twarzą rewolucji został Cristiano Giuntoli, który wyrobił sobie renomę jako dyrektor sportowy Napoli. Jego CV było więcej niż imponujące. To właśnie on ściągnął do Neapolu Victora Osimhena, Chwiczę Kwaracchelię czy Kima, a oni błyskawicznie stali się gwiazdami całej ligi, choć wcześniej byli – zwłaszcza Gruzin i Koreańczyk – dość anonimowymi zawodnikami.

Falstart Giuntolego

Giuntoli trafił do Turynu rok temu, ale nad transferami pracuje się miesiącami, więc pierwszym sprawdzianem dla nowego dyrektora sportowego Juventusu było dopiero zimowe mercato z poprzedniego sezonu. Ale Giuntoli ten sprawdzian oblał.

Zimą 2024 roku do Turynu zawitali: Tiago Djalo (ściągnięty za pięć mln euro z Lille) oraz Carlos Alcaraz (wypożyczony z drugoligowego Southampton). Ten pierwszy zaliczył zaledwie 16 minut w Serie A. Alcaraz biegał po włoskich murawach przez 377 minut, ale nie pokazał wiele więcej niż Djalo. Argentyńczyk wrócił po wypożyczeniu do Southmapton, które sprzedało go do Flamengo, a Djalo wciąż jest w Turynie, ale trenuje z rezerwami i jest poza projektem Thiago Motty.

Giuntoli miał więc chaotyczny początek. Pełną odpowiedzialność może wziąć dopiero za obecne okno transferowe.

Giuntoli trafił do Juve, które miało 300 milionów długu. To nie przypadek, że scudetto wygrał zdrowo zarządzany Inter, a drużyny, które nie miały odpowiednich dyrektorów sportowych, jak Napoli, Lazio czy częściowo Milan, zawiodły. Giuntoli nie mógł zrobić praktycznie nic w swoim pierwszym okienku transferowym, bo prawdziwe mercato zaczyna się o wiele miesięcy wcześniej niż to oficjalne. Trzeba oglądać dziesiątki meczów i budować odpowiednie relacje – komentuje Lele Corazzi z ”Cronache di Spogliatoio“.

– W swoim pierwszym prawdziwym mercato, Giuntoli postawił na Thiago Mottę, nowoczesnego i charyzmatycznego trenera, a także kupił kilku ważnych zawodników, znacznie podnosząc jakość składu i rozkładając koszty zakupów. Giuntoli dobrze też sprzedawał, zarabiając 90 milionów na skarbach z Next Gen. Zrobił to na swój własny sposób, jak czarodziej. Ale i człowiek z jasnymi pomysłami i wielkim spokojem. Spokojem, ponieważ presja i pośpiech są wrogiem dobrych operacji. Gdyby mercato było festiwalem w San Remo, Giuntoli byłby jego triumfatore
m – dodaje włoski dziennikarz.

Zanim jednak Juventus ruszył na zakupy, musiał pozbyć się kilku graczy, którzy znacząco obciążali budżet płacowy. Ofiarą tego, by excel w turyńskich gabinetach świecił na zielono, był m.in. Wojciech Szczęsny, z którym polubownie rozwiązano kontrakt. Z kolei Alex Sandro i Adrien Rabiot, także mocno obciążający budżet, nie otrzymali propozycji przedłużenia swych umów.

Niemal 30 milionów euro Juve zarobi też na sprzedaży Moise Kena do Fiorentiny i Federico Chiesy do Liverpoolu. A to przecież nie koniec.

Juventus zarabia fortunę na talentach

W ciągu kilku ostatnich tygodni Juventus zarobił ok. 90 milionów euro na piłkarzach, którzy, albo nie grali w biało-czarnej koszulce, albo pełnili marginalną rolę w Turynie.

I tu warto otworzyć nawias. W 2018 roku Juventus stworzył drużynę rezerw ”Next Gen”, która na co dzień występuje w Serie C. Początkowo wydawało się, że będzie to zespół, w którym młode turyńskie talenty będą mogły zbierać doświadczenie, które w przyszłości zaprocentuje, gdy gracze będą pukali do drzwi pierwszej drużyny. W praktyce rzadko kiedy zawodnicy z Next Gen dołączają do pierwszego zespołu na dłużej. Jeśli już, to zazwyczaj tylko na chwilę, często po to, by podbić ich wartość rynkową. Ostatnie tygodnie pokazały, że nadrzędnym celem Juve było wyławianie talentów, które później można sprzedać ze sporą przebitką. Tym samym Juventus zyskał niezbędne pieniądze, które mógł wydać na rynku, a zarazem nie stracił kluczowych graczy pierwszego składu. Drużynę opuścili m.in. Enzo Barrenechea, Koni De Winter, Samuel Iling-Junior, Dean Huijsen i przede wszystkim Matias Soule.

Choć tylko ułamek kibiców konsekwentnie śledzi poczynania drużyny rezerw, to dziś już żaden fan Juventusu nie może ignorować tego, jak bardzo inkubator poświęcony rozwojowi młodych talentów pomaga pierwszej drużynie – komentowała ”La Gazzetta dello Sport”.

Strata niektórych piłkarzy, rzecz jasna, bolała kibiców Juventusu. Można się przyczepić do formy rozstania ze Szczęsnym, czy nie umiejętności dogadania się ws. nowego kontraktu z Rabiotem czy Chiesą. Boleć może także strata Huijsena czy Soule, którzy pewnie zrobią duże kariery.

Ale nie można zapominać, że teraz turyński excel świeci się na zielono. Poza tym Giuntoli zadbał o godne zastępstwa.

Wielkie wzmocnienia Juventusu

Za Szczęsnego do bramki Juventusu wskoczył Michele Di Gregorio, kupiony za ok. 20 milionów z Monzy. Nie dość, że 26-latek był w zeszłym sezonie – obok Sommera i Szczęsnego – czołowym bramkarzem Serie A, to w dodatku kapitalnie gra nogami, na czym bardzo zależało nowemu trenerowi Juve.

Tym bardziej trudno tęsknić za Rabiotem, bo środek pola – od lat największa bolączka turyńczyków – został obficie wzmocniony. Dyrygować w drugiej linii ma 26-letni Douglas Luiz, kupiony z Aston Villi za ponad 50 milionów euro. Wspomagać, zwłaszcza w destrukcji, będzie go trzy lata młodszy Khephren Thuram, syn Lilliana, legendy Juve. Francuza sprzedała Nicea za ponad 20 mln euro.

Ale największym wzmocnieniem ma być Teun Koopmeiners, który był o kilka mln droższy niż Douglas Luiz. Nie ma jednak wątpliwości, że 26-letni Holender to gwarancja jakości. W poprzednim sezonie, licząc wszystkie rozgrywki, zdobył 15 bramek i zaliczył siedem asyst. A większość tych goli była szczególnej urody.

To był najbardziej i najdłużej oczekiwany transfer do Juventusu, bo plotkowało się o nim od miesięcy.

No i w końcu! Codziennie czytaliśmy informacje, że Koopmeiners trafi do Juventusu w ciągu 48 h, albo w ciągu 24 h. No i w końcu jesteś! – przywitał go Dusan Vlahović.

Brazylijczyk, Holender i Francuz będą rywalizowali o miejsce w składzie z reprezentantami Włoch: Manuelem Locatellim oraz Nicolo Fagiolim.

Szybcy i wściekli, czyli nowa jakość skrzydłowych

Chiesa miał olbrzymi potencjał, co dobitnie pokazało Euro 2021, ale później kontuzje mocno wyhamowały jego karierę. A że pobierał dużą pensję, i podobno chciał jeszcze wyższej, to Juventus postanowił go pożegnać. W dodatku pojawiały się analizy we włoskiej prasie, że Chiesa to boiskowy anarchista, który biega tam, gdzie chce, przez co trudno go wstawić w sztywne taktyczne ramy. Thiago Motta chciał jednak skrzydłowych, którzy będą wypełniali jego wskazówki.

I właśnie dlatego do Turynu zawitali tego lata:
– 26-letni Nico Gonzalez kupiony z Fiorentiny za ok. 40 mln euro
– 21-letni Francisco Conceicao wypożyczony z FC Porto

Argentyńczyk już potwierdził jakość w Serie A, będąc fundamentalnym piłkarzem Violi, która potrafiła też dwa razy z rzędu dotrzeć do finału Ligi Konferencji UEFA. Z kolei Portugalczyk uchodzi za wielki talent, co już pokazał w reprezentacji podczas Euro 2024. Nic dziwnego, bo ma dobre geny po ojcu – Sergio Conceicao, trenerze Porto, który na przełomie wieków grał dla Parmy, Interu i Lazio.

A przecież Motta na skrzydle może wystawiać także 19-letniego Kenana Yildiza, o którym Wojciech Szczęsny mówił, że w ciągu kilku sezonów otrzyma nominację do Złotej Piłki.

W Turynie jest też 20-letni Samuel Mbangula, którego Motta wyciągnął z drużyny rezerw. Młodzieżowy reprezentant Belgii błyskawicznie odpłacił się golem, dwoma asystami oraz wywalczonym rzutem karnym.

W pierwszym składzie Juventusu będzie miejsce dla dwóch skrzydłowych, a chętnych do gry jest co najmniej czterech: Nico, Conceicao, Yildiz i Mbangula. A to nie koniec.

Lada moment kontrakt może także podpisać 24-letni Jadon Sancho. Anglik zachwycał w Borussii Dortmund, ale rozczarował w Manchesterze United, który zapłacił za niego 85 mln euro. Czerwone Diabły najprawdopodobniej wypożyczą Anglika, pokrywając część jego pensji.

Wzmocniona obrona

Ale wróćmy do Giuntolego, który wzmocnił także obronę. Włoch wypożyczył 24-letniego Pierre’a Kalulu, który rozegrał ponad 100 meczów dla Milanu. Oprócz Francuza kontrakt podpisał lewy obrońca – Juan Cabal, ściągnięty z Hellasu Werona za 12 mln euro.

Juventus wydał na wzmocnienia 160 mln euro, a tak naprawdę ponad 200, bo część zawodników będzie musiał wykupić po rocznym wypożyczeniu.

Idealny start

Za nami dwie kolejki Serie A, a Juventus jest liderem po wygranych 3:0 z Como i 3:0 z Hellasem. Thiago Motta rozpoczął świetnie, choć kilka dni przed meczem z Como miał na treningu zaledwie 15 piłkarzy… Teraz jednak nie ma już wymówek. Musi walczyć o mistrzostwo Włoch, zapewnić przyzwoity wynik w Lidze Mistrzów i przede wszystkim nie powinien narzekać, bo dostał od Giuntolego imponujące wzmocnienia. Aż chce się parafrazować wypowiedź Zbigniewa Bońka sprzed kilku lat, gdy na stanowisku prezesa PZPN zastąpił go Cezary Kulesza.

Thiago, chciałeś rower? To teraz pedałuj!

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Probierz stanowczo o powołaniu Oyedele. Broni piłkarza Legii
Legia Warszawa wygrywa z Betisem! Sensacja w Lidze Konferencji i złoty gol Kapuadiego [WIDEO]
Skrzypczak ujawnia kulisy powołania. To nie on cieszył się najbardziej
Kibice Legii dowieźli. Nawet zawodnik Betisu docenił!
Skandal! Ultrasi Anderlechtu zaatakowali fanów Sociedad [WIDEO]
Zachowanie Goncalo Feio ocenione bez żadnych skrupułów. “To mnie boli” [WIDEO]
Lechia Zielona Góra nieprzygotowana na Puchar Polski? Widzew może pomóc
Legia z imponującą oprawą! Mogą być jednak problemy [WIDEO]
Legia Warszawa napoczęła Betis. Szaleństwo w stolicy [WIDEO]
Rybus żałuje podjętej decyzji. Teraz będzie grał z celebrytami